Sinne Eeg / Thomas Fonnesbek "Eeg-Fonnesbek" Stunt Records 2015, STUCD15082 |
Gdy słuchałem pierwszy raz tego albumu nasunęło mi się pytanie, dlaczego
tak niewiele płyt jest nagranych na głos i kontrabas. Bo to bardzo
niezwykłe połączenie, w którym zostaje wiele miejsca na improwizację i
kreatywność. Nawet, gdy mówimy o klasycznej jazzowej wokalistyce.
Starałem się odnaleźć w pamięci takie płyty, ale na dobrą sprawę nikt
poza Sheilą Jordan (nagrywała duety ze Stevem Swallowem, Harviem
Swartzem i Cameronem Brownem) nie przychodził mi do głowy. No może
jeszcze Mina Agossi, ale tam najczęściej dołączała się jeszcze perkusja
lub trąbka.
Może dlatego, że taka konfiguracja - by działała -
wymaga znakomitego porozumienia oraz wielkiej - technicznej i muzycznej
maestrii? Brak instrumentu harmonicznego i nie bardzo szeroki
brzmieniowy zakres kontrabasu obnaża bowiem wszelkie mielizny twórcze i
techniczne niedoskonałości. Ale za to, gdy zacznie już działać
otrzymujemy nagrania naprawdę niezwykłe. I wtedy już nie ma znaczenia
czy gramy nowe, własne kompozycje czy też evergreeny - wszystko tu może
zabrzmieć świeżo i niezwykle.
Sinne Eeg jest niezwykle cenioną wokalistką w Europie. Od jej debiutu w 2007 żadna właściwie jej płyta nie przeszła - także w Polsce - bez echa wśród krytyków, jak i publiczności. W duecie z Thomasem Fonnesbaekiem pojawia się jednak po raz pierwszy, chociaż na poprzedniej jej płycie "Face The Music", pojawił się on gościnnie i nagrali przy tej okazji coś w duecie. Ale Sinne Eeg jest wokalistką, która ciągle szuka czegoś nowego, ciągle coś popycha ją do przodu. Nic więc dziwnego, że zdobyła się i takie oto, jakże nietypowe, duetowe nagranie.
Ograniczenia w formacie duetu stanowią wyzwanie. Potrzeba odwagi, wirtuozerii i doświadczenia, by wykonać cały koncert lub nagrać całą płytę tylko z towarzyszeniem basu. Sinne Eeg traktuje tutaj instrument w rękach Fonnesbaeka, jako rodzaj silnika - jest nie tylko instrumentem rytmicznym, pulsem tego nagrania, ale też - i tu wokalistka zachowuje się niczym rasowy kierowca - ważne jest brzmienie. Wszystko zdaje się mieć dla niej znaczenie - od trącenia strun, sposobu rezonowania dźwięku, po artykulację czy ilość granych przez basistę dźwięków. Na wszystko to reaguje z niezwykłym wyczuleniem i naturalną, niewymuszoną muzykalnością. Eeg na poprzedniej płycie, śpiewając scatem, pokazała jak znakomicie opanowała techniczną stronę jazzowej wokalistyki. Tutaj może już tylko cieszyć się muzyką i puścić wodze kreatywnej fantazji. W repertuarze prawie same standardy - ale czy w tym pełnym głębi i nostalgii zestawieniu basu i głosu może to komuś jeszcze przeszkadzać? Dla mnie - jedna z piękniejszych płyt ostatnich lat, poruszająca także przez oszczędność i głębie.
Thomas Fonnesbek / Sinne Eeg |
Sinne Eeg jest niezwykle cenioną wokalistką w Europie. Od jej debiutu w 2007 żadna właściwie jej płyta nie przeszła - także w Polsce - bez echa wśród krytyków, jak i publiczności. W duecie z Thomasem Fonnesbaekiem pojawia się jednak po raz pierwszy, chociaż na poprzedniej jej płycie "Face The Music", pojawił się on gościnnie i nagrali przy tej okazji coś w duecie. Ale Sinne Eeg jest wokalistką, która ciągle szuka czegoś nowego, ciągle coś popycha ją do przodu. Nic więc dziwnego, że zdobyła się i takie oto, jakże nietypowe, duetowe nagranie.
Ograniczenia w formacie duetu stanowią wyzwanie. Potrzeba odwagi, wirtuozerii i doświadczenia, by wykonać cały koncert lub nagrać całą płytę tylko z towarzyszeniem basu. Sinne Eeg traktuje tutaj instrument w rękach Fonnesbaeka, jako rodzaj silnika - jest nie tylko instrumentem rytmicznym, pulsem tego nagrania, ale też - i tu wokalistka zachowuje się niczym rasowy kierowca - ważne jest brzmienie. Wszystko zdaje się mieć dla niej znaczenie - od trącenia strun, sposobu rezonowania dźwięku, po artykulację czy ilość granych przez basistę dźwięków. Na wszystko to reaguje z niezwykłym wyczuleniem i naturalną, niewymuszoną muzykalnością. Eeg na poprzedniej płycie, śpiewając scatem, pokazała jak znakomicie opanowała techniczną stronę jazzowej wokalistyki. Tutaj może już tylko cieszyć się muzyką i puścić wodze kreatywnej fantazji. W repertuarze prawie same standardy - ale czy w tym pełnym głębi i nostalgii zestawieniu basu i głosu może to komuś jeszcze przeszkadzać? Dla mnie - jedna z piękniejszych płyt ostatnich lat, poruszająca także przez oszczędność i głębie.
autor: Józef Paprocki
Sinne Eeg: vocal
Thomas Fonnesbek: double bass
1. Willow Weep For Me
2. Taking It Slow
3. Evil Man Blues
4. You Don’t Know What Love Is
5. Summertime
6. Body And Soul
7. Beautiful Love
8. Come Rain Or Come Shine
9. Fellini’s Walts
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz