czwartek, 7 stycznia 2016

Joe McPhee / Jamie Saft / Joe Morris / Charles Downs "Ticonderoga", Clean Feed 2015, CF345

Joe McPhee / Jamie Saft / Joe Morris / Charles Downs "Ticonderoga", Clean Feed 2015, CF345
Podobno idea tego kwartetu narodziła się podczas rozmowy Jamie Safta z Joe Morrisem o ich wzajemnej fascynacji albumem Johna Coltrane'a "Live At The Village Vanguard Again", który słynny saksofonista nagrał wraz ze swoją żoną - Alice, Jimmy'm Garisonem, Rashiedem Alim, Pharoah Sandersem i Emanuelem Rahim w 1966 roku. Od razu też byli zgodni - Morris powinien tu odstawić gitarę i skupić się na kontrabasie, a Saft zapomnieć o elektronice i syntezatorach, i zasiąść za klawiaturą akustycznego fortepianu. Ta rozmowa miała ponoć miejsce dawno temu, w 1992 roku. Ale to właśnie wtedy ziarno zostało zasiane.

Joe McPhee
Nic w życiu – jak mówią – nie jest sprawą przypadku. Gdy po latach Joe Morris spotkał się kiedyś z Joe McPhee i wspomniał mu o dawnej rozmowie z Saftem, McPhee powiedział na to: "Byłem na tym koncercie! Siedziałem w pierwszym rzędzie na przeciwko Coltrane'a. Słyszałem to, ten koncert, gdy materiał został nagrany!", wtedy, w maju 1966 roku, w nowojorskim klubie Village Vanguard, Saksofonista Joe McPhee w dodatku to prawdziwa legenda amerykańskiego free jazzu i chociaż rzadko mówi się o nim, jako postcoltranowskim muzyku, to brzmienie, jak i duchowe korzenie jego muzyki, sytuują go w grupie spadkobierców twórczości słynnego muzyka.

Perkusistę Charlesa Downsa, jako ostatniego członka kwartetu wymyślili już wspólnie. Downs jest legendą sceny loftowej Nowego Jorku, perkusistą niegdyś równie znanym i cenionym jak Rashid Bakr, i chociaż w ostatnich latach porzucił nieco sceniczną i (zwłaszcza) nagraniową aktywność, pozostaje wciąż muzykiem i instrumentalistą najwyższej próby.

Jamie Saft
O tym jak cudownym magiem perkusji jest Downs przekonuje już początek płyty - gdy z pojedynczych stuków wyłania się chaos (pozorny, w pełni kontrolowany przez Downsa), a z niego - uporządkowana struktura. Całość muzyki ma zresztą taki cudowny, nieprzewidywalny charakter - coś - temat, melodia - wyłania się chaosu, przechodzi metamorfozę przeistaczając się w huragan, aż dochodzi do jakiegoś katharsis i muzyka łamie, powoli wygasa. Bardzo jak u Coltrane'a, trochę jak u Colemana, ale nie ma tu stałego podążania od jednego epicentrum do drugiego. Wszystko w tym kwartecie do siebie pasuje – McPhee, który gra tu tylko na saksofonach (tenorze i sopranie) zdaje się unosić nad ziemią, Downs i Morris znakomicie ze sobą współpracują, ale największym zaskoczeniem jest dla mnie Saft - to, co wyczynia na fortepianie nie jest podobne do gry Alice Coltrane czy choćby McCoya Tynera (z innego składu Coltrane'a), ale jest jego własne. Odmienne, a przy tym głęboko osadzone w muzyce Wielkiego Saksofonisty. Jeżeli czegoś się w tej płycie obawiałem, to właśnie postawy Safta, nie miałem pojęcia jak się odnajdzie w takiej muzyce. I z takimi partnerami. Tutaj jest on pewnym punktem kwartetu, motorem harmonii i - obok McPhee - frontmanem tego zespołu.

Muzyka zespołu w jeszcze jednym odnosi się do Coltrane'a - ma głęboki, uduchowiony charakter. Nie ma w tym jednak żadnej ostentacji ani pozy. Dla Joe McPhee choćby jest to raczej treść życia, coś, o czym od lat mówi on poprzez muzykę czy - choćby - poezję.

Joe Morris
Nie wiadomo natomiast, kto wymyślił nazwę nowego zespołu - Ticonderoga. To słowo z języka Indian Mohawk i oznacza ono "skrzyżowanie dwóch dróg wodnych" (jest to także przy okazji miejsce w stanie Nowy York). O co w tym chodzi? To dosyć łatwe do odgadnięcia, gdy już włączy się płytę - o połączenie w jedno rozmaitych nurtów free jazzu i muzyki improwizowanej lat sześćdziesiątych: Ornette'a Colemana, Aylera i właśnie, najmocniej tu akcentowanego, Coltrane'a.

Jak głosi na swojej stronie wydawca - produkt końcowy uderza niczym pięścią. Uderza, fakt. Radzę sprawdzić samemu. Bo w moim odczuciu to najważniejsza płyta mijającego roku.
autor: Wawrzyniec Mąkinia

Joe McPhee: tenor saxophone, soprano saxophone 
Jamie Saft: piano
Joe Morris: double bass
Charles Downs: drums

1. Beyond Days
2. Simplicity of Man
3. Leaves of Certain
4. A Backward King

płyta do nabycia na multikulti.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz