George Lewis "Solo Trombone Record" Sackville Records 2015, Sackville3012 |
Ta płyta została zarejestrowana w 1974 r., gdy George Lewis liczył obie
24 lata. Od trzech lat był już członkiem AACM i miał już na koncie
dokonane rok wcześniej nagrania z Muhalem Richardem Abramsem oraz
Anthonym Braxtonem, jak i długa trasę koncertową w orkiestrze Counta
Basie'go. To świadczy, że w wieku 24 lat posiadał znakomite opanowanie
instrumentu, ale także olbrzymią świadomość, tak tradycji z jakiej jazz
wyrastał, jak również otwartość na poszukiwanie nowych brzmień oraz brak
obaw przed dźwiękowymi eksperymentami.
George Lewis |
Świadczy o tym najlepiej
otwierający jego solową płytę utwór "Toneburst (Piece for Three
Trombones Simultaneously)". To zadziwiająco dojrzałe nagranie ukazuje
maestrię Lewisa równą najlepszym instrumentalistom jazzu, ale także
wizję jego muzyki. Nie jest to bowiem czysto techniczne ukazanie
możliwości drzemiących w nagraniowym studiu z zastosowaniem techniki
overdubów (dogrywania kolejnych śladów). Większa część tej kompozycji ma
dosyć abstrakcyjny charakter, ale kontrapunkty jakie Lewis tworzy tutaj
nakładając na siebie kolejne ścieżki dźwiękowe są naprawdę zadziwiające
(gdyby dokonał tego nagrania dzisiaj pewnie można by mówić o fascynacji
bachowskim kontrapunktem, ale wtedy???) - także gdy popatrzy się na
skalę dźwiękową jaką jest w stanie wydobyć ze swojego instrumentu.
Zmiany technik i stylistyki od punktowej, po orkiestrowy niemal groove
spod znaku Duke'a Ellingstona świadczą o umiejętności płynnego łączenia
rozmaitych technik kompozytorskich tego młodziutkiego (wtedy) puzonisty.
Druga
część nagrania silniej osadzona jest w mainstremowym jazzie -
"Phenomenology" osadzone jest w niemal rhythm'm'bluesowo-jazzowej
stylistyce. Nieco zaskakująca jest natomiast kolejna kompozycja,
najbardziej chyba (prócz może pierwszej części "Toneburst") odarta ze
swingu, ale przywodząca na myśl świetną znajomość muzyki romantycznej i
chyba dosyć świadomie do niej właśnie się odwołująca - świadczyć może o
tym też sam tytuł "Untitled Dream Sequence" przywodzący na myśl słynną
kompozycję Mendelsohna. Ostatni, zamykający płytę temat jako jedyny nie
wyszedł spod pióra Lewisa - "Lush Life" to słynna kompozycja Billy'ego
Strayhorna, która w wykonaniu na puzon solo jest prawdziwą perełką.
Lewis gra to w przejmujący, ascetyczny sposób, ale z tak wielka
miłością, że pięknu tego wykonania wprost nie można się oprzeć.
Wznowiona
po latach na kompakcie (remasterowana z oryginalnych taśm analogowych)
płyta Lewisa świetnie się broni - przykuwa uwagę od pierwszego dźwięku i
potrafi uwieść swoim niepokojącym i abstrakcyjnym, ale i zniewalającym pięknem.
autor: Józef Paprocki
George Lewis: trombones
1. Toneburst (Piece For Three Trombones Simultaneously) - George Lewis 20:08
2. Phenomenology - George Lewis 7:48
3. Untitled Dream Sequence - George Lewis 7:13
4. Lush Life - Billy Strayhorn 5:59
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz