czwartek, 31 marca 2011

Mazzeltov / Rolinha Kross "Mayn Umru" Fréa Records, 2010

Mazzeltov / Rolinha Kross "Mayn Umru"  Fréa Records 2010, MWCD4065.
Szósta płyta neoklezmerskiej formacji z Holandii ze swadą prowadzonej przez charyzmatyczną Rolinhę Kross jednocześnie zachowuje i wskrzesza na nowo najpiękniejsze momenty dziedzictwa żydowskiego. Pełen ekspresji, ciepły alt Rolinhy Kross, głęboki i przejmujący styl śpiewania to znak rozpoznawczy zespołu. Śpiewu uczyła się od matki, dość szybko zaczęła występować ze swoją matką tworząc Duo Sense. osobą szczególnie ważną dla Rolinhy był Willy Brill, tłumacz jidish i popularyzator kultury żydowskiej. To on przetłumaczył na jidish wybrane francuskie i holenderskie szlagiery, które weszły na płytę 'Amsterdam', m.in. 'Le port d'Amsterdam' Jacquesa Brela. Nową płytę wypełniły autorskie transkrypcje tradycyjnych tematów greckich, rumuńskich, zydowskich jak i oryginalne kompozycje członków zespołu do poezji wybitnych poetów takich jak Shmuel Halkin, Ilya Magalnik, Moyshe-Leyb Halpern, Itsik Manger, Joseph Kerler, Moyshe Shkliar. Sporym atutem jest tutaj piosenka Jacquesa Brela 'L'ivrogne' zaśpiewana tutaj w jidysz jak i wzruszająca pieśń z czasów rozkwitu kultury sefardyjskiej 'Irme Kero' śpiewana w ladino. Całość rozpisana na głos, klarnet / birbyne, skrzypce, akordeon, gitarę klasyczną i kontrabas urzeka swoją bezpretensjonalnością i pasją wykonania.
autor: Mateusz Matyjak


Rolinha Kross: vocals
Mazzeltov:
Edith Mathot: violin
Gottfrid van Eck: clarinet, birbyne
Harm van den Berg: accordion
Harold Berghuis: acoustic guitar
Tis Marang: double bass


1. Ikh Gey Un Her
2. Bessarabian Autumn
3. Mayn Umru
4. Oy Khaveyrim
5 'S Hot Malkele Der Karshnboym
6. Dirty Harry
7. Der Shiker
8. Ikh Vel Dikh Nisht Oyfvekn
9. Moldovian Sher
10. Irme Kero
11. Dos Freylekhe Shnayderl
12. Oliver's Twist
13. Makh Oyf Dayn Oyg


Mazzeltov & Rolinha Kross - 'Mach oif dayn oig'
Synagoge of Utrecht, March 2009


płyta do kupienia na multikutli.com

środa, 30 marca 2011

Grencsó Open Collective with Lewis Jordan [Istvan Grencsó / Hans Van Vliet / Robert Benko / Erno Hock / Szilveszter Miklos / Lewis Jordan] "Local Time", BMC Records, 2011

Grencsó Open Collective with Lewis Jordan [Istvan Grencsó / Hans Van Vliet / Robert Benko / Erno Hock / Szilveszter Miklos / Lewis Jordan] "Local Time", BMC Records 2011, BMCCD181.
Lewis Jordan to saksofonista nieznany. I nie dotyczy to tylko Polski czy Europy. A szkoda, bo o tym jak niezwykły i znakomity to muzyk świadczy dobitnie najnowsza jego nagranie, które właśnie ukazało się nakładem Budapest Music Center. Jordan to dzisiaj starszy już pan, po sześćdziesiątce. Urodził się w San Francisco, ale dorastał i kształcił się w Chicago, sercu jazzowej i bluesowej muzyki, gdzie wtedy rodziła się scena AACM-u. Wszystko to - zwłaszcza tradycja bluesowa - wywarło wielkie wpływ na jego muzykę i pobrzmiewa do tej pory w jego twórczości. Pierwsze muzyczne kroki na jazzowej scenie stawiał u boku Charlesa Tylera (niegdyś współpracownika Alberta Aylera), później koncertował i nagrywał z tuzami amerykańskiego frez jazzu: Anthonym Braxtonem, Lisie Ellisem, Sachiko Nakamurą, Jamesem Newtonem, Donaldem Robinsonem czy Cecilem Taylorem.
Istvan Grenco to jeden z najbardziej znanych i cenionych węgierskich saksofonistów, od lat stały współpracownik Gyorgy Szabadosa. Znajomość z Lewisem Jordanem zapoczątkowana została w 1993 roku, na Mediawave Festiwal. Od tamtej pory także datuje się ich współpraca, chociaż zarejestrowany w 2009 roku materiał jest ich pierwszym, oficjalnym nagraniem. Większość tu zawartych utworów to autorskie kompozycje muzyków septetu - do części z nich Lewis Jordan deklamuje (lub raczej skanduje) swoją poezję, mocno osadzoną w amerykańskiej, czarnej tradycji. W muzyce zespołu współgra wiele elementów - mocno słychać zwłaszcza bluesową tradycję, chociaż samą formuła grania prezentowana przez septet wywodzi się zdecydowanie z frez jazzowej tradycji. Pobrzmiewają tu dokonania Sun Ra Arkestry, ale także wczesnych big bandów. Niewiele za to jest w ich muzykowaniu tradycji europejskiej, chociaż czasami odnaleźć można odwołania do muzyki węgierskiej.
Podobnie jak na poprzednim albumie sięgają po standard - kompozycję jednego z jazzowym tytanów. Tam był to Ornette, tym razem jest to Rahsaan Rolad Kirk. I podobnie jak wtedy - efekt jest zaskakujący i niesamowity.
Świetnym zabiegiem jest na tej płycie zdublowanie linii basu - w niesłychany sposób zagęszcza to muzykę, różnicując na dodatek te linie, gdy grający w prawym kanale Erno Hock zamienia kontrabas na basową gitarę. Znakomite nagranie - będące jak i ta refleksja - rozwinięciem formuły poprzedniej płyty zespołu z Lewisem Jordanem.
autor: Józef Paprocki


Lewis Jordan: alto saxophone, poetry
Istvan Grencso: tenor saxophone, bass clarinet, duduk
Hans Van Vliet: trombone, trumpet, rap
Robert Benko: double bass (left side)
Erno Hock: double bass, bass guitar (right side)
Szilveszter Miklos: drums

1. Over the river, under the bridge 10:49
2. Local time 8:35
3. Take your time 5:59
4. At large 4:41
5. Led 4:55
6. Let bygones be bygones 6:48
7. Better alone than apart 6:35
8. Sugar free 6:37
9. Pedal up 6:48
10. Lord I'm coming home (in memory of Albert Ayler) 5:51



Grencsó Open Collective with Lewis Jordan
Jazzforum Budapest


płyta do kupienia na multikutli.com

wtorek, 29 marca 2011

Simon Rose "Schmetterling", NotTwo, 2011

Simon Rose "Schmetterling", NotTwo 2011, MW8552.
W naszym kraju Simon Rose dla wielu - także muzycznych dziennikarzy i krytyków - jest postacią nieznaną. Ten amerykański muzyk, od lat mieszkający w Europie to nie tylko wybitny instrumentalista i muzyk, ale także animator środowiska muzyki improwizowanej na Wyspach Brytyjskich. Nagrywa i koncertuje od lat solo, w małych składach, ale także jako członek większych muzycznych kolektywów (Evan Parker Ensemble, Roland Ramanan Tentet) czy orkiestr (Marco Eneidi Orchestra, London Improvisers Orchestra). W ciągu lat współpracował w wieloma znakomitymi i cenionymi muzykami - by wymienić tylko tych najważniejszych: Clayton Thomas, Mark Sanders, Kjell Nordeson, Simon Fell, Steve Heater, Christian Marien, Oluyemi Thomas, Liz Allbee, Olaf Rupp, Weasel Walter, Damon Smith, Pauline Oliveros, Alan Wilkinson czy Pascal Nichols; a jego płyty można znaleźć w katalogach Emanema, FMR, Leo, PSI, a ostatnio także NotTwo.
Najnowsza płyta Simona Rose to fascynująca muzyczna podróż, ale - zaznaczam - raczej dla odważnych miłośników improwizacji, niebojących się zmierzyć z solową muzyczną narracją. Tym razem - po wydaniu własnym sumptem płyty z improwizacjami na saksofon altowy - nakładem krakowskiej oficyny prowadzonej przez Marka Winiarskiego ukazuje się płyta z improwizacjami na saksofonie barytonowym. Simon Rose - z perspektywy tego nagrania - jawi się jako wirtuoz tego instrumentu i muzyk równie jak Evan Parker zakochany w oddechu okrężnym. Muzyka na "Schmetterlin" jest niezwykle spójna, a Rose zdaje się być jednym z najbardziej chrapliwych brzmieniowo muzyków (obok Matsa Gustafssona) jakich zdarzyło mi się kiedykolwiek słyszeć. Niewiele tu dynamicznych kontrastów w stylu Petera Brotzmanna i stosunkowo mało pozaskalowych wycieczek. Czasem mamy wrażenie jakby Rose chciał zatrzymać dźwięk czy spowolnić czas - tak dużo tu stałych, stojących nut. Ale jest w tym jakaś metoda - ta płyta fascynuje i przykuwa uwagę nie tyle kaskadą pomysłów czy potokiem barw, ale fakturą dźwięków, niczym impasty w malarstwie dwudziestego wieku. Gdy muzyka się ścisza słychać w tle świergot ptaków, których głosy współtworzą z chropowatościami dźwięków barytonu i ciszą tkankę spójną, niemal organiczną. Na mnie robi to wielkie wrażenie. Powtórzę więc raz jeszcze - muzyka dla odważnych i otwartych, która wszakże stać się może piękną podróżą i fascynującym przeżyciem.
autor: Marcin Jachnik


Simon Rose: baritone saxophone


1. Off World [07:27]
2. Ponopticon [03:52]
3. Wolf Street [3:52]
4. South On Squirrel [04:47]
5. Eel Feeler [05:17]
6. Boxhanger [06:41]
7. Winterfelt [05:01]
8. Spielen [02:18]
9. Like Tears In Rain [03:53]
10. Crater Lake [03:26]
11. Schmetterling [02:39]
12. Pike Market [05:27]
13. Hinter mir [03:17]
14. At 14th [02:56]



Simon Rose / Colin Stetson / Jen Baker / Damon Smith / Weasel Walter
SF, 28.10.2008


płyta do kupienia na multikutli.com

poniedziałek, 28 marca 2011

Mihály Dresch / Lafayette Gilchrist / Mátyás Szandai / Hamid Drake "Sharing the Shed", BMC Records, 2010

Mihály Dresch / Lafayette Gilchrist / Mátyás Szandai / Hamid Drake "Sharing the Shed", BMC Records 2010, BMCCD174.
Od czasu nagrania wspaniałej płyty z Archie'm Sheppem 'Hungarian Bebop' z niecierpliwością oczekuję każdego kolejnego nagrania Mihaly'ego Drescha. Jak dotąd nie rozczarowałem się ani razu. Nowy album z co najmniej dwóch powodów wart jest uwagi, po pierwsze jest to chyba pierwsza płyta kwartetu Drescha z fortepianem w składzie, po drugie ów kwartet złożony jest w połowie z Węgrów, w połowie z Amerykanów. Za perkusją zasiadł Hamid Drake, jeden z najbardziej utytułowanych współczesnych perkusistów, za fortepianem zaś ulubiony dziś pianista Davida Murray'a, Lafayette Gilchrist.
Po takim składzie jednego możemy być pewni, płyta na pewno nie będzie czysta gatunkowo. Każdy z muzyków, może z wyjątkiem najmłodszego, kontrabasisty Matyasa Szandai'a to gatunkowi podróżnicy, tym razem zatrzymali się na przystanku z napisem ethno jazz. Dostarczycielem kompozycji jest w większości pianista, Lafayette Gilchrist, autor najbardziej jazzowych utworów. Trzy autorstwa Drescha, bardzo osobiste, przesycone bałkańską melancholią. Jeden jazzowy standard, tak chętnie grany przez Johna Coltrane'a, 'The Night Has a Thousand Eyes' i kończący płytę 'Night Spirit' skomponowany i zagrany przez duet Dresch/Drake. Dresch na tradycyjnym flecie węgierskim - fuhunna, przypominającym trochę dudduk i Drake na frame drum.
Jeśli prawdziwe jest twierdzenie, że język muzyki nie ma właściciela, to Dresch z kolegami, nie spętani żadnymi konwencjami komunikują się ze sobą doskonale.
autor: Tomasz Konwent


Mihály Dresch: tenor and soprano saxophones, fuhunna
Lafayette Gilchrist: piano
Mátyás Szandai: double bass
Hamid Drake: drums

1. Shift one 4:36
2. Delicate Dancer 5:42
3. Down the Street 5:53
4. Waves 3:10
5. Dried Goods 6:46
6. Naive 7:53
7. All in 8:33
8. Old House Ballad 6:11
9. The Night has a Thousand Eyes 6:02
10. Night Spirit 7:26


Mihály Dresch Quartet


płyta do kupienia na multikutli.com

sobota, 26 marca 2011

Günter Christmann / Mats Gustafsson / Paul Lovens "Tr!o", FMP, 2010


Günter Christmann / Mats Gustafsson / Paul Lovens "Tr!o", FMP 2010, FMPCD136.
Ta płyta to dla Matsa Gustafssona wielki powód do dumy - po pierwsze to nagranie z dwoma legendami (Günter Christmann i Paul Lovens) sceny muzyki improwizowanej, po drugie - to pierwsza płyta szwedzkiego saksofonisty, która ukazała się nakładem tej legendarnej niemieckiej wytwórni. Jest to równocześnie jakby "powrót do przeszłości". Materiał bowiem zarejestrowano ponad szesnaście lat temu.
Muzyka zawarta na płycie to free improv w czystej postaci. 99% społeczeństwa nawet muzyką tego nie nazwie, ale dla jednego procenta może być ona niezwykłym przeżyciem. Niezwykle poszarpana, pozornie składająca się z przypadkowych dźwięków brzmieniowa struktura to materia mieniąca się przeróżnymi odcieniami i zachwycająca paletą barw. Nie mu tu nawet śladów melodycznej linii, a równocześnie forma poszczególnych improwizacji ma - w moim odczuciu - bardzo przemyślaną, chociaż skomplikowaną strukturę. Muzycy wydobywają dźwięki ze swoich instrumentów w najprzemyślniejszy sposób, jaki tylko przychodzi im do głowy, ale powstaje z tych szmerów, trzasków, przydechów, uderzeń i szarpnięć tak gęsta faktura, że czasem trudno ustalić, który dźwięk przypisać danemu muzykowi. Niezwykle wprost wypada Christmann - zwłaszcza wtedy, gdy odkłada puzon i chwyta za wiolonczelę - te momenty tego nagrania cenię najbardziej. Czasem, chociaż rzadko, rozpędzają muzykę w sposób szalony i gwałtownie ją wygaszają, zawsze jednak starają się uciekać od oczywistych rozwiązań. Dla mnie - genialne, dla większości słuchaczy pewnie zwykły wygłup. Rozstrzygnijcie sami, ale dajcie wybrzmieć tej niezwykłej muzyce.
autor: Marcin Jachnik


Mats Gustafsson: soprano saxophone, baritone saxophone, fluteophone
Günter Christmann: cello, trombone
Paul Lovens: percussion 

1. Something More 4:33
2. Something More 5:29
3. Something More 6:31
4. Something More 8:01
5. Something More 5:59
6. Something More 7:31
7. Something More 8:01
8. Enough Is Not Enough 9:02  



Mats Gustafsson / Günter Christmann / Paul Lovens
Ulrichsberg, 04.12.2009


płyta do kupienia na multikutli.com

piątek, 25 marca 2011

Peter Evans Quintet "Ghosts", More Is More Records, 2011

Peter Evans Quintet "Ghosts", More Is More Records 2011, MOREISMORE111.
Peter Evans to w moim odczuciu jeden z najwybitniejszych muzyków młodego pokolenia jazzowych improwizatorów. Klasycznie wykształcony muzyk, który w wieku lat dwudziestukilku wypracował własne, unikatowe brzmienie na kilku instrumentach (trąbka, trąbka kieszonkowa, cornet), ma muzyczną wyobraźnię jak rzadko który z jazzowych improwizatorów i niedoścignioną technikę gry, którą można uznać za wzorcową; prowadzi własne składy - kwartet, kwintet; koncertuje i nagrywa eksperymentując z zupełnie nowymi formami muzycznymi. Któż jeszcze przed trzydziestką osiągnął tak wiele? Cóż, znam tylko jednego muzyka - jest nim Wacław Zimpel. To są przypadki podobne i zupełnie wyjątkowe zarazem.
Ta refleksja nasunęła mi się, gdy zapoznawałem się z najnowszym nagraniem Petera Evansa dla wytwórni MoreIsMore jego nowego zespołu. Nie piszę kwintetu - właściwsze wydaje mi się określenie kwartet + jeden. Kwartet jest dosyć tradycyjny - trąbka-fortepian-kontrabas-perkusja. Grają witalną muzykę mocno osadzoną w jazzowej tradycji lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Mocno, energetycznie, wzbogacając z pełną świadomością bebop o free jazz i czerpiąc z tradycji europejskiej, klasycznej awangardy. To wszystko jednak już było. Może nie tak mocno, zwarcie, konsekwentnie i z taką lekkością jak tutaj, ale to znamy. Kluczowy jest element dodatkowy. Sam Pluta zajmuje się elektroniką, ale to jeszcze nie decyduje o brzmieniu zespołu. Miksuje on jednak ich muzykę na żywo - przetwarza i moduluje brzmienie, zapętla frazy innych muzyków i powtarza je dodając do aktualnie wykonywanej muzyki to, co grali przed chwilką. Czasem słyszymy więc dwóch Peterów Evansów, czasem dwóch, niezwykle gęsto grających Jimów Blacków. Muzyka zyskuje nowy wymiar i fakturę, na jedną improwizację nakłada się inna, co całkowicie zmienia brzmienie zespołu i formę utworów. Nie wiem czy najwłaściwszym określeniem nie byłby tutaj "free-bebop wielokrotnie improwizowany". Przy tym nie jest to tylko postmodernizm, puszczenie oka, gra konwencją (czego naprawdę nie znoszę). Ta muzyka jest przez jej twórców autentycznie przeżyta i stworzona na serio, chociaż do nikogo z tu grających tak naprawdę nie należy. Jestem pod wielkim wrażeniem tego nagrania, łączącego znane elementy (postbebop + free + miks na żywo + współczesna elektronika) w jedną, spójną, zwartą całość.
Pamiętam felieton Jacka Podsiadły w Tygodniku Powszechnym sprzed kilku lat o Czesławie Miłoszu. Pisał o nestorze polskich poetów jako o człowieku obdarzonym cudownym zezem - obejmującym jednym spojrzeniem (czyli dogłębnie analizującym sądem) korzenie europejskiej, chrześcijańskiej kultury, lewicowe ruchy lat sześćdziesiątym i literackie życie Wilna lat trzydziestych ubiegłego wieku. Olbrzymie połacie wiedzy, doświadczenia, literatury, historii, kultury. Mimo młodego wieku takim muzykiem zdaje się być Peter Evans - w ciągu roku gra Koncerty Brandenburskie Jana Sebastiana Bacha na kieszonkowej trąbce, prowadzi własne zespoły odwołujące się do jazzowej tradycji, gra akustyczny noise z EFG trio czy też free improv solo. Jacek Podsiadło kończył swój felieton słowami: "ładnie Panu z tym zezem, Panie Czesławie". Peterowi Evansowi też ładnie, ach, jak bardzo.
autor: Wawrzyniec Mąkinia

Peter Evans: trumpets
Carlos Homs: piano
Tom Blancarte: bass
Jim Black: drums
Sam Pluta: live processing

1. ...One to Ninety Two
2. 323
3. Ghosts
4. The Big Crunch
5. Chorales
6. Articulation
7. Stardust



Sam Pluta (laptop) / Peter Evans (trumpet)
The Tank, New York


płyta do kupienia na multikutli.com

czwartek, 24 marca 2011

Swedish Azz [Mats Gustafsson / Per-Ake Holmlander / Kjell Nordeson / Dieb13 / Erik Carlsson], Azz Appeal, NotTwo, 2011

Swedish Azz [Mats Gustafsson / Per-Ake Holmlander / Kjell Nordeson / Dieb13 / Erik Carlsson], Azz Appeal, NotTwo 2011, MW8571.
Swedish Azz to kwintet prowadzonych przez dwóch muzyków - saksofonistę Matsa Gustafssona oraz tubistę Per-Ake Holmlandera. Połączyła ich fascynacja jazzową muzyką powstającą w ich Ojczyźnie w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Wpływał wtedy na nią wyraźnie amerykański "west coast jazz", ale szwedzcy twórcy (m.in. Lars Werner, Lars Gullin, Gunnar Svensson, Jan Johansson, Per Henrik Wallin, Bo Nilsson, Bernt Egerbladh) niezwykle chętnie sięgali po tematy muzyki ludowej opierając na nich jazzowe improwizacje, wplatając fragmenty lub trawestując. Efektem była muzyka o niezwykłym, ulotnym, północnym pięknie, niemająca jednak - broń Boże - wiele wspólnego ze współczesną skandynawską mainstreamową sceną jazzową z E.S.T. i Tordem Gustavsenem na czele. Teraz, w wykonaniu kwintetu szalonych improwizatorów, powstałe przed pięćdziesięciu laty kompozycje zyskują zupełnie nowe - często pokręcone i zwariowane, elektroakustyczne - oblicze, ale obaj liderzy ocalają ich unikatowe piękno. Tematy - bez wyjątku - zachwycają melodyką frazy, chociaż Mats i Per-Ake za każdym razem starają się poddać je bardzo starannej i bezkompromisowej dekonstrukcji. Za tę stronę brzmienia zespołu odpowiedzialni są dwaj główni wichrzyciele składu - Mats Gustafsson (na saksofonach, ale i magicznym, elektronicznym generatorze - pudełku) oraz dieb13 (Dieter Kovacic) na gramofonach i rozmaitych elektronicznych urządzeniach. Na każdą z tych kompozycji mają jakiś pomysł: czasem wplotą w nią kawałek oryginalnego nagrania odtwarzany z czarnego krążka, czasem liryczny duetu saksofonu z wibrafonem zamieni się z wolna i niedostrzegalnie w zdehumanizowany noise niemal w stylu Masami Akity. Niezwykle staranne są tu aranżacje o wyszukanej formie, bardzo starannie uciekające od muzycznego banału. Możemy mieć nawet wrażenie (chyba po raz pierwszy w zespołach prowadzonych przez Gustafssona) - o zdecydowanym prymacie kompozycji nad improwizacją. Mnie osobiście ten mariaż bezkompromisowej współczesnej elektroakustycznej dekonstrukcji ze szwedzkim west cost autentycznie zachwyca i wprost nie mogę się od koncertowego, nagranego w Krakowie, Azz Appeal oderwać.

PS.
Polecam też wszystkim staranne przestudiowanie liner notes na odwrocie okładki. To, że jest ono po szwedzku nie ma tym razem najmniejszego znaczenia ;-)
autor: Wawrzyniec Mąkinia


Swedish Azz:
Mats Gustafsson: alto, baritone, slide saxophones, live-electronic
Per-Ake Holmlander: tuba, cimbasso
Kjell Nordeson: vibes
Dieb13: grammophone, live-electronic
Erik Carlsson: drums


Side A:
1. Full opus 3 - Fanerier, nr 8 - Full opus 4 / PH Wallin [08:30]
2. Karl- Bertil Jonsson 14 ar / G Svensson [02:30]
3. Lidingö Airport / B Nilsson + Visa fran Utanmyra / trad-Jan Johansson [10:30]

Side B:
4. Hugin och Munin / G Riedel + Fedja / L Gullin [16:05]
5. Elysium / L Werner [06:08]



Swedish Azz + Karen w poznańskim Dragonie, 26 lutego 2010




płyta do kupienia na multikutli.com

środa, 23 marca 2011

Gramski' Beat [Mads Hyhne / Ned Ferm / Rune Kjeldsen / Jakob Bro / Nicolai Munch-Hansen / Jeppe Gram] "Remember", Survival of the unfit records, 2011


 Płytę rozpoczyna frenetyczny 'Sweets' przypominający otwierającą soundtrack z filmu Pulp Fiction 'Misirlou' grupy Dick Dale And His Del-Tones. Dalej jest jeszcze lepiej, Rockowa drapieżność, jazzowa swoboda, odrobina szaleństwa i sporo poczucia humoru sprawia, że mam bardzo ciepłe myśli o młodych Duńczykach, z których tylko dwóch jest mi dobrze znana. Pierwszy to oczywiście Jakob Bro, gitarzysta nowego kwintetu Tomasza Stańko i basista Nicolai Munch-Hansen, który wydał ostatnio znakomitą płytę 'Chronicles'. Liderem i dostarczycielem wszystkich kompozycji jest perkusista Jeppe Gram, o jego klasie świadczy chociażby to, że w żadnym momencie płyty jego rola nie jest nadeksponowana. Sekcja instrumentów dętych to Ned Ferm na saksofonie i znany chociażby z formacji Pasborg's Odessa 5 puzonista Mads Hyhne. Dwóch gitarzystów, Rune Kjeldsen i Jakob Bro, wspomniany już basista Nicolai Munch-Hansen i Gram za perkusją.
Mamy zatem sekstet wściekle zdolnych instrumentalistów, czasami zażarcie spierających się ze sobą ('Bum bum bum', 'Majvals'), innym razem z nostalgią wspominających wspólne zabawy ('Jens Bloch's Grin', 'Smog', 'Everybody's fault'). Zawsze jednak zachwycają prostotą, anarchistyczną przewrotnością, łączeniem wielu stylów, wśród których można znaleźć zarówno awangardowy jazz ale także sporą dawkę alternatywnego rocka, całość wymyka się typowym klasyfikacjom.
autor: Krzysztof Szamot



Mads Hyhne: trombone
Ned Ferm: saxophone
Rune Kjeldsen: guitar
Jakob Bro: guitar
Nicolai Munch-Hansen: bass
Jeppe Gram: drums & composing



1. Sweets
2. Jens bloch's grin
3. Strings
4. Moldur
5. Bum bum bum
6. Smog
7. Majvals
8. Everybody's fault
9. Dobbeltsang
10. Something i heard


płyta do kupienia na multikutli.com

wtorek, 22 marca 2011

Daniel Levin Quartet [Daniel Levin / Nate Wooley / Matt Moran / Peter Bitenc] "Organic Modernism", Clean Feed, 2011



Daniel Levin Quartet [Daniel Levin / Nate Wooley / Matt Moran / Peter Bitenc] "Organic Modernism", Clean Feed 2011, CF212.

Daniel Levin wraz ze swoim kwartetem nie zwalnia tempa - jeszcze dobrze nie ochłonęliśmy po koncertowym albumie, który ukazał się w drugiej połowie ubiegłego roku nakładem Clean Feed-u, a już portugalska oficyna zaskakuje kolejnym nagraniem Zespołu. Po nagraniu "live" przyszedł czas na zmiany - najnowsza płyta "Organic Modernism" ma zupełnie odmienny charakter. Levin w liner notes dołączonym do płyty przywołuje słowa Strawińskiego o tym, że muzyka "powinna być niczym więcej jak tylko samymi dźwiękami". I rzeczywiście muzyka kwartetu ma tym razem aspiracje bycia afirmacją dźwięku. Levin wciąż jest tu kompozytorem - tym razem jednak tylko kilku utworów i są tylko szkice. Ponad połowa materiału to kwartetowe improwizacje. Odeszły gdzieś swingujące frazy kwartetu oparte na współbrzmieniu partii wiolonczeli i wibrafonu. Zamiast tego mamy powolne budowanie współbrzmienia, które w efekcie często i tak prowadzi do porozumienia i, zgodnie z założenia ICP, kompozycji. Muzyka jest zupełnie abstrakcyjna, w poszczególnych utworach nie oparta na jednolitym metrum oraz nie ma ciągłości w formule kwartetu. Ciągle się zmienia wraz z aktywnością poszczególnych improwizatorów w ramach zespołu. Wyodrębniają się więc różne składy - duety i tria, które swobodnie rozwijają narrację prowadzoną wcześniej przez zupełnie odmienny skład. Płyta jest ciągłym zaskoczeniem, ale potrafią jej formułę docenić ci, którzy włożą w obcowanie z tą muzyką niemały wysiłek - potrafią się skupić na blisko sześćdziesiąt minut. Ja polecam gorąco.
autor: Marcin Jachnik

Daniel Levin: cello
Nate Wooley: trumpet
Matt Moran: vibraphone
Peter Bitenc: bass

1. Action Painting
2. Zero Gravity
3. My Kind Of Poetry
4. Lattice
5. Kaleidoscope
6. Old School
7. Constellations
8. Furniture as Sculpture
9. Audacity
10. Expert Set
11. Wild Kingdom
12. Active Imagination


Daniel Levin / Mars Williams duo
Hideout, Chicago


płyta do kupienia na multikutli.com

poniedziałek, 21 marca 2011

Reed Trio [Ken Vandermark / Mikołaj Trzaska / Wacław Zimpel] - Last Train to the First Station , Kilogram Records, 2011


Reed Trio [Ken Vandermark / Mikołaj Trzaska / Wacław Zimpel] "Last Train to the First Station", Kilogram Records 2011, 1kg020.
Pod nazwą Reed Trio ukrywa się nowy skład Kena Vandermarka, tym razem bardzo polski - uzupełniają go bowiem Mikołaj Trzaska i Wacław Zimpel. Podobny nieco do Sonore, nieco odmienne jest instrumentarium. Po co nagrywać płytę w podobnym składzie do już istniejącego? Cóż, świetnie wiedzą to ci, którzy kupili płytę Reed Trio lub wybrali się na ich koncert, ale spróbuję pokrótce o tym opowiedzieć. Muzyczne osobowości są tu zupełnie inne niż w Sonore i zupełnie na co innego zwracają uwagę improwizując. Naczelną zasadą zdaje się tu być współbrzmienie - takie właśnie, barwowe podejście do muzyki jest najbardziej charakterystyczne dla tego składu. Nie ma energii Sonore, furii, wrzasku i zgiełku, ani wyraźnego prymatu osobistej, indywidualnej kreacji muzyka, czy narzucenia partnerom wizji własnej muzyki. Owszem, zdarza się, że któryś muzyków pełni rolę rytmiczną w utworze czy jego fragmencie zapętlając rytm w oparciu o który partnerzy (lub partner) budują duetową / solową improwizację - ale zawsze jest to jego indywidualny wybór, a nie coś narzuconego przez partnerów. Czasem taką funkcją pełni tu basowy klarnet Wacława, czasem klarnet Vandermarka. Muzyka ma mocno trzecionurtowy charakter - słuchałem na żywo innego ich koncertu i poznając płytę nie mogę oprzeć się wrażeniu, że sakralna przestrzeń bardzo mocno zdeterminowała brzmienie tria. "Last Train To The First Stadion" nagrano bowiem w Gdańsku, w Nowej Synagodze. Jest to realizacja koncertowa i ostatni występ Kena Vandermarka na jego starym saksofonie barytonowym Selmer Paris Balance Action. Dwa dni później został on skradziony w pociągu relacji Gdańsk-Warszawa. Płytę polecam gorąco!!!
autor: Marek Zając


Ken Vandermark: clarinet, tenor saxophone, baritone saxophone
Mikołaj Trzaska: bass clarinet, alto saxophone, c-melody saxophone
Wacław Zimpel: clarinet, bass clarinet, tarogato


1. When Tulips Were Gold (Reed Trio)
2. In Between Chairs (Reed Trio)
3. Siting on Warm Stone (Mikolaj Trzaska)
4. Crossroads And Cosmic Ray (Ken Vandermark / Waclaw Zimpel)
5. Anthology Moves (Reed Trio)
6. Two Man Talk Trough a Window (Mikolaj Trzaska / Waclaw Zimpel)
7. The Distance That Becomes You (Ken Vandermark)
8. Bed of Brass (Mikolaj Trzaska / Ken Vandermark)
9. It's here and it's gone (Waclaw Zimpel)
10. All The Glasses Were Upside Down (Reed Trio)
11. The Wasted Sea (Reed Trio)




Reed Trio: Mikołaj Trzaska, Wacław Zimpel i Ken Vandermark
21 listopada 2008 roku, Gdynia, Klub Ucho

płyta do kupienia na multikutli.com

Shira U'tfila "Biviendo En Kantando - Life As A Song", Music & Words, 2010


Shira U'tfila "Biviendo En Kantando - Life As A Song", Music & Words 2010, MWCD4063.

Nowa płyta jednego z najsłynniejszych zespołów sięgających do sefardyjskiej tradycji. Ten album przez najbardziej opiniotwórczy na świecie folkowy magazyn - Songlines został nagrodzony tytułem "Top of th World".
Stefan Sablic, wokalista i wirtuoz arabskiej lutni - oud czerpie swoje inspiracje z różnorodności i bogactwa kultury muzycznej Turcji, Hiszpanii, krajów arabskich i Bałkanów. Jego grupa SHIRA U'TFILA (pieśń i modlitwa) to przykład muzycznej wielokulturowości, w składzie grupy znajdziemy indyjskiego mistrza tabli i instrumentów perkusyjnych - Akasha Bhatta, pochodzącego z Niemiec skrzypka - Filipa Krumesa, serbskiego kontrabasistę - Srdjana Djordjevica, a także wielu innych muzyków, pojawiających się okazyjnie, specjalizujących się w wykonywaniu muzyki sefardyjskiej, ukazującej różnorodność i piękno tej kultury.
Nowa płyta sięga do muzyki sefardyjskiej powstałej głównie w Stambule, Salonikach i Nowym Jorku od 1907 do 1920 roku.
Prawdziwym rarytasem jest 78-minutowy bonusowy CD, zawierający oryginalne nagrania, będące inspiracją członków tego wielokulturowego zespołu.
Od czasu powstania, grupa pracowała przy wielu projektach związanych z muzyką liturgiczną i formami paraliturgicznymi, jednak po latach muzycy zdecydowali się skoncentrować na sefardyjskiej kulturze muzycznej Bałkanów, próbując w ten sposób uchronić ją przed zapomnieniem.
Ich najnowsze wydawnictwo łączy pasję wykonawczą z pieczołowitością historyczną, instrumentalną wirtuozerię z talentem do improwizacji.
autor: Krzysztof Szamot

Stefan Sablic: vocals, oud
Ariel Qassis: qanoun
Filip Krumes: violin
Zdravko Pancev: clarinet
Srdjan Djrordjevic: double bass
Dejan Zaric: Jew's harp, percussion
Akash Bhatt: percussion
Milena Miletin: background vocals

CD 1:
1. Yo me namori d'un aire
2. Venturoso mansevo
3. Muero d'amor
4. Aman dermendji
5. Falsa sos
6. Adios Granada
7. Khasapikos
8. Un diya yo bizi
9. Enmentare las mersedes de el Dio neeman (Azkir Hasde El)
10. Bulisa, Bulisa
11. La muerte del enamorado chikito
12. Kantiga de Parido
13. Arvoles lloran por luvia
14. Un soldato
15. Acem ashiran sama'I
16. Los amigos me dan esperansa
17. Brindis
18. Si tu me kerias

CD 2:
1. Beressi Albert - Yo me namori d'un aire
2. Haim Effendi - Venturoso mansevo
3. Haim Effendi - Muero d'amor
4. Elias Behar - Aman dermendji
5. Victoria Hazan - Aman dermendji
6. Isaac Angel - Falsa sos
7. Isaac Angel - Adios Granada
8. Victoria Hazan - Un diya yo bizi
9. Haim Effendi - Bulisa, Bulisa
10. Isaac Angel - La muerte del enamorado chikito
11. Haim Effendi - Kantiga de Parido
12. Haim Effendi - Arvoles lloran por luvia
13. Jack Mayeh - Un soldato
14. A‡akum Effendi - Los amigos me dan esperansa


płyta do kupienia na multikutli.com

sobota, 19 marca 2011

Mostly Other People Do The Killing [Jon Irabagon / Kevin Shea / Moppa Elliott / Peter Evans], The Coimbra Concert, Clean Feed, 2011


Przyzwyczailiśmy się już uważać za muzyków młodego pokolenia generację Kena Vandermarka i Matsa Gustafssona, a w Polsce Mikołaja Trzaski. Ale nieoczekiwanie weszli oni w wiek średni - cała trójka niedługo, za kilka lat dobije pięćdziesiątki. Pojawia się jednak na scenach jazzowych Polski i świata zupełnie nowe pokolenie muzyków, którzy często nie mają jeszcze trzydziestu lat i zupełnie nowe podejście do muzyki. Równie osłuchani w jazzowej i pozajazzowej (rockowej, klasycznej) tradycji muzycznej, nie znają ograniczeń stylistycznych i biegle adaptują te jakże odmienne gatunki do własnej, w tym przypadku niewątpliwie jazzowej, muzyki. Tak właśnie zbudowana jest płyta zespołu Mostly Other People Do The Killing tworzonego przez czterech młodych muzyków - trębacza Petera Evansa, saksofonistę Jona Irabagona, basistę i lidera projektu Moppa Elliotta oraz perkusistę Kevina Shea. Grają z energią i erudycją, którą od dekady zachwycają nas muzycy ze szkoły Kena Vandermark, a równocześnie szukają własnego języka. Zupełnie inaczej ukształtowani przez pędzący coraz szybciej świat, z łatwym dostępem do dóbr kultury obecnych w internecie, czerpią z przeróżnych gatunków. W odróżnieniu jednak od starszych o prawie dekady improwizatorów i dekonstruktorów z Nowego Jorku, podchodzą do tego zupełnie serio - nie ma tu bowiem śladu pastiszu czy "przymrużenia oka". I właśnie to podejście, tak na poważnie, chociaż żonglując gatunkami, jest tak unikatowe. Odwołują się z łatwością swingu, mieszają go z rockiem czy noisem, a równocześnie grają komunikatywnie - nawet dla jazzowych purystów. Niemała w tym zasługa lidera, Moppa Elliota - wszystkie te bowiem przedziwne kompozycje wyszły spod jego pióra. Nie wiem czy ta podwójna płyta zwiastuje nadejście jakiejś nowej fali, ale na pewno jest zupełnie nowym głosem i formą na jazzowej scenie. Niezwykła płyta!!!
autor: Marek Zając

Jon Irabagon: tenor saxophone
Kevin Shea: drums
Moppa Elliott: bass
Peter Evans: trumpet

CD 1:
1. Drainlick
2. Evans City
3. Round Bottom, Square Top
4. Blue Ball

CD 2:
1. Pen Argyl
2. Burning Well
3. Factoryville
4. St. Mary's Proctor
5. Elliott Mills


Mostly Other People Do The Killing, Oslo Jazz, 2010

płyta do kupienia na multikutli.com

Dieterich Buxtehude "Opera Omnia XI - Vocal Works 4", Bettina Pahn / Miriam Meyer / Siri Thornhill / Johannette Zomer / Patrick van Goethem / Bogna Bartosz / Jörg Dürmüller / Andreas Karasiak / Klaus Mertens / Amsterdam Baroque Orchestra & Choir / Ton Koopman, Challenge Classics, 2009




Wielkość i wspaniałość dorobku kompozytorskiego Dietericha Buxtehude coraz mocniej przebija się do naszej świadomości. O stopniu ignorancji współczesnych niech świadczy fakt, że mamy wątpliwości nie tylko, co do miejsca jego urodzenia, ale także narodowości (prawdopodobnie był Duńczykiem lub Niemcem, ale jako kraj z którego pochodził wymienia się również i Szwecję). Przetrwał w pamięci jako organista i kompozytor dzieł organowych oraz z racji swego ucznia - Jana Sebastiana Bacha, który ponoć czterystukilometrową podróż do Lubeki gdzie Buxtehude był organistą i kantorem odbył pieszo. Uczeń przebił i przyćmił dorobek Mistrza, ale jego znaczenie, piękno i wspaniałość coraz szerzej przebija się w powszechnej świadomości. Tak twórcy, jak i publiczność powoli odkrywają nie tylko organowe czy klawesynowe dzieła Buxtehudego, ale także jego triowe sonaty czy utwory wokalne.
W 2006 roku, rok przed trzechsetną rocznicą śmierci kompozytora, holenderski dyrygent i organista, rozpoczął wraz z oficyną Challenge Classics edycję dzieł wszystkich Buxtehudego. Na mnie największe wrażenie wywołują jego kompozycje wokalne - arie, koncerty i kantaty. Buxtehude w swych kompozycjach nie był tak zdyscyplinowanie matematyczny jak Bach. Mam wrażenie, że opierał się na większej ilości motywów, ściśle ze sobą powiązanych i przez to jego muzyka ma bardzo organiczny, ale i esencjonalny charakter. Buxtehude także - w moim odczuciu - lubował się w ozdobnikach, ale potrafił je łączyć z niespotykaną wprost umiejętnością. Słychać to zwłaszcza w instrumentalnych partiach jego wokalnych kompozycji, gdzie ma się wrażenie, że każdy muzyczny motyw składa się tylko z nich. Ton Koopman w swej interpretacji zdaje się świadomie to podkreślać - i właśnie te partie najlepiej świadczą o mistrzostwie jego orkiestry, ale i świadomości tej muzyki oraz niezwykle przemyślanej interpretacji. Prawdziwą perełką jest na tym albumie kantata „Gott fähret auf mit Jauchzen” (BuxWV 33), z otwierającą ją niezwykłą partią instrumentów dętych. Świetnie wypadają soliści - ze specjalizującym się w niemieckim repertuarze religijnym siedemnastego i osiemnastego stulecia basistą Klausem Mertensem na czele. Jego recytatyw i duety z sopranistkami Bettiną Pahn i Miriam Meyer ze wspomnianej wyżej kantaty długo zapadają w pamięć.
Oprócz kompozycji organisty z Lubeki, płyta zawiera także jedno dzieło mu przypisywane - kantatę „Man singel mit Freudem vom Sieg” (BuxWV Anh. 2) z mocno skontrastowanym zestawieniem - recytatyw-chorał, która w piękny sposób zamyka pierwszą płytę na tym podwójnym albumie. Przepiękne nagranie, będące tylko jedną z wielu znakomitych płyt w tym realizowanym przez Koopmana cyklu.

PS.
Wszystkim pragnącym więcej poczytać o twórczości Buxtehudego polecam znakomity artykuł Stefana Riegera.
autor: Wojciech Łastruga

Bettina Pahn: soprano
Miriam Meyer: soprano
Siri Thornhill: soprano
Johannette Zomer: soprano
Patrick van Goethem: alto
Bogna Bartosz: alto
Jörg Dürmüller: tenor
Andreas Karasiak: tenor
Klaus Mertens: bass
Amsterdam Baroque Orchestra & Choir
Ton Koopman


CD 1:
1. Dieterich Buxtehude; Gott fähret auf mit Jauchzen BuxWV 33
2. Dieterich Buxtehude; Jesu dulcis memoria BuxWV 56
3. Dieterich Buxtehude; Erfreue dich, Erde! BuxWV 26
4. Dieterich Buxtehude; Lobe den Herrn, meine Seele BuxWV 71
5. Dieterich Buxtehude; O Gott, wir danken deiner Güt BuxWV 86
6. Dieterich Buxtehude; Canite Jesu nostro BuxWV 11
7. Dieterich Buxtehude; Erhalt uns, Herr, bei deinem Wort BuxWV 27
8. Dieterich Buxtehude; Att du, Jesu, vil mig höra BuxWV 8
9. Anonymous; Man singet mit Freuden vom Sieg BuxWV Anh.2

CD 2:
1. Dieterich Buxtehude; Frohlocket mit Händen BuxWV 29
2. Dieterich Buxtehude; Wo soll ich fliehen hin? BuxWV 112
3. Dieterich Buxtehude; Ist es recht, daß man dem Kaiser Zinse gebe oder nicht? BuxWV 54
4. Dieterich Buxtehude; Also hat Gott die Welt geliebet BuxWV 5
5. Dieterich Buxtehude; In te, Domine, speravi BuxWV 53
6. Dieterich Buxtehude; Herr, nun läßt du deinen Diener BuxWV 37
7. Dieterich Buxtehude; Jesu, meine Freud und Lust BuxWV 59
8. Dieterich Buxtehude; Das neugeborne Kindelein BuxWV 13


Ton Koopman


płyta do kupienia na multikutli.com

piątek, 18 marca 2011

Correction [Sebastian Bergström / Joacim Nyberg / Emil Astrand-Melin] - Two Nights in April, Ayler Records, 2010


Correction [Sebastian Bergström / Joacim Nyberg / Emil Astrand-Melin] - Two Nights in April, Ayler Records 2010, AYLCD090.
Muzyka tria Correction to otwarta free jazzowa formuła. Niewiele jednak ma wspólnego z totalną pianistyką spod znaku Cecila Taylora. To jakby poszukiwanie nowych ścieżek w istniejącej już i nazwanej (określonej) muzyce niż poszukiwanie nowych rozwiązań i wytyczanie (przesuwanie) nowych granic. Brak preparacji fortepianu oraz wyraźnie wpływy jazzowej tradycji - od bopu, a nawet swingu (podobnymi odczuciami dzieli się Mats Gustafsson w dołączonym do płyty liner notes) do free - sytuują ją zdecydowanie w kategorii jazz. Nie ma jednak również wiele wspólnego ze skandynawską pianistyką, ani grama kompozycji, momentami tylko motoryka jak z muzyki EST - poza tym kreatywna wyobraźnia i myślenie o muzyce nie w kategorii jednego taktu, ale formy utworu. Pisanie o "telepatycznym porozumieniu wewnątrz zespołu" to w tym przypadku nonsens. Choćby dlatego, że zawsze mają oni jakiś wspólny pomysł na formę utworu, jakby mieli to z góry ustalone lub przedyskutowane, chociażby w małym stopniu (może to być ustalona struktura utworu). Nikt tu bowiem nikomu nie narzuca formy (chociaż prymat pianisty można wychwycić), a nie wydaje się wprost możliwe by tak skończone i zamknięte perełki rodziły w toku kompletnie wolnej improwizacji. Przy tym wszystkim muzyka wciąż potrafi zaskakiwać i w efekcie brzmi jak freejazzowe standardy. Świetne, odkrywcze nagranie, zarejestrowane podczas dwóch koncertów zespołu w kwietniu 2009 roku.
autor: Marcin Jachnik

Sebastian Bergström: piano
Joachim Nyberg
: bass
Emil
: drums

1. Sthlm-Brln
2. Gyllene Tigern
3. Old River
4. Natttag
5. Jannowitzbrücke
6. Mig Fryser
7. Aret är 1520
8. Uncle
9. One for Mr. Mahall
10. Kognitiv Dissonans
11. M50 Björnson
12. The First Waltz



Correction at New Perspectives, Västerås, Sweden. March 2009

płyta do kupienia na multikutli.com

Johann Sebastian Bach "Town Council Election Cantatas, BWV 119, 120, 69",Caroline Stam / Sandrine Piau / Ruth Ziesak / Bogna Bartosz / Elisabeth von Magnus / Michael Chance / Paul Angew / James Gilchrist / Klaus Mertens / Amsterdam Baroque Orchestra & Choir / Ton Koopman, Challenge Classics, 2009


Pośród licznych utworów o charakterze sakralnym Jan Sebastian Bach komponował także kantaty świeckie - przeznaczone do wykonania podczas uroczystości państwowych. Takimi utworami są między innymi zebrane tutaj kompozycje powstałe na inaugurację nowowybranej rady miejskiej Lipska. Bach skomponował w sumie więcej kantat na elekcję miejskich rad - tak w Lipsku, jak i w Mühlhausen (gdzie wcześniej był kantorem) - dwie z nich są zaginione. Ton Koopman wraz z Amsterdam Baroque Orchestra prezentuje reprezentatywny wybór spośród sześciu ocalałych kantat Jana Sebastiana powstałych na tę właśnie okazję. W Lipsku wybory rady miejskiej miały miejsce w poniedziałek po święcie Świętego Bartłomieja (24 sierpnia), a miejskie posłaniec przynosił zamówienie na kompozycję nieco ponad tydzień wcześniej.
Utwory te chociaż nie mają sakralnego charakteru w swej treści (libretto) odwołują się do religijności. Dwie z prezentowanych tu kantat (BWV 119 oraz BWV 120) oparte są na jednym z wersów Psalmu 65, a w finale Bach wykorzystał fragmenty Niemieckiego Te Deum autorstwa Marcina Lutra (obie są jednak zupełnie odmienne w konstrukcji muzycznej). W kantacie ""Lobe den Herrn, Heine Seele"" kompozytor wykorzystał natomiast jako tekst ustęp z hymnu Lutra ""Es woll uns Gott genadig sein"" z 1524 roku.
Akurat te kantaty w wykonaniu Tona Koopmana podkreślają wyjątkowo podniosły charakter dzieł Jana Sebastiana Bacha - dużo tu patosu i podniosłych tonów - dobrze temu służy rozbudowany aparat wykonawczy (czwórka solistów oraz chór i orkiestra). Orkiestra nie imponuje tu lekkością brzmienia - raczej sprawnością i dynamiką - ale takie jest interpretacyjne założenie. Instrumentaliści wprost zachwycają, a i śpiewacy - jak ostatnio bardzo często u Koopmana -bez zarzutu. W kantacie BWV 69 imponują Elizabeth von Magnus i Klaus Mertens w ariach, a w BWV 120 zwłaszcza James Gilchrist w króciutkim recytatywie.
A swoją drogą jestem ciekaw czy gdzieś jeszcze na świecie wybory do miejskiej rady czy nawet parlamentu mają taką cudowną oprawę jak w osiemnastym wieku w Lipsku...
autor: Wojciech Łastruga


Caroline Stam: soprano
Sandrine Piau: soprano
Ruth Ziesak: soprano
Bogna Bartosz: alto
Elisabeth von Magnus: alto
Michael Chance: alto
Paul Angew: tenor
James Gilchrist: tenor
Klaus Mertens: bass
Amsterdam Baroque Orchestra & Choir
Ton Koopman


1. Preise, Jerusalem, den Herrn BWV 119 - Chorus: Preise, Jerusalem, den Herrn
2. Preise, Jerusalem, den Herrn BWV 119 - Recitative (Tenor): Gesegnet Land!
3. Preise, Jerusalem, den Herrn BWV 119 - Aria (Tenor): Wohl dir, du Volk der Linden
4. Preise, Jerusalem, den Herrn BWV 119 - Recitative (Bass):So herrlich stehst du, liebe Stadt!""
5. Preise, Jerusalem, den Herrn BWV 119 - Aria (Alto): Die Obrigkeit ist Gottes Gabe
6. Preise, Jerusalem, den Herrn BWV 119 - Recitative (Soprano): Nun! wir erkennen es und bringen dir
7. Preise, Jerusalem, den Herrn BWV 119 - Chorus: Der Herr hat Guts an uns getan
8. Preise, Jerusalem, den Herrn BWV 119 - Recitative (Alto): Zuletzt!
9. Preise, Jerusalem, den Herrn BWV 119 - Chorale: Hilf deinem Volk, Herr Jesu Christ
10. Gott, man lobet dich in der Stille BWV 120 - Aria (Alto): Gott, man lobet dich in der Stille
11. Gott, man lobet dich in der Stille BWV 120 - Chorus: Jauchzet, ihr erfreut
12. Gott, man lobet dich in der Stille BWV 120 - Recitative (Bass): Auf! du geliebte Lindenstadt
13. Gott, man lobet dich in der Stille BWV 120 - Aria (Soprano): Heil und Segen soll und muß
14. Gott, man lobet dich in der Stille BWV 120 - Recitative (Tenor): Nun, Herr, so weihe selbst das Regiment
15. Gott, man lobet dich in der Stille BWV 120 - Chorale: Nun hilf uns, Herr, den Dienern dein
16. Lobe den Herrn, meine Seele BWV 69 - Chorus: Lobe den Herrn, meine Seele
17. Lobe den Herrn, meine Seele BWV 69 - Recitative (Soprano): Wie groß ist Gottes Güte doch!
18. Lobe den Herrn, meine Seele BWV 69 - Aria (Alto): Meine Seele, auf! erzähle
19. Lobe den Herrn, meine Seele BWV 69 - Recitative (Tenor): Der Herr hat große Ding an uns getan
20. Lobe den Herrn, meine Seele BWV 69 - Aria (Bass): Mein Erlöser und Erhalter
21. Lobe den Herrn, meine Seele BWV 69 - Chorale: Es danke, Gott, und lobe dich


Johann Sebastian Bach, Cantata BWV 56, Ton Koopman, part 1

płyta do kupienia na multikutli.com

czwartek, 17 marca 2011

Other Dimensions in Music featuring Fay Victor "Kaiso Stories", Silkheart, 2011

Other Dimensions in Music featuring Fay Victor "Kaiso Stories", Silkheart 2011, SHCD158.
Other Dimesion In Music to kwartet, który chociaż działa na scenie muzyki improwizowanej i awangardowego jazzu niemal dwadzieścia pięć lat nigdy nie przybrał form regularnego projektu z trasami koncertowymi, próbami. Raczej są to pojedyncze koncerty lub występy na festiwalach jazzowych po obu stronach Atlantyku, rejestrowane i wydawane na płytach. Czasem wizyta w studiu dokumentująca pomysły muzyków. Stąd też płyt wydali przez ten okres niewiele, ale wszystkie, bez wyjątku zasługują na uznanie. Gdy rozpoczynali działalność - w nieco odmiennym składzie (początkowo na perkusji grał Rashid Bakr, ale bywało też, że Hamid Drake; tutaj jest to Charles Downs) - nie byli legendarnymi muzykami jazzowej awangardy, ale mało znanymi (i uznanymi) improwizatorami. Kolejne płyty tego składu, nagrywane dość dużych odstępach czasu, to także świadectwo ich indywidualnego rozwoju i kolektywnego porozumienia. Nie inaczej jest i z najnowszym nagraniem, które podobnie jak płyta "Time Is Of The Essence Is Beyond Time" powstało w nieco poszerzonym składzie. Tam był to pianista Matthew Shipp, tutaj - wokalistka Fay Victor. To właśnie dzięki jej obecności muzyka ma odmienne korzenie i zupełnie inną formę. Najpierw o korzeniach - tych szukać należy (zgodnie z tytułem) w muzyce kaiso, wywodzącej się Afryki Zachodniej, ale wzbogaconej wpływami hiszpańskich kolonizatorów. Samo słowo wywodzi się z języka hausa i znaczyło tyle, co nasze brawo - było entuzjastycznym wyrażeniem aplauzu. Muzyka ta przeszczepiona przez Hiszpanów na Karaiby (Trynidad & Tobago) stała się podstawą Calypso. Muzyka proponowana na tej płycie z samym Calypso wiele wspólnego nie ma, chociaż wykorzystuje w warstwie tekstowej klasyczne liryki tego gatunku. Zdecydowanie więcej czerpie z tradycji Czarnego Lądu mieszając źródła z free jazzowymi doświadczeniami muzyków. Całość wypada świetnie i przekonująco - nikt tu nie sili się na zgrabne zamknięcie tych utworów w piosenkowe ramy, ale pozostawiają formę otwartą, jakby niedokończoną. Jest w tym autentyczność i prawdą, chociaż Fay Victor wykorzystuje przecież zapisane wcześniej teksty. Głos jednak traktuje jako instrument z bardzo szeroki sposób - potrafi nim operować niczym Peter Brotzmann saksofonem, potrafi śpiewać niczym balladę, szemrać, melodeklamować, a jej chropowaty głos zdradzający niemałe życiowe doświadczenie znakomicie komponuje się z brzmieniem kwartetu. Najpełniej współbrzmi, gdy Roy Campbell lub Carter chwytają za flet, który brzmi tu podziwu godną delikatnością - trochę niczym instrument Erica Dolphy'ego. Daniel Carter jest żarliwy jak zawsze, William Parker - liryczny, a perkusista Charles Downs po prostu spełnia swoje zadanie - nie jest wirtuozem i takiego tu nie potrzeba; ma trzymać rytm. I to wystarcza.
Other Dimension In Music wraz z Fay Victor zdają się być na płycie spadkobiercami AACM-u i pierwotnych tradycji ruchu, muzyki Art Ensemble of Chicago wywiedzionej z rytuału i frez jazzu równocześnie. Nie chcą się nikomu przypodobać, niczym młode i promowane gwiazdy spod znaku stowarzyszenia. Ich muzyka ma moc i gniew, nie tylko blichtr, i pustą wirtuozerię. Właśnie dlatego robi tak duże wrażenie.
autor: Marek Zając

Roy Campbell: trumpet, pocket trumpet, flugelhorn, flute, pipes, bells
Daniel Carter: alto, tenor and soprano saxophones, flute, trumpet, clarinet
William Parker: double bass, gembri, bass duduk, trombonium
Charles Downs: drums, percussion
Fay Victor: voice

1. Maryanne Revisited 13:33
2. Three Friends Advised 15:24
3. Kitch Goes Home 7:36
4. Saltfish Refried 10:46
5. John Gilman Wants Tobacco 1:57
6. An Open Letter 10:02
7. De Night A De Wake 6:45
8. We Is We Trini 8:24


Other Dimensions In Music: Roy Campbell, Daniel Carter, William Parker & Charles Downs

płyta do kupienia na multikutli.com

Ralph Rousseau / Matangi String Quartet / Hein van der Geyn "Chansons d'Amour. Marais to Brel", Challenge Classics, 2008


Ralph Rousseau / Matangi String Quartet / Hein van der Geyn "Chansons d'Amour. Marais to Brel", Challenge Classics 2008, CC72305.
Złote lata violi da gamba przypadły na siedemnaste i osiemnaste stulecie (zwłaszcza we Francji), złoty okres francuskiej piosenki to dwudziesty wiek - od Edith Piaf i lat trzydziestych. Co jednak łączy te dwie stylistycznie odmienne i czasowo odległe okresy? Dla Raplha Rousseau, holenderskiego gambisty, ale i muzyka występującego z zespołami popowymi i rockowymi odpowiedź jest prosta - ta muzyka śpiewa. Śpiewają zarówno tak często wykonywane piosenki jak "La vie en rose" czy "Ne me quitte pas", jak i ponownie odkryte w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku kompozycje Marin Marais'ego, Forqueraya, de Caix d'Hervelois. I słuchając płyty gambisty nie można nie przyznać mu racji. Z jednej strony jest to kwestia wyboru repertuarowego - nie wszystkie bowiem kompozycje napisane na violę da gamba można traktować w ten sposób. Nie inaczej jest z całością dorobku twórców, których utwory Rousseau wybiera. Ale na podważenie jego wyborów gambowych trudno znaleźć argumenty. Z drugiej strony w swej interpretacji, odchodzącej od ducha epoki podkreśla on ich piosenkowy (niemalże) charakter. Utwory muzyki dawnej Rousseau gra solo - nie narusza tradycji, jakby chciał pokazać jej piękno, ale wielki dla niej szacunek. A może - i to też przebija w jego muzyce - nie ma potrzeby dodawania czegokolwiek, doskonalsze już to nie będzie. Dwudziestowieczne piosenki aranżuje na nowo na kwartet smyczkowy, kontrabas i oczywiście violę, jako instrument solowy. I miesza obie te tradycje bardzo dokładnie przetykając utwory dawne z nowszymi. Daje to efekt nieco zaskakujący, bo obok surowych jednak, granych często cierpkim dźwiękiem kompozycji z osiemnastego stulecia pojawia się niezwykle romantyczne utwory jak choćby "La montagne" Jean Ferrat. Nie wywołuje to jakiegokolwiek sprzeciwu - interpretacje i aranżacje Rousseau są bardzo wysmakowane i wywarzone, nie przerysowują, nie narzucają dawnej interpretacji współczesności. Chociaż słuchając tej muzyki nie sposób jednak nie mieć refleksji o trywializacji muzycznej kultury we ciągu tych trzech stuleci. Na całe szczęście piękno wciąż jest w niej obecne, chociaż na głębi chyba tracimy. Ale muzyką Rousseau cieszyć się można bez przerwy.
autor: Janusz Wiśniowski
Ralph Rousseau: viola da gamba
Hein van der Geyn: double bass
Matangi String Quartet:
Maria-Paula Majoor: violin
Daniel Torrico Menacho: violin
Karsten Kleijer: viola
Arno van der Vuurst: cello

1. Cent mille Chansons
2. Air
3. La Montagne
4. La Guitare
5. La vie en Ro
6. Un jour,, un enfant
7. La Montguichet
8. Sous le ciel de Paris
9. Le Badinage
10. Les Moulins de mon coeur
11. Jesu, Joy of Man's Desiring
12. Ne me quitte pas
13. Chaconne "La Buisson"
14. Pour un flirt



Ralph Rousseau - From Bach to Brel

płyta do kupienia na multikutli.com

Ralph Rousseau "Gambomania", Challenge Classics, 2010

Ralph Rousseau "Gambomania", Challenge Classics 2010, CC72334.
Ralph Rousseau "Gambomania", Challenge Classics 2010, CC72334.

Złote lata violi da gamba przypadły na siedemnaste i osiemnaste stulecie. I właśnie temu okresowi szczególną uwagę poświęcił holenderski gambista Ralph Rousseau Meulenbroeks kompilując materiał do swojego solowego projektu. Jest to jakby króciutka historia muzyki pisanej na violę da gamba solo. Niczym klamrą płyta spięta jest kompozycjami Captaina Tobiasa Hume'a, angielskiego wilka morskiego, a w późnym okresie życia także kompozytora. Reprezentuje on wczesną historię kompozycji na gambę solo. Potem pojawiają się kompozycję Marin Marais'ego, zwanego "Chopinem violi da gamba", koncertmistrza na dworze Ludwika XIV, Króla Słońce. Póżniejsza o niemal pół wieku jest kompozycja innego francuskiego mistrza - Louis de Caix d'Hervelois - jedyna w tym zestawie nie napisana na pierwotnie na gambę solo (a na violę i basso continuo). Niemiecką szkołę reprezentują kompozycje dwóch mistrzów - Johannesa Schenka i ucznia Jana Sebastiana Bacha Karla Friedricha Abla, który tak naprawdę zakończył okres rozkwitu i admiracji dla brzmienia violi. Kompozycje wybrane przez Rousseau to wybór skrajnie subiektywny i oczywiście nie jest to historia gambowej muzyki sensu stricto. Tej nie sposób napisać bowiem dźwiękiem bez Sainte-Colombe'a, de Machy'ego, Telemanna, Palyforda, Ferrabosco, Fourqeuraya czy angielskich madrygalistów. Rousseau powybierał raczej swych ulubionych kompozytorów z poszczególnych szkół i ułożył ich utwory w swą prywatną historię muzyki. Obok tematów bardzo znanych (kompozycje Marais'ego - choćby z sprawą "Wszystkich poranków świata"), pojawiają się tu utwory bardzo rzadko nagrywana (sonata Schencka czy Caix d'Hervelois). Ten porzadek ma jednak sens - jest napięcie i ciągłość narracji, mimo, że po Ablu następuje Hume czy Schenck. Rousseau nie jest w świecie muzyki dawnej postacią anonimową. Ukończył konserwatorium w klasie kontrabasu i na tym instrumencie gra w amsterdamskiej Royal Concertgebouw Orchestra. Pracował ze znanymi dyrygentami - Riccardo Chailly, Bernard Haitink, Georg Solti czy Nicolaus Harnoncourt. Nagrywa i koncertuje także z różnymi zespołami popowymi, jazzowymi czy rockowymi. Gambą zainteresował się na początku lat dziewięćdziesiątych, a od 1996 roku studiował grę na tym instrumencie w klasie Jaapa ter Lindena.
autor: Janusz Wiśniowski

Ralph Rousseau: viola da gamba

1. Tobias Hume: My Mistresse Hath A Pritty Thing
2. Marin Marais: Arabesque
3. Karl Friedrich Abel: Sonata In D Minor - Allegro
4. Karl Friedrich Abel: Sonata In D Minor - Adagio
5. Karl Friedrich Abel: Sonata In D Minor - Tempo Di Minuet
6. Karl Friedrich Abel: Sonata In D Minor - Allegro
7. Marin Marais: La Reveuse
8. Louis de Caix d'Hervelois: Cors De Chasse In D Major
9. Tobias Hume: A Question
10. Johannes Schenck: Sonata V In E Minor - Adagio
11. Johannes Schenck: Sonata V In E Minor - Aria Largo
12. Johannes Schenck: Sonata V In E Minor - Gavotta
13. Johannes Schenck: Sonata V In E Minor - Adagio
14. Johannes Schenck: Sonata V In E Minor - Giga Vivace
15. Johannes Schenck: Sonata V In E Minor - Aria
16. Tobias Hume: An Answere
17. Tobias Hume: Now I Come



Ralph Rousseau

płyta do kupienia na multikutli.com

środa, 16 marca 2011

Johann Sebastian Bach "Ascension Cantatas, BWV 11, 43, 128, 37", Sandrine Piau / Johannette Zomer / Sibylla Rubens / Bogna Bartosz / Bernhard Landauer / James Gilchrist / Christoph Prégardien / Jörg Dürmüller / Klaus Mertens / The Amsterdam Baroque Orchestra & Choir / Ton Koopman, Challenge Classics, 2008


Johann Sebastian Bach "Ascension Cantatas, BWV 11, 43, 128, 37", Sandrine Piau / Johannette Zomer / Sibylla Rubens / Bogna Bartosz / Bernhard Landauer / James Gilchrist / Christoph Prégardien / Jörg Dürmüller / Klaus Mertens / The Amsterdam Baroque Orchestra & Choir / Ton Koopman, Challenge Classics 2008, CC72285
Święto Wniebowstąpienia Pańskiego przypada w kalendarzu liturgicznym w czwartek, czterdzieści po niedzieli Wielkanocnej. I właśnie na ten dzień Jan Sebastian Bach skomponował cztery kantaty. Powstały one w latach 1724-1735 i wszystkie odwołują się w warstwie tekstowej do przewidzianego na ten dzień czytania z Ewangelii Św. Marka (Mk, 16, 14-20), sięgając jednak także z innych fragmentów tak Starego (Księga Psalmów), jak i Nowego Testamentu (Ewangelia Św. Łukasza). Chóralne fragmenty zostały ponadto zaczerpnięte z dzieł siedemnastowiecznych niemieckich poetów  - Johanna Rista, Gottfrieda Wilhelma Sacera, Mariane von Ziegler (prawie cały tekst kantaty BWV 128), Josua Weglin oraz Matthausa Avenariusa. W warstwie muzycznej najbardziej znana jest kantata BWV 11, jedna z pierwszych napisanych przez kompozytora, której niektóre fragmenty Bach przerabiał i wykorzystywał później w innych swoich dziełach (Mszy h-moll czy Pasji wg Św. Mateusza).
Ton Koopman nie zastosował do dzieła Bacha pojedynczej obsady. Wydaje mi się, że charakter Święta Wniebowstąpienia Pana Jezusa - jest to wszak jedno z najważniejszych świąt w roku liturgicznym - sprawia, iż taka forma wykonania dzieła - z rozbudowanym chórem i czterema solistami - wydaje się właściwsza dla podniosłego charakteru uroczystości niż mała obsada. Tym przynajmniej możemy sobie to tłumaczyć. Warstwa interpretacyjna kantat Bacha nie budzi już jakichkolwiek moich zastrzeżeń. Amsterdam Baroque Orchestra to wszak jeden z najlepszych zespołów specjalizujących się w muzyce tego okresu na świecie, a zestaw solistów ze znakomitym wiolonczelista Jaapem ter Lindenem na czele przyprawia o zawrót głowy. Na tej płycie szczególnie imponują trębacz Stephen Keavy oraz oboista Alfredo Bernardini. Nie inaczej jest z wokalistami, jakich tutaj zatrudnił Koopman - wszyscy należą do wąskiego grona światowej klasy interpretatorów muzyki barokowej. Holenderski dyrygent i organista wykazuje się - nie tylko na tej płycie - podziwu godną stałością i bas obsadzony jest wciąż przez jednego, tego samego wokalistę - Klausa Mertensa. Ten jest dzisiaj chyba (gdy Harry van der Kamp pełniej realizuje się jako dyrygent niż jako śpiewak) najlepszym interpretatorem bachowskiego repertuaru. Tutaj niesamowicie współbrzmi zarówno z Christophem Pregardienem, jak i James Gilchristem. Polecam gorąco to nagranie, nie tylko na dzień Wniebowstąpienia (chociaż i ten wkrótce przed nami).
autor: Wojciech Łastruga

Sandrine Piau: soprano
Johannette Zomer: soprano
Sibylla Rubens: soprano
Bogna Bartosz: alto
Bernhard Landauer: alto
James Gilchrist: tenor
Christoph Prégardien: tenor
Jörg Dürmüller: tenor
Klaus Mertens: bass
The Amsterdam Baroque Orchestra & Choir
Ton Koopman
: conductor

"Lobet Gott in seinen Reichen" BWV 11
"Gott fähret auf mit Jauchzen" BWV 43
"Auf Christi Himmelfahrt allein" BWV 128
"Wer da gläubet und getauft wird" BWV 37


Johann Sebastian Bach, Cantata BWV 56, Ton Koopman, part 1

płyta do kupienia na multikutli.com

wtorek, 15 marca 2011

Lisandro Adrover, Meets The Metropole Orchestra, Saphrane Records, 2008



Fenomen tanga argentyńskiego, przywracającego pierwotne i drzemiące w obydwu płciach role i pragnienia, trwa i rozwija się tym szybciej, im szybciej cywilizowany świat dookoła nas galopuje przed siebie bez wytchnienia. Największym popularyzatorem tango nuevo był oczywiście Astor Piazzolla, czym byłoby tango bez Astora Piazzolli i jego niezwykle inspirującego wpływu na bardzo wielu współczesnych twórców trudno przewidzieć, jednak jego ogromne znaczenie jest niezaprzeczalne!
Urodzony w 1945 roku, argentyński bandeonista Lisandro Adrover debiutował jako czternastolatek, kiedy to wystąpił w programie radiowym, transmitowanym przez kilka stacji radiowych w Argentynie. W 1960 wystepował z orkiestrą Basso José, nastepnie z takimi muzykami jak Roberto Goyeneche, Leopoldo Federico i Susana Rinaldi, wystepował tam zarówno jako muzyk i aranżer. Został członkiemk orkiestry słynnego maestro tanga - Osvaldo Pugliese . Od początku swojej kariery wiele razy koncertował poza granicami swojej ojczyzny, jest autorem imponującej liczby nagrań z orkiestrami krajowymi i międzynarodowymi, współpracował z otaczanym wielkim szacunkiem w Argentynie maestro Osvaldem Berlinghierim.
Jako kompozytor Lisandro Adrover muzykę do wielu filmowych i sztuk teatralnych. W roku 2004, burmistrz Buenos Aires przyznał najważniejszą nagrodę za jego wkład w kulturę Argentyny.
Nowa płyta wydana przez słynącą z wysmakowanej szaty graficznej audiofilską wytwórnię Saphrane to efekt współpracy tego wyjątkowego bandeonisty z The Metropole Orchestra. Tango, to chwila powrotu do źródeł męskości i kobiecości, do ról, za którymi tęsknimy, a które coraz trudniej jest nam realizować w otaczającym nas świecie, Lisandro Adrover doskonale wyczuwa te konteksty i prezentuje tango nuevo przesycone pasją wykonawczą, respektu dla klasycznej tradycji i improwizatorskim potencjałem.
Kwintet, któremu lideruje w składzie bandoneon/fortepian/skrzypce/gitara klasyczna/kontrabas z towarzyszeniem orkiestry uzyskuje tutaj temperaturę blisko wrzenia, ale w końcu mamy do czynienia z tangiem, najbardziej ognistą ze sztuk!
autor: Piotr Szukała

Lisandro Adrover: bandoneon
Rafael Nicolau: guitar
Miguel Angel Bertero: violin
Mario Araloaza: piano
Domingo Jose 'Chiche' Diani: double bass
The Metropole Orchestra

1. Obertura (4:59)
2. Responso (4:45)
3. Candy (3:15)
4. Cascoteando el rancho (3:41)
5. Pauleada (4:03)
6. La Bordona (4:06)
7. Cuando tu no estás (4:00)
8. Recuerdo (3:54)
9.Yo soy aquel muchacho (3:19)
10. Berretín (5:22)
11. Los piolas del feca (4:22)
12. Evaristo Carriego (4:27)
13. Preludio a mi Viejo (7:32)
14. La Cumparsita (4:25)


El Quinteto de Lisandro Adrover

płyta do kupienia na multikutli.com