Max Johnson Quartet [Ingrid Laubrock / Mat Maneri / Max Johnson / Tomas Fujiwara] "The Prisoner", NoBusiness Records 2014, NBCD66 |
Max Johnson, kontrabasista i improwizator, stworzył swój nowy projekt
"The Prisoner" zainspirowany brytyjskim serialem futurystycznym pod tym
samym tytułem powstałym w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku.
Nie jest pierwszym muzykiem, dla którego był on źródłem inspiracji -
odwoływali się do niego przed nim m.in. The Clash, Iron Maiden, jak i
awangardowy kompozytor David Shea. Johnson do swojego kwartet zaprosił
muzyków świetnie mu znanych, z którymi nie raz już w przeszłości miał
okazję współpracować - saksofonistkę Ingrid Laubrock, altowiolistę Mata
Maneri'ego' i perkusistę Tomasa Fujiwarę. Suitę zaś zbudował odwołując
się do poszczególnych odcinków serii i przywołując mające w nich miejsce
sytuacje.
Amerykański kontrabasista starał się przede wszystkim oddać charakter tamtego serialu - jego melancholię i nieco medytacyjny charakter. Lata sześćdziesiąte to był czas, gdy na ekranie wszystko toczyło się o wiele wolniej niż dzisiaj, a efektów specjalnych właściwie nie było. Wielką rolę natomiast odgrywało światło i nastrój. I właśnie do tego najsilniej odwołuje się Max Johnson. Serial był dosyć złożony i to również odgrywa niemałą rolę w muzyce Johnsona - pozostawia on bowiem dużą swobodę partnerom, zdając się na ich doświadczenie i wyczucie nastroju oraz formy. A że znają się wszyscy świetnie i myślą - w gruncie rzeczy dosyć podobnie - w niezwykle spójny sposób potrafią oddać klaustrofobiczny charakter tamtej filmowej produkcji.
W
niektórych odcinkach serialu - jak opisuje to Johnson - były dosyć
brutalne epizody. W tych częściach (np. "No.24 Hammer into Anvil"),
lider celowo uwalnia muzykę od szkieletu kompozycji, czuwając bardziej
nad nastrojem muzyki niż nad jej formą czy nawet strukturą. Zdaje się na
intuicję swoich partnerów i nie zawodzi się w najmniejszym nawet
stopniu. Świetnie potrafią oni bowiem budować napięcie i oddać ducha
opowieści budując napięcie w poszczególnych częściach (odcinkach), jak i
na całej płycie. To album na którym wiele, bardzo wiele rzeczy odkrywa
się przy ponownych przesłuchaniach, i dzięki temu cieszyć się nim można
przez długi, długi czas. Polecam gorąco.
Amerykański kontrabasista starał się przede wszystkim oddać charakter tamtego serialu - jego melancholię i nieco medytacyjny charakter. Lata sześćdziesiąte to był czas, gdy na ekranie wszystko toczyło się o wiele wolniej niż dzisiaj, a efektów specjalnych właściwie nie było. Wielką rolę natomiast odgrywało światło i nastrój. I właśnie do tego najsilniej odwołuje się Max Johnson. Serial był dosyć złożony i to również odgrywa niemałą rolę w muzyce Johnsona - pozostawia on bowiem dużą swobodę partnerom, zdając się na ich doświadczenie i wyczucie nastroju oraz formy. A że znają się wszyscy świetnie i myślą - w gruncie rzeczy dosyć podobnie - w niezwykle spójny sposób potrafią oddać klaustrofobiczny charakter tamtej filmowej produkcji.
Max Johnson |
autor: Józef Paprocki
Ingrid Laubrock: tenor saxophone
Mat Maneri: viola
Max Johnson: bass
Tomas Fujiwara: drums
1. No.6 Arrival / No.58 Orange Alert 11'02"
2. X04 6'11"
3. No.12 Schitzoid Man (Gemini) 4'49"
4. No.24 Hammer into Anvil 10'34"
5. No.48 Living in Harmony 10' 46"
6. The New Number 2 7'33"
7. No.2 Once Upon a Time / No.1 Fallout 14'02"
płyta do kupienia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz