Peter Kuhn Trio [Peter Kuhn / Kyle Motl / Nathan Hubbard] "The Other Shore" NoBusiness Records 2016, NBCD88 |
Sam Peter Kuhn mówi, by tej płyty nie nazywać "comebackiem". Już od dawna
nie musi on niczego udowadniać. Ocalał z narkotykowego nałogu i wielu
innych życiowych perypetii, i teraz chwyta za instrument by znów móc
cieszyć się muzyką i samym aktem tworzenia.
Rozpoczynał swoją karierę w latach siedemdziesiątych w Santa Cruz, nad Zatoką San Francisco. Tam to na dobre zaraził się free jazzem, a impulsem by w końcu przenieść się do Nowego Jorku było dla niego spotkanie z Anthonym Braxtonem. Bardzo szybko wsiąkł w stolicę światowego, kreatywnego jazzu, jaką w tamtych latach był Nowy Jork. Koncertował i nagrywał u boku Williama Parkera, Denisa Charlesa, Jemeela Moondoca, Perry'ego Robinsona, Toshinori Kondo czby Arthura Williamsa. Nagrywał własne płyty, założył wytwórnie. Po sesjach nagraniowych dla włoskiego Soul Note'u i szwajcarskiej oficyn HatArt nadszedł kryzys związany z nadużywaniem narkotyków. Porzucił muzykę w 1986 roku, gdy został mnichem buddyzmu zen, uznając, że tylko w ten sposób potrafi egzorcyzmować szarpiące nim demony.
Ponad dwadzieścia lat poświęcił na rzeczy zupełnie z muzyką niezwiązane - został w tym czasie m.in terapeutą, sam pomagał ludziom wyjść z narkotyków i innych uzależnień. Do tego by znów zajął się muzyką bardzo długo namawiał go saksofonista Dave Sewelson, długoletni przyjaciel Kuhna, jeszcze z czasów Santa Cruz, gdzie, na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia tworzyli wspólnie pierwszy regularny kwartet Petera Kuhna. On też obdarował go basowym klarnetem i altowym saksofonem, na których Peter Kuhn znów zaczął ćwiczyć, a od 2013 roku także występować na scenie. Dobrał sobie dwójkę młodych partnerów w osobach basisty Kyle'a Motla (pełniącego także rolę inżyniera dźwięku) oraz perkusisty Nathana Hubbarda.
Grają muzykę w pełni improwizowaną, ale też bardzo silnie osadzoną w tradycji free jazzu. I znakomicie się komunikują, jakby lata, jakie ich dzielą kompletnie nie miały znaczenia. Kuhn nie zatracił nic ze swojego pięknego brzmienia - zwłaszcza na klarnetach. Niegdyś zapatrzony w maestrię Perry'ego Robinsona, teraz imponuje pięknym, pełnym brzmieniem instrumentu i techniczną sprawnością. Piękna płyta, która być może przywróci muzykę Petera Kuhna współczesnym słuchaczom!
Rozpoczynał swoją karierę w latach siedemdziesiątych w Santa Cruz, nad Zatoką San Francisco. Tam to na dobre zaraził się free jazzem, a impulsem by w końcu przenieść się do Nowego Jorku było dla niego spotkanie z Anthonym Braxtonem. Bardzo szybko wsiąkł w stolicę światowego, kreatywnego jazzu, jaką w tamtych latach był Nowy Jork. Koncertował i nagrywał u boku Williama Parkera, Denisa Charlesa, Jemeela Moondoca, Perry'ego Robinsona, Toshinori Kondo czby Arthura Williamsa. Nagrywał własne płyty, założył wytwórnie. Po sesjach nagraniowych dla włoskiego Soul Note'u i szwajcarskiej oficyn HatArt nadszedł kryzys związany z nadużywaniem narkotyków. Porzucił muzykę w 1986 roku, gdy został mnichem buddyzmu zen, uznając, że tylko w ten sposób potrafi egzorcyzmować szarpiące nim demony.
Ponad dwadzieścia lat poświęcił na rzeczy zupełnie z muzyką niezwiązane - został w tym czasie m.in terapeutą, sam pomagał ludziom wyjść z narkotyków i innych uzależnień. Do tego by znów zajął się muzyką bardzo długo namawiał go saksofonista Dave Sewelson, długoletni przyjaciel Kuhna, jeszcze z czasów Santa Cruz, gdzie, na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia tworzyli wspólnie pierwszy regularny kwartet Petera Kuhna. On też obdarował go basowym klarnetem i altowym saksofonem, na których Peter Kuhn znów zaczął ćwiczyć, a od 2013 roku także występować na scenie. Dobrał sobie dwójkę młodych partnerów w osobach basisty Kyle'a Motla (pełniącego także rolę inżyniera dźwięku) oraz perkusisty Nathana Hubbarda.
Grają muzykę w pełni improwizowaną, ale też bardzo silnie osadzoną w tradycji free jazzu. I znakomicie się komunikują, jakby lata, jakie ich dzielą kompletnie nie miały znaczenia. Kuhn nie zatracił nic ze swojego pięknego brzmienia - zwłaszcza na klarnetach. Niegdyś zapatrzony w maestrię Perry'ego Robinsona, teraz imponuje pięknym, pełnym brzmieniem instrumentu i techniczną sprawnością. Piękna płyta, która być może przywróci muzykę Petera Kuhna współczesnym słuchaczom!
autor: Marek Zając
Peter Kuhn: Bb and bass clarinet, tenor, saxophone, alto saxophone
Kyle Motl: bass
Nathan Hubbard: drums
1. Is Love Enough 6:42
2. Causes and Conditions 10:39
3. unstrung heroes 5:50
4. Not Two 8:33
5. Volition 6:43
6. No Coming, No Going 13:10
7. The Other Shore 9:54
8. Beginning Anew 11:47
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz