Jeff Parker / Rob Mazurek "Some Jellyfish Live Forever" Rogue ART 2015, ROG0059 |
Grają ze sobą wiele, wiele lat. Niektórzy mówią, że pierwszy spotkali
się 1994 roku, gdy uruchomiono pracownię Chicago Underground, na
piętrze, nad klubem Greem Mill w Chicago, ale spotkałem się także z
opiniami, że Jeff Parker i Rob Mazurek współpracowali juz wcześniej.
Jakby jednak nie patrzeć to z góra dwadzieścia lat. Współpracowali w
ramach rozmaitych projektów, ale duetowy album zdecydowali się wydać po
raz pierwszy.
Zdążyli w czasie tej długiej współpracy poznać się znakomicie, znają nawzajem swoje mocne i słabsze strony, znają schematy budowania fraz i architekturę dźwięków, znają nawzajem swoje inspiracje i muzyczne fascynacje, a jednak na płycie tej słychać jak bardzo wciąż potrafią siebie nawzajem zaskakiwać i jaką frajdę sprawia im granie w duecie.
Rob Mazurek zrezygnował tu z używania elektroniki, gra czystym (czasem też brudnym, ale to nie wada) akustycznym dźwiękiem. Jeff Parker gra gitarze elektrycznej i chociaż nie jest guru elektronicznych brzmień, to swój dźwięk brudzi i bardzo starannie przetwarza i moduluje. Oczywiście czasami, nie bez przerwy. Jeff Parker to mistrz nie lada i potrafi elektroniki używać z niemałym wyczuciem. Udowadniał to w Tortoise jak i chociażby w Powerhouse Sound prowadzonym przez Kena Vandermarka. Moja ocena jest odmienna jeśli chodzi o Mazurka, który o wiele bardziej przypada mi do gustu gdy gra akustycznie. I chociaż nie uważam go za wybitnego trębacza, to na pewno jest jednym z tych nielicznych muzycznych wizjonerów, którzy potrafią ideą zarazić partnerów i wykrzesać z nich na scenie o wiele więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
Mazurek i Parker to dwóch cudownie uzupełniających się instrumentalistów, którzy udowadniają ta płytą, że by powstała znakomita muzyka wcale nie trzeba tak wiele. A sama płyta otwiera nową serie wydawniczą - tym razem winylową - wydawnictwa Rogue Art, która też będzie znakomitym uzupełnieniem ich imponującego i coraz bardziej pęczniejącego katalogu.
Zdążyli w czasie tej długiej współpracy poznać się znakomicie, znają nawzajem swoje mocne i słabsze strony, znają schematy budowania fraz i architekturę dźwięków, znają nawzajem swoje inspiracje i muzyczne fascynacje, a jednak na płycie tej słychać jak bardzo wciąż potrafią siebie nawzajem zaskakiwać i jaką frajdę sprawia im granie w duecie.
Rob Mazurek zrezygnował tu z używania elektroniki, gra czystym (czasem też brudnym, ale to nie wada) akustycznym dźwiękiem. Jeff Parker gra gitarze elektrycznej i chociaż nie jest guru elektronicznych brzmień, to swój dźwięk brudzi i bardzo starannie przetwarza i moduluje. Oczywiście czasami, nie bez przerwy. Jeff Parker to mistrz nie lada i potrafi elektroniki używać z niemałym wyczuciem. Udowadniał to w Tortoise jak i chociażby w Powerhouse Sound prowadzonym przez Kena Vandermarka. Moja ocena jest odmienna jeśli chodzi o Mazurka, który o wiele bardziej przypada mi do gustu gdy gra akustycznie. I chociaż nie uważam go za wybitnego trębacza, to na pewno jest jednym z tych nielicznych muzycznych wizjonerów, którzy potrafią ideą zarazić partnerów i wykrzesać z nich na scenie o wiele więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.
Mazurek i Parker to dwóch cudownie uzupełniających się instrumentalistów, którzy udowadniają ta płytą, że by powstała znakomita muzyka wcale nie trzeba tak wiele. A sama płyta otwiera nową serie wydawniczą - tym razem winylową - wydawnictwa Rogue Art, która też będzie znakomitym uzupełnieniem ich imponującego i coraz bardziej pęczniejącego katalogu.
autor: Marek Zając
Jeff Parker: guitar, effects
Rob Mazurek: cornet, mutes
1. Proton Stolons (side A) (6:46)
2. Water Flower Medusa (side A) (7:31)
3. T. Dohrnii (side A) (5:02)
4. Beauty Hydroid (side B) (12:33)
5. Hydra And The Little Clones (side B) (13:14)
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz