środa, 26 marca 2014

Nate Wooley Sextet [Dan Peck / Eivind Opsvik / Harris Eisenstadt / Josh Sinton / Matt Moran / Nate Wooley] "(Sit In) The Throne of Friendship", Clean Feed 2013, CF280

Nate Wooley Sextet [Dan Peck / Eivind Opsvik / Harris Eisenstadt / Josh Sinton / Matt Moran / Nate Wooley] "(Sit In) The Throne of Friendship", Clean Feed 2013, CF280
Nate Wooley to nowojorski trębacz i kornecista młodego, obok Petera Evansa czołowy tamtejszy instrumentalista. Od dobrych kilku lat, bez mała dekady każdy jego autorski wywołuje ekscytację na twarzach jazzu zwanego free, mniej niż bebop skrępowanego formą. Ale to nie wszystko, bowiem od takiegoż samego czasu Wooley współpracuje także z muzykami sceny free improv i takie jego nagrania cieszą się również niemałym uznaniem - tak publiczności jak i krytyków.

Niemały arsenał brzmień i dźwięków zaczerpniętych z free improv, szmerów i charknięć, zgrzytów i pisków, zwykł Nate Wooley wykorzystywać także w projektach bliższych środkowi jazzu. Nie inaczej jest także na najnowszej jego produkcji sygnowanej przez Nate Wooley Sextet. Tutaj również poszerzoną on znacznie brzmieniową paletę właściwą takiemu rodzajowi grania - jakby chciał powiedzieć, że jazz nie jest zamkniętą, skończoną formą; że jego kolego po fachu - Wynton Marsalis - myli się w swym przekonaniu o konieczności zamknięcia jazzu w muzeum pamięci. I to Wooleyowi udaje się świetnie - wykorzystując środki mainstreamowi nie przynależne tworzy zupełnie nową, sobie właściwą muzykę, ubarwiając pastelowe kompozycje free jazzowym pazurem. Jego tematy właściwe zasługują na osobne omówienie - potrafi on bowiem pisać własną muzykę, tak by brzmiała jak jazzowy standard. Nie, nie cytuje znanych, ogranych tematów, nie sili się na podobieństwa melodyczne. Ale jest w tym swing i miękkość, i jakiej takie ogranie - jakby każdy z nich doczekał się już stu interpretacji, a teraz mamy stopierwszą - z pazurem i nieco rewolucyjną. A że wszystkie - prócz "Old Man On The Farm" są jego autorstwa - talent ma niemały.

Świetnie, znakomicie pomysły trębacza realizuje jego zespół. A w nim kilku dobrych znajomych - Matt Moran na wibrafonie, Eivind Opsvik na kontrabasie oraz Harris Eisenstadt za perkusją. Ale i tak na szczególne uznanie zasługują ci dwaj zupełnie nieznani - tubista Dan Peck który nie sili się na dublowanie linii basu a tworzy gdzieś w tle swoją własną opowieść; oraz klarnecista basowy i saksofonista Josh Sinton - jego równiutko grane, jakby jednym głosem, unisona z Natem Wooleyem na długo zapadają i czynią tę jeszcze płytę piękniejszą.
autor: Marek Zając

Dan Peck: tuba
Eivind Opsvik: bass
Harris Eisenstadt: drums
Josh Sinton: bass clarinet
Matt Moran: vibes
Nate Wooley: trumpet


1. Old Man on the Farm 4:44
2. Make Your Friend Feel Loved 8:15
3. The Berries 4:40
4. Plow 6:12
5. Executive Suites 6:10
6. My Story, My Story 6:29
7. Sweet and Sad Consistency 7:12
8. A Million Billion Btus 8:31

płyta do kupienia na multikulti.com

poniedziałek, 24 marca 2014

Angelica Sanchez / Wadada Leo Smith "Twine Forest", Clean Feed 2013, CF287.

Angelica Sanchez / Wadada Leo Smith "Twine Forest", Clean Feed 2013, CF287.
Nie pierwsze to muzyczne spotkanie Angeliki Sanchez, nowojorskiej pianistki oraz Wadady Leo Smitha, trębacza-legendy, niegdyś jednego ze współzałożycieli AACM-u, od lat człowieka-instytucji, niezwykle skromnego i zupełnie niezabiegającego o jakąkolwiek popularność. Spotkali się i nagrywali - ale w większym składzie - kilka laty, podczas pracy nad albumem Leo Smitha "Heart's Reflection". I od samego początku było tak, jakby ich muzyczne serca biły wspólnym rytmem.

Tamten, pierwszy ich "wspólny" album odwołuje się do muzyki Milesa Davisa z tzw. okresu elektrycznego. A tutaj mamy oto dwoje muzyków rozkochanych w akustycznym brzmieniu swoich instrumentów, starannie - tak w kompozycjach (wszystkie one wyszły spod pióra Angelici Sanchez), jak i improwizacjach - unikają melodycznych aspektów muzycznego dialogu.

Zresztą, mimo iż opisane, jako kompozycje, poszczególne utwory mają bardzo mało kompozycyjnych składowych - rytm tu jest dowolny, melodyki i powtórzeń właściwie brak. Słuchając tych niespiesznych form, ma się wrażenie, iż raczej została ustalona struktura, a może i faktura poszczególnych utworów, a niezapisane konkretne akordy dźwięki. Jest za to liryzm, ale taki jakby poza muzyczną treścią, raczej wypływający z samego brzmienia instrumentów niż z określonej, konsekwentnie realizowanej narracji.

I to współbrzmienie fortepianu i trąbki, ale nie jakiś dowolnych instrumentów - konkretnych: fortepianu Angeliki Sanchez i trąbki Wadady Leo Smitha przesądza o wyjątkowości tego nagrania. Inaczej niż w muzyce klasycznej gdzie często niezwykle ważne jest, co gramy - tutaj to ma znaczenie drugorzędne. Liczy się kto gra, jego indywidualne brzmienie, sound, zestawione z innym, równie niezwykłym i charakterystycznym. Angelica omija wszelkie kataklizmy i burze tak charakterystyczne dla awangardowej muzyki, a Smith gra swym cudownym, ciemnym dźwiękiem niezwykle skupione frazy. I choć trębacz de facto pełni tu rolę sidemana - bez niego to nagranie nie byłoby takie, on je determinuje i nadaje mu pełnię.

Jako puentę niech posłużą słowa pianistki, która o swoim partnerze powiedziała kiedyś, że "jest on całkowicie zatracony w swoim brzmieniu." I może jeszcze to, co niegdyś powiedział mi Piotr Baron, także ze Smithem nagrywający: "...tak to chyba grają aniołowie..."
autor: Marek Zając


Angelica Sanchez: piano
Wadada Leo Smith: trumpet
 

1. Cones Of Chrome 4:33
2. Veinular Rub 8:56
3. Retinal Sand 6:46
4. Echolocation 7:27
5. Light Black Birds 5:45
6. Twine Forest 8:15
7. In The Falls Of... 7:34
8. Ultimate Causes 9:28

płyta do kupienia na multikulti.com

sobota, 22 marca 2014

Barbez "Bella Ciao" Tzadik 2013, TZ8180.

Barbez "Bella Ciao" Tzadik 2013, TZ8180.
Prowadzony przez Dana Kaumfamana nowojorski zespół Barbez sięga po raczej zapomnianą żydowską muzykę sprzed II Wojny Światowej. To kolejna po niezwykłej "Force Of Light" płyta przerzucająca pomost pomiędzy ważną przeszłością a mającą coraz krótszą pamięć współczesnością. Płyta "Force Of Light", pomyślana, jako muzyczny hołd dla Paula Celana, żydowskiego poety urodzonego w Rumunii, w oryginalny sposób łączyła elementy muzyki klezmerskiej, francuskiego musette, argentyńskiego tanga, współczesnej kameralistyki, cool jazzu i awangardowego rocka.

"Bella Ciao" będąca odwołaniem do konkretnych utworów jest bardziej homogeniczna, choć czysta gatunkowo oczywiście nie jest. Sama tradycja muzyczna Żydów włoskich jest wypadkową wpływów aszkenazyjskich, wschodnio-europejskich i sefardyjskich.

Dan Kaufman, jak sam przyznaje w wywiadach, niewiele o niej wiedział. Dopiero zapoznanie się z rezultatem pracy Leo Levi'ego, muzykologa dokumentującego muzyczną tradycję ludową we Włoszech (sam nazywa go włoskim Alanem Lomaxem) sprawiło, że zapragnął przygotować jej autorskie opracowanie.

Później były podróże do Włoch, osobiste zapoznanie się z jej pozostałościami.

Efektem tej pracy jest lśniący wieloma pomysłami album, na którym znalazły swoje miejsce poezje wielkiego nonkonformisty - Pier Paolo Pasoliniego, i współczesnego poety Alfonso Gatto.

W zjawiskowych interpretacjach członków zespołu Barbez i zaproszonych gości usłyszymy także starożytne melodie ("Et Shaare Ratzon" i "Mizmor Leasaf") czy też pełną dramatyzmu pieśń ("Yoshev Beseter Elyon").

Prawdziwą ozdobą jest antyfaszystowska "Bella Ciao". Choć powstała około roku 1942 we Włoszech, dość szybko po II Wojnie Światowej została przejęta przez zrewoltowane grupy w wielu zakątkach świata. Śpiewali ją m.in. kubańscy rewolucjoniści, śpiewała Mercedes Sosa, przedstawicielka argentyńskiego la cancion nuevo. Śpiewała ją w końcu paryska ulica podczas majowych rozruchów w 1968. Śpiewano ją podczas ostatnich zajść w Iranie, jest standardem muzyki tureckiej (pod tytułem Çav bella), a także hymnem kurdyjskich partyzantów. Zaśpiewana tutaj z wściekłą namiętnością przez Dawn McCarthy z the Faun Fables.

Grająca na thereminie Pamelia Kurstin tak opisuje tę oryginalną muzykę "Te melodie wydają się być łatwe i przyjemne. Ale zarazem bardzo nieoczywiste". To doskonałe podsumowanie tej inspirującej płyty.
autor: Tomasz Konwent

Dan Kaufman: guitar
Pamelia Kurstin: theremin  
Peter Lettre: bass  
Dawn McCarthy: voice 
 Danny Tunick: marimba, vibraphone, organ, piano  
John Bollinger: drums, timpani  
Dan Coates: electronics  
Peter Hess: b-flat clarinet, a clarinet, alto clarinet, bass clarinet, contra-alto clarinet 
Catherine McRae: violin  
Fiona Templeton: voice

1. Shema Koli
2. Echa Yasheva Vadad
3. Yoshev Beseter Elyon
4. Et Shaare Ratzon
5. Mizmor Leasaf
6. Yedid Nefesh
7. Keter Ittenu
8. Kamti Beashmoret
9. Bella Ciao
10. Umevi Goel
11. Channun Kerov Rachamav

płyta do kupienia na multikulti.com

wtorek, 18 marca 2014

Kenny Wheeler / Norma Winstone / London Vocal Project "Mirrors" Edition Records, EDN1038.

Kenny Wheeler / Norma Winstone / London Vocal Project "Mirrors" Edition Records, EDN1038.
Płyta "Mirrors" jest dla Kenny Wheelera i Normy Winstone powrotem do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. To właśnie wtedy bowiem powstały kompozycje, których podstawą są wiersze Steviego Smitha, Lewisa Carrolla oraz Williama Butlera Yeatsa. Były to wówczas pierwsze w ten sposób budowane utwory Wheelera.

Przez lata te kompozycje jednak nieco się zmieniły - w 1998 roku autor rozpisał je bowiem na pięć głosów solowych, ale - chociaż elementy tamtej koncepcji przetrwały i tutaj - to wersja z zarejestrowana z London Vocal Project (zespołem kierowanym przez Pete'a' Churchilla) jest o wiele, wiele bogatsza i zadziwia epicką skalą realizacji. Siedem sopranistek, osiem alcistek, po pięciu śpiewaków tenorem i basem - ten spory wokalny aparat wykonawczy każe spodziewać się pompatycznego nastroju i podniosłych form, ale muzyka Wheelera - nie rezygnując z wszelkich stwarzanych dzięki takiej konfiguracji możliwości - pozostaje ciepła i stonowana, i niemal intymna w nastroju.

Nie sposób uwierzyć, że śpiewająca tu partie solowe Norma Winstone, stała partnerka wokalna i muza Kenny Wheelera, ma już ponad siedemdziesiąt lat. Jej siłą jest niepowtarzalny głos i dopracowany styl, który przez lata zdaje się jeszcze zyskiwać dzięki doświadczeniu i wyczuciu wokalistki. Niezwykle cenieni są także instrumentaliści, których Wheeler zatrudnił na tej płycie. Basista Steve Watts, perkusista James Maddren oraz pianista Nikki Iles i grający na saksofonie Mark Lockheart to niezwykle cenieni sidemani na brytyjskiej scenie jazzowej. Intymność nastroju i niezwykłe zgranie instrumentalistów jest możliwe także dlatego, że w przeszłości współtworzyli oni wraz z Normą Winstone zespół Printmakers. Nic więc dziwnego, że rozumieją się bez słów, a partie improwizowane grają intuicyjnie i niemal radośnie w tonie. Sam Wheeler współpracuje z Normą Winstone juz ponad czterdzieści lat - od czasu powstania formacji Azimuth we wczesnych latach siedemdziesiątych. A lista płyt sygnowanych nazwiskami im obojga także jest imponująca - dość przypomnieć realizacje dla monachijskiego ECM-u czy też wspólne nagrania z UMO Jazz Orchestra.

Jednak ta płyta byłaby tak niezwykła, gdyby nie główna bohaterka wykonania - Norma Winstone. To ona jest tutaj prawdziwym klejnotem w koronie. Jej marzycielskie partie w "Through the Looking Glass" do tekstu Lewisa Carrola są niemal eteryczne. Łamie ona przy tym nieco kontemplacyjne partie chóru. Podobnie jest także w "Tweedledum”, nad którym tom utworem unosi się nastrój lirycznej beztroski. Ale już w "The Hat" Winstone imponuje raczej majestatem i siłą, delikatną, ale podkreślaną wyraźnie w czterowersie wiersza.

Podobnie eteryczne i ciepłe są także partie flugelhornu. I nie znaczenia, że często w unisonach głos instrumentu Wheelera dublowany jest przez tenorowy saksofon Lockhearta. Dzięki temu całość zyskuje niezwykle spójną formę i tchnie melancholijnym ciepłem i spokojem.

Piękna płyta będąca trochę powrotem do źródeł wizji Wheelera i Winstone, powrotem trochę nostalgicznym, ale stojącym na najwyższym poziomie, a pod względem formalnych rozwiązań Wheelera zdecydowanie wybiegającym w przyszłość. Niezwykłe nagranie.
autor: Marcin Zając

Kenny Wheeler: Flugelhorn
Norma Winstone: Vocals
London Vocal Project
directed by Pete Churchill

Nikki Iles: piano
Mark Lockheart: saxophones
Steve Watts: double bass
James Maddren: drums

1. Humpty Dumpty 5:21
2. The Broken Heart 3:58
3. The Lover Mourns 5:36
4. Black March 7:48
5. Through the Looking Glass 8:59
6. The Hat 3:59
7. Breughel 5:57
8. Tweedledum 8:37
9. The Bereaved Swan 6:16
10. The Deathly Child 8:42
11. My Soul 4:22




płyta do kupienia na multikulti.com

czwartek, 13 marca 2014

Harriet Tubman Double Trio [Brandon Ross / Melvin Gibbs / JT Lewis / Ron Miles / DJ Logic / DJ Singe] "Ascension", Sunnyside Communictation 2011, SSC1274.


Harriet Tubman Double Trio [Brandon Ross / Melvin Gibbs / JT Lewis / Ron Miles / DJ Logic / DJ Singe] "Ascension", Sunnyside Communictation 2011, SSC1274.

Harriet Tubman Trio powstało w 1998 roku, po zakończeniu działalności przez supergrupę Power Tools (Bill Frisell, Ronald Shannon Jackson, Melvin Gibbs). Basista Melvin Gibbs, wcześniej współpracujący awangardowym songwriterem Henrym Rollinsem, ale też choćby z Caetano Veloso postanowił kontynuować pracę w tym samym składzie instrumentalnym (gitara - bass - perkusja). Zaprosił do swojego nowego projektu Brandona Rossa, gitarzystę współpracującego z Cassandrą i Wadadą Leo Smithem oraz perkusistę JT Lewisa, muzyka grającego wtedy w formacji Living Colors oraz w zespołach Henry'ego Threadgilla. Jako trio nagrali dwa albumy - studyjną płytę "I Am A Man" (Knitting Factory, 1998 r.) oraz koncertowy album "Prototype" (Avant, 2000 r.). W podstawowym składzie grali mieszankę jazzu, bluesa, funku i soulu, ale wszystko to złamane było fascynacją elektrycznymi dokonaniami zespołów Milesa Davisa oraz tradycją nowojorskiej sceny downtown.

"Ascension" zarejestrowane zostało na żywo w 2000 roku w składzie rozszerzonym do podwójnego tria - do zespołu dołączyli bowiem trębacz Ron Miles, oraz dwóch turntablistów - DJ Logic ( wcześniej współpracujący z Medeski, Martin & Wood), a także DJ Singe. Muzycznie jest to niezwykle ciekawe - serwowane z płyt fragmenty oryginalnego coltrane'owskiego Ascension, są zapętlane i skreczowane. Dołożono do tego ciężki bardzo funkowy groove i elektryczną gitarę Brandona Rossa, który w tym nagraniu jednoznacznie ukazuje swoje muzyczne inspiracje (Jimi Hendrix!). Wygładza to tylko nieco trąbka Milesa, wciąż jednak przywodząca na myśl brzmienie Davisa z najlepszych elektrycznych płyt.

Ten album, niczym nagranie Rova::Orkestrova, pokazuje, jak wiele różnorodnie odczytywać można dokonania starych mistrzów, jak rozmaitymi inspiracji mogą się one stać. I jak uniwersalną i wielką była ich muzyka. Muzyka wciąż jeszcze dla wielu nieobecna w jazzowej tradycji.
autor: Józef Paprocki

Brandon Ross: guitar
Melvin Gibbs: bass
JT Lewis: drums
Ron Miles: trumpet
DJ Logic: turntables
DJ Singe: turntables

1. Ascension
2. Ritual Rubbin'
3. Down Shift/Ascension
4. Night Master/Ascension
5. Ascension
6. Stellar Attraction
7. Probe
8. Sidereal Flux
9. Plasmaroid
10. Widely Known
11. [CD-ROM Track]



płyta do nabycia na multikulti.com