Joelle Leandre / Nicole Mitchell "Sisters Where", Rogue ART 2014, ROG0055 |
To bardzo misterne nagranie. Chociaż gdy myślimy o muzyce improwizowanej
słowa takie jest "misterny" czy "przemyślany" rzadko przychodzą nam do
głowy. Często zamiast nich mówimy o "przypadkowości", "intuicji" czy
"podświadomości". Bo tak muzyka ta brzmi na pierwszy rzut nieobeznanego z
nią ucha. Gdy jednak wsłuchać się w nią uważnie, gdy sięgnąć po płytę
nie jeden, ale trzy lub więcej razy, dopiero wtedy zauważamy jaką
delikatną tkankę potrafią stworzyć improwizatorzy. Oczywiście nie jest
to regułą, nie każdy to potrafi, nie zawsze i nie z każdym się uda nawet
temu, który potrafi. Tu jednak, dwie niezwykłe kobiety - Joelle Leandre
i Nicole Mitchell - taką właśnie misterną muzyką obdarzają słuchaczy.
Wywodzą
się z odmiennych światów muzycznych, zazębiających się gdzieś na
krawędziach. Joelle Leandre, francuska kontrabasistka, improwizatorka i
kompozytorka, od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku aktywna jest na
polu muzyki współczesnej (współpracowała m.in. z Johnem Cagem, Pierrem
Boulez, ale i tancerzem i choreografem Mercem Cunninghamem) i
improwizowanej - współpracowała (koncertując i nagrywając) z Marilyn
Crispell, Ursem Leimgruberem, Fritzem Hauserem, Derekiem Bailey'em,
Barre Phillipsem, Evanem Parkerem, Irene Schweizer, Stevem Lacy'm,
Maggie Nicols, Fredem Frithem, Carlosem Zingaro, Johnem Zornem, Susie
Ibarrą, J. D. Parranem, Kevinem Nortonem, Eric'iem Watsonem, Ernsten
Reijsegerem, Sylvie Courvoisier, ale także muzykami wywodzącymi się
AACM-u: Anthonym Braxtonem, Georgem Lewisem czy Roscoe Mitchellem. I to
właśnie trzy ostatnie nazwiska łączą ją z Nicole Mitchell - chicagowską
flecistką, improwizatorką, kompozytorką i animatorką muzycznej sceny
(była w przeszłości m.in. prezesem AACM-u) Wietrznego Miasta. Nicole
Mitchell częściej zresztą kojarzona jest z tradycją AACM-u i Great Black
Music niż stricte wolną improwizacją, ale właśnie śladem trzech
wspomnianych mistrzów koncertuje i nagrywa właściwie z każdym muzykiem
liczącym się w świecie awangardy.
Jak należało by się spodziewać, nie ma na tej płycie melodii czy hymnicznych utworów wywodzących się z Great Black Music. Nie ma obłędnych solówek rodem z freejazzowej tradycji. Są za to próby zrozumienia natury pojedynczych dźwięków, sonorystyczne poszukiwania i poszerzanie brzmieniowych możliwości instrumentów. Ale wszystko to ma służyć - i służy - muzyce. Budowana ze szmerów, szeptów, pojedynczych zgrzytów, czasem dźwięków, momentami rozrastających się do krótkich, urywanych fraz muzyka, jest niezwykłym doświadczeniem muzykalności i wrażliwości każdej z improwizatorek, tworzących z tych ułomków nierozerwalną muzyczną tkankę, która zdaje się być z jednej strony czymś organicznym i naturalnym, z drugiej zaś - przemyślanym aktem kreacji.
Piękna muzyka w której wszystko - także i cisza - ma swoje miejsce.
Joelle Leandre i Nicole Mitchell |
Jak należało by się spodziewać, nie ma na tej płycie melodii czy hymnicznych utworów wywodzących się z Great Black Music. Nie ma obłędnych solówek rodem z freejazzowej tradycji. Są za to próby zrozumienia natury pojedynczych dźwięków, sonorystyczne poszukiwania i poszerzanie brzmieniowych możliwości instrumentów. Ale wszystko to ma służyć - i służy - muzyce. Budowana ze szmerów, szeptów, pojedynczych zgrzytów, czasem dźwięków, momentami rozrastających się do krótkich, urywanych fraz muzyka, jest niezwykłym doświadczeniem muzykalności i wrażliwości każdej z improwizatorek, tworzących z tych ułomków nierozerwalną muzyczną tkankę, która zdaje się być z jednej strony czymś organicznym i naturalnym, z drugiej zaś - przemyślanym aktem kreacji.
Piękna muzyka w której wszystko - także i cisza - ma swoje miejsce.
autor: Józef Paprocki
Joëlle Léandre: double bass
Nicole Mitchell: flute, alto flute
1. Sisters on Venus (6:51)
2. Sisters on Uranus (9:22)
3. Sisters on Mercury (8:39)
4. Sisters on Mars (6:13)
5. Sisters on Saturn (8:18)
6. Back on Earth (3:07)
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz