Harris Eisenstadt / Jeb Bishop / Tony Malaby / Jason Roebke "Old Growth Forest", Clean Feed 2016, CF359 |
Wszystko w życiu ma podobno swój czas. Tak też - być może - było z tym
nagraniem. Harris Eisenstadt wspominał bowiem że marzeniem muzyków
którzy grali ze sobą w Jeb Bishop Trio (Jeb Bishop, Harris Eisenstadt,
Jason Roebke) było granie w kwartecie z Tonym Malabym. Tylko ciągle coś
stało na przeszkodzie - a to napięty grafik Malaby'ego, a to problemy ze
słuchem Jeba Bishopa przez które nawet wycofał się on z Vandermark 5.
Jednak w 2015 roku, dzięki zaproszeniu przez Johna Zorna do The Stone tą
ideę w końcu udało się wcielić w życie. I tak, w końcu, po latach na
scenie raz jeszcze pojawiło się stare Jeb Bishop Trio wsparte przez
saksofonistę Tony'ego Malaby.
Nieprzypadkowo jednak nazwa Jeb Bishop Trio nie pojawia się na płycie. Raz, że to zespół od lat niedziałający i właściwie już chyba nieco zapomniany (więc marketingowy aspekt odpada); dwa - że ta muzyka i tworzący ją partnerzy jest już zgoła inna. Tam pisali wszyscy - tutaj to tylko i wyłącznie kompozycje Eisenstadta; tam, nawet gdy improwizowali to czuło się kto rozdaje tam karty. Tutaj jest podobnie, tylko osoba się zmieniła - Bishopa w tej roli zastąpił Eisenstadt. Wiele też odmienia - tak w warstwie melodycznej jak i harmonicznej obecność Malaby'ego. Muzyka silniej zdaje się być osadzona w jazzowym idiomie, chociaż rzadziej niż w innych projektach dochodzi tu do głosu znana umiejętność kanadyjskiego perkusisty pisania gładkich, ładnych tematów. Więcej tu barwnych plam i zabaw harmonią, a melodyka jakby schodzi na plan dalszy.
Ale muzyka nie traci przez to ani na intensywności, ani - również - komunikatywności. Eisenstadt jawi się więc - chyba już po raz kolejny - jako wizjoner i kolorysta. Pracując nad materiałem (kompozycjami) starał się on tak go napisać, by utrzymać spójność tożsamościową muzyki, całą resztę jednak pozostawić otwartą. I chyba te słowa - otwarty jazz - najlepiej opisują muzykę na płycie "Old Growth Forest". Któryś z krytyków pięknie napisał, że wszystko na tej płycie, każdy dźwięk i fraza - mimo upływu lat - brzmi jak przeznaczenie. Polecam bardzo.
Nieprzypadkowo jednak nazwa Jeb Bishop Trio nie pojawia się na płycie. Raz, że to zespół od lat niedziałający i właściwie już chyba nieco zapomniany (więc marketingowy aspekt odpada); dwa - że ta muzyka i tworzący ją partnerzy jest już zgoła inna. Tam pisali wszyscy - tutaj to tylko i wyłącznie kompozycje Eisenstadta; tam, nawet gdy improwizowali to czuło się kto rozdaje tam karty. Tutaj jest podobnie, tylko osoba się zmieniła - Bishopa w tej roli zastąpił Eisenstadt. Wiele też odmienia - tak w warstwie melodycznej jak i harmonicznej obecność Malaby'ego. Muzyka silniej zdaje się być osadzona w jazzowym idiomie, chociaż rzadziej niż w innych projektach dochodzi tu do głosu znana umiejętność kanadyjskiego perkusisty pisania gładkich, ładnych tematów. Więcej tu barwnych plam i zabaw harmonią, a melodyka jakby schodzi na plan dalszy.
Ale muzyka nie traci przez to ani na intensywności, ani - również - komunikatywności. Eisenstadt jawi się więc - chyba już po raz kolejny - jako wizjoner i kolorysta. Pracując nad materiałem (kompozycjami) starał się on tak go napisać, by utrzymać spójność tożsamościową muzyki, całą resztę jednak pozostawić otwartą. I chyba te słowa - otwarty jazz - najlepiej opisują muzykę na płycie "Old Growth Forest". Któryś z krytyków pięknie napisał, że wszystko na tej płycie, każdy dźwięk i fraza - mimo upływu lat - brzmi jak przeznaczenie. Polecam bardzo.
autor: Marek Zając
Jeb Bishop: trombone
Tony Malaby: tenor saxophone
Jason Roebke: double bass
Harris Eisenstadt: drums, compositions
1. Larch 3:55
2. Pine 7:28
3. Hemlock 7:22
4. Redwood 7:08
5. Spruce 7:00
6. Fir 6:27
7. Big Basin 7:35
8. Cedar 7:04
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz