Gard Nilssen's Acoustic Unity [André Roligheten / Petter Eldh / Gard Nilssen] "Firehouse: Clean Feed 2015, CF329 |
Gdy szukacie najbardziej znanych i cenionych w Norwegii perkusistów
muzyki improwizowanej to gwarantuję wam, że obok Paala Nilssen-Love'a
znajdziecie na tej liście także Garda Nilssena. I to znajdziecie wysoko,
bo ten młody muzyk jest niezwykle rozchwytywanym sidemanem. Obok
projektów które współtworzy (Bushman’s Revenge, Puma, sPacemoNkey czy
Astro Sonic) jest i cała masa grup, w których występuje jako sideman
(Team Hegdal, Cortex, Lord Kelvin, Zanussi 5, ale też i prowadzony przez
Macieja Obarę Obara International). Czasami gra w stricte jazzowych,
maistreamowych składach, czasami w tych odwołujących jest do tradycji
free czy współczesnej awangardy; czasami też bada pogranicza jazzu,
rocka i muzyki elektronicznej.
Jednak bodaj po raz pierwszy prezentuje on własny, autorski projekt, zarejestrowany przez trio sygnowane jego nazwiskiem. Album "Firehouse" nie prezentuje jednak całego spektrum jego zainteresowań, ale jest bardzo stylistycznie jednorodnym projektem. Trio sięga tu bowiem po własne kompozycje, które stają się podstawą improwizacji odwołującej się w znacznej mierze do free jazzowej tradycji. Tak naprawdę powinno się o zebranej tu muzyce pisać, jako o współczesnym mainstreamie, a nie muzyce awangardowej, bo nie wybiega ona poza to, co na swoich płytach pięćdziesiąt lat nagrywał choćby Ornette Coleman. Problem w tym, że tradycja free i cały bagaż awangardy lat sześćdziesiątych tak naprawdę nigdy nie stała się częścią jazzu. Więc tak też dziś pisze się o tej muzyce.
Nilssen zaprosił
do swojego tria muzyków tego samego pokolenia i poruszających się w
podobnych stylistykach. André Roligheten, saksofonista, ma za sobą
współpracę z Axelem Dörnerem, Johnem Edwardsem i Paalem Nilssen-Lovem,
ale także uczestniczy w projektach typowo jazzowych, jak choćby
Trondheim Jazz Orchestra. Podobnie jak Nilssen zdarza mu się
współpracować także z rockowymi zespołami - dał się poznać, jako jeden z
instrumentalistów kolektywu Motorpsycho. Mocno osadzano w jazzowej
tradycji jest również pochodzący z Berlina niemiecki basista Petter
Eldh, którego zainteresowania oscylują gdzieś pomiędzy amerykańskim
rapem, jazzową tradycją spod znaku Charlie Parkera i awangardowymi
dokonaniami Petera Brotzmanna - ma za sobą współpracę tak z gwiazdami
muzyki popularnej jak i Django Batesem czy bardziej awangardowymi
Christianem Lillingerem, Peterem Evansem czy Tobiasem Deliusem.
Muzyka Garda Nilssen, André Rolighetena i Petera Eldha nie jest bardzo formalnie pokomplikowana. Wielkim za to jej atutem jest znakomite zgranie zespołu, naturalna, niewymuszona muzykalność każdego z muzyków, jak i lekkość, z jaką potrafią improwizować. Wszystko to sprawie, że zarówno w mocniejszych, motorycznych, opartych na wyraźnym groovie, jak i niemal balladowych i lirycznych kompozycjach wypadają nie tylko przekonywująco, ale wręcz znakomicie. Wspomniana lekkość grania i płynąca z tego radość udziela się każdemu słuchaczowi płyty, stąd też to album, po który chce się sięgać wciąż i wciąż. Świetny debiut tria, o którym - śmiem napisać - jeszcze nie raz usłyszymy.
Jednak bodaj po raz pierwszy prezentuje on własny, autorski projekt, zarejestrowany przez trio sygnowane jego nazwiskiem. Album "Firehouse" nie prezentuje jednak całego spektrum jego zainteresowań, ale jest bardzo stylistycznie jednorodnym projektem. Trio sięga tu bowiem po własne kompozycje, które stają się podstawą improwizacji odwołującej się w znacznej mierze do free jazzowej tradycji. Tak naprawdę powinno się o zebranej tu muzyce pisać, jako o współczesnym mainstreamie, a nie muzyce awangardowej, bo nie wybiega ona poza to, co na swoich płytach pięćdziesiąt lat nagrywał choćby Ornette Coleman. Problem w tym, że tradycja free i cały bagaż awangardy lat sześćdziesiątych tak naprawdę nigdy nie stała się częścią jazzu. Więc tak też dziś pisze się o tej muzyce.
Gard Nilssen |
Muzyka Garda Nilssen, André Rolighetena i Petera Eldha nie jest bardzo formalnie pokomplikowana. Wielkim za to jej atutem jest znakomite zgranie zespołu, naturalna, niewymuszona muzykalność każdego z muzyków, jak i lekkość, z jaką potrafią improwizować. Wszystko to sprawie, że zarówno w mocniejszych, motorycznych, opartych na wyraźnym groovie, jak i niemal balladowych i lirycznych kompozycjach wypadają nie tylko przekonywująco, ale wręcz znakomicie. Wspomniana lekkość grania i płynąca z tego radość udziela się każdemu słuchaczowi płyty, stąd też to album, po który chce się sięgać wciąż i wciąż. Świetny debiut tria, o którym - śmiem napisać - jeszcze nie raz usłyszymy.
autor: Józef Paprocki
André Roligheten: saxophones
Petter Eldh: double bass
Gard Nilssen: drums
1. When pigs fly (Roligheten)
2. Roundtrip (Nilssen)
3. Adam´s Ale (Roligheten)
4. Salad days (Roligheten)
5. Mojo (Nilssen)
6. The Resistance (Eldh)
7. Turtlehead (Roligheten)
8. Life, somewhere before the exit signs (Nilssen, Roligheten, Eldh)
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz