Double Tandem [Ab Baars / Ken Vandermark / Paal Nilssen-Love] "Cement", PNL Records 2012, PNL013 |
Pierwsze nagranie super tria Ab Basra / Ken Vandermark / Paal Nilssen-Love jest w pełni improwizowane (co było do przewidzenia - bo w takiej formule gustuje będący tu napędem norweski perkusista), ale i nieprzewidywalne. Odmienne techniki gry obu "dmuchaczy" budują bowiem kontrast i napięcie, a mocna podbudowa rytmiczna jest znacznie więcej niż tylko tłem dla zmagań dęciaków.
Na pierwszy rzut oka najważniejszy powinien tu być chicagowski saksofonista - to on grał i z Paalem Nilssem-Love'm, i z Abem Baarsem - ale tutaj tak nie jest. Zwornikiem zespołu, osobą budującą kolektyw jest bowiem norweski specjalista od bębnów i perkusjonaliów. Rola Paala Nilssen-Love'a jest tu bowiem znacznie ważniejsza niż tylko osadzenie w rytmie i "drivie" klarnetów i saksofonów. Tworzą się w tym nagraniu duety, w których na przemian z perkusistą improwizują Vandermark i Baarsa. Świetnie widać to najdłuższym na płycie, ostatnim utworze "Shale" - najpierw jest duet Paal-Ken, podobny do ich wspólnych nagrań z cyklu "Dual Pleasure" - mocny driver i improwizacja Vandermarka na tenorze, prowadząca do zapętlonego, krótkiego, "rockowego" riffu, który następnie jest przetwarzany (Vandermark nigdy literalnie nie powtarza go dwukrotnie, zawsze coś się w nim zmienia) i ulega rozpadowi, a następnie wchodzi klarnet Baarsa, budujący już zupełnie inną, pastelową i nieco przytłumioną strukturę - znów w duecie z norweskim perkusistą.
Odmienność Vandermarka i Baarsa znakomicie słychać, gdy grają na klarnetach - Ken gra bardzo siłowo i lubuje się wysokich, piskliwych rejestrach instrumentu. O wiele bardziej pełna niuansów i natchnienia jest gra Holendra - pastelowa w kolorycie i wykorzystująca w pełni możliwości instrumentu. O wiele bliżej im do siebie w grze na tenorze, chociaż mięsista barwa Vandermarka, głębia i jędrność jego brzmienia jest nie do podrobienia. Holenderski muzyk nie jest tak skrajnie odmienny jak Amerykanin gdy chwyta za saksofon - znów jest bardziej kolorystą, niż muzykiem prowadzącym melodyczną narrację. A już bardzo daleko mu, gdy porównamy z Vandermarkiem motorykę ich improwizacji.
Obaj muzycy zresztą różnicują instrumentarium - gdy jeden z nich chwyta za klarnet, to za chwilkę odezwie się odmienny instrument partnera. I tak na przemian - sporadycznie tylko obaj pojawią się w tych samych "instrumentalnych wcieleniach". Znakomicie ułatwia to rozpoznanie poszczególnych partii i dodatkowo wzmacnia kontrast brzmienia.
To płyta nie tak przebojowa jak popisy Paala i Kenem, mniej rockowa i bardziej zróżnicowa, zniuasowana właśnie poprzez obecność Aba Baarsa. Nie tak mocna i "odjechana" jak inne nagranie z podobnym składzie i z udziałem norweskiego perkusisty - "The Fat Is Gone" z Peterem Brötzmannem i Matsem Gustafssonem. "Cement" jest nagraniem bardziej lirycznym i zamyślonym, ale cały czas - nie tylko gdy Vandermark chwyta za tenor - pulsującym podskórną i głęboką energią.
Na pierwszy rzut oka najważniejszy powinien tu być chicagowski saksofonista - to on grał i z Paalem Nilssem-Love'm, i z Abem Baarsem - ale tutaj tak nie jest. Zwornikiem zespołu, osobą budującą kolektyw jest bowiem norweski specjalista od bębnów i perkusjonaliów. Rola Paala Nilssen-Love'a jest tu bowiem znacznie ważniejsza niż tylko osadzenie w rytmie i "drivie" klarnetów i saksofonów. Tworzą się w tym nagraniu duety, w których na przemian z perkusistą improwizują Vandermark i Baarsa. Świetnie widać to najdłuższym na płycie, ostatnim utworze "Shale" - najpierw jest duet Paal-Ken, podobny do ich wspólnych nagrań z cyklu "Dual Pleasure" - mocny driver i improwizacja Vandermarka na tenorze, prowadząca do zapętlonego, krótkiego, "rockowego" riffu, który następnie jest przetwarzany (Vandermark nigdy literalnie nie powtarza go dwukrotnie, zawsze coś się w nim zmienia) i ulega rozpadowi, a następnie wchodzi klarnet Baarsa, budujący już zupełnie inną, pastelową i nieco przytłumioną strukturę - znów w duecie z norweskim perkusistą.
Odmienność Vandermarka i Baarsa znakomicie słychać, gdy grają na klarnetach - Ken gra bardzo siłowo i lubuje się wysokich, piskliwych rejestrach instrumentu. O wiele bardziej pełna niuansów i natchnienia jest gra Holendra - pastelowa w kolorycie i wykorzystująca w pełni możliwości instrumentu. O wiele bliżej im do siebie w grze na tenorze, chociaż mięsista barwa Vandermarka, głębia i jędrność jego brzmienia jest nie do podrobienia. Holenderski muzyk nie jest tak skrajnie odmienny jak Amerykanin gdy chwyta za saksofon - znów jest bardziej kolorystą, niż muzykiem prowadzącym melodyczną narrację. A już bardzo daleko mu, gdy porównamy z Vandermarkiem motorykę ich improwizacji.
Obaj muzycy zresztą różnicują instrumentarium - gdy jeden z nich chwyta za klarnet, to za chwilkę odezwie się odmienny instrument partnera. I tak na przemian - sporadycznie tylko obaj pojawią się w tych samych "instrumentalnych wcieleniach". Znakomicie ułatwia to rozpoznanie poszczególnych partii i dodatkowo wzmacnia kontrast brzmienia.
To płyta nie tak przebojowa jak popisy Paala i Kenem, mniej rockowa i bardziej zróżnicowa, zniuasowana właśnie poprzez obecność Aba Baarsa. Nie tak mocna i "odjechana" jak inne nagranie z podobnym składzie i z udziałem norweskiego perkusisty - "The Fat Is Gone" z Peterem Brötzmannem i Matsem Gustafssonem. "Cement" jest nagraniem bardziej lirycznym i zamyślonym, ale cały czas - nie tylko gdy Vandermark chwyta za tenor - pulsującym podskórną i głęboką energią.
autor: Marcin Jachnik
Double Tandem:
Double Tandem:
Ab Baars: tenor saxophone, b-flat clarinet, shakuhachi
Ken Vandermark: tenor saxophone, b-flat clarinet
Paal Nilssen-Love: drums, percussion
1. Marl 12:54
2. Skarn 4:39
3. Shale 30:25
1. Marl 12:54
2. Skarn 4:39
3. Shale 30:25
Double Tandem: Ab Baars, Ken Vandermark & Paal Nilssen-Love
płyta do kupienia na multikutli.com