czwartek, 30 czerwca 2016

José Bruno Parrinha / Luís Lopes / Ricardo Jacinto "Garden" Clean Feed 2016, CF369

José Bruno Parrinha / Luís Lopes / Ricardo Jacinto "Garden" Clean Feed 2016, CF369
Powstanie zespołu uzasadniane jest zwykle wspólnymi koncepcjami artystycznymi i podobną wrażliwością estetyczną zakładających zespół muzyków. Ten przykład pokazuje jednak, że odwrotna koncepcja także jest możliwa. Trudno bowiem znaleźć muzyków silniej różniących się od siebie po względem muzycznej wrażliwości, estetycznych proweniencji czy stosowanych technik niż Jose Bruno Parrinha, Luis Lopes i Ricardo Jacinto. Saksofonista Bruno Parrinha wywodzi się z jazzowej tradycji i obecnie zaangażowany jest w wyrafinowane projekty muzyki improwizowanej; muzyka gitarzysty Luisa Lopeza ma korzenie w tradycji rockowej awangardy i chociaż obecnie gra on muzykę improwizowaną , wciąż pozostaje bliski stylistyce głośnego, gitarowego hałasu; no i wiolonczelista i specjalista od elektroniki Ricardo Jacinto, który najchętniej pojawia się w niezależnych avant-popowych produkcjach.

I ta płyta jest w sumie wypadkową tych doświadczeń, bo każdy z nich pozostając z grubsza w preferowanej przez siebie stylistyce znajduje sposób komunikacji z partnerami - głównie zresztą w warstwie wspólnie generowanej energii. Nie oznacza to jednak, że ich trzy linie instrumentalne nie kleją się w jakąś wspólną całość. Stanowią one zamkniętą całość (chociaż przynależą w dalszym ciągu do trzech różnych stylistycznie światów), ale nie podejmuję się zdefiniowania ich estetycznej przynależności. To muzyka improwizowana i różnorodna, czasami lekka, jak współczesny pop, czasami energetyczna i groźna jak noise, zawsze wysublimowana, jak wywiedziony z jazzu freeimprov. Imponuje mi zwłaszcza Parrinha, który z kombinacji czterech dźwięków, badając ich zależności względem siebie, potrafi zbudować niezwykle sugestywną partię w trwającym kilka minut utworze.

Cóż, tytuł tej płyty jest adekwatny - mamy bowiem do czynienia z chodzeniem po ogrodzie dźwięków, gdzie kilka rzeczy odkryjemy, kilka - dzięki współbrzmieniu - ujrzymy w nowym zupełnie świetle. Najdziwniejsze rośliny tu obecne tworzą na naszych oczach zupełnie nową, zaskakującą harmonię. A czyż nie o takie odkrywanie chodzi nam w muzyce?
autor: Józef Paprocki

José Bruno Parrinha: clarinet, alto saxophone, soprano saxophone
Luís Lopes: electric guitar
Ricardo Jacinto: cello, electronics

1. 1351
2. 1402
3. 555
4. 516
5. 1030
6. 744
7. 221

płyta do nabycia na multikulti.com

Quatuor Dialogues / Ewald Demeyere "Wolfgang Amadeus Mozart: Gran Partita" Challenge Classics 2016, CC72697

Quatuor Dialogues / Ewald Demeyere "Wolfgang Amadeus Mozart: Gran Partita" Challenge Classics 2016, CC72697
"Serenada B-dur K.361 / 370A" napisana przez Wolfganga Amadeusza Mozarta, znana jako Gran Partita (chociaż nazwy tej nie nadał jej kompozytor) jest niezaprzeczalnie jednym z najwybitniejszych dzieł muzyki klasycznej na zespół instrumentów dętych. Świetnie wpisywała się ona w wiedeńską tradycję tzw. Harmoniemusik - muzyki na zespoły instrumentów dętych, tworzonych by przydawały blasku arystokratycznym przyjęciom i bankietom, jednak również wykracza poza tradycyjną formułę. Oto bowiem do tradycyjnego oktetu dodane zostały jeszcze cztery rogi (w tym dwa basowe) oraz kontrabas. Pozwoliło to Mozartowi stworzyć dzieło o monumentalnych proporcjach i niezwykłych muzycznych harmoniach.

Historia Gran Partity nierozerwalnie związana jest z postacią Antona Stadlera, wiedeńczyka, wybitnego wirtuoza klarnetu i członka cesarskich zespołów muzycznych. Opowiadał on, że spotkał Mozarta w roku 1781, gdy ten przybył do Wiednia i dziś już panuje powszechana zgoda, że to on właśnie zlecił Mozartowi napisanie tej kompozycji.

To także prawdopodobnie on zainspirował Christian Friedrich Gottlieb Schwencke, wielkiego admiratora muzyki, znanego z bezgranicznego podziwu dla twórczości Wolfganga Amadeusza Mozarta, by przearanżował te tą kompozycję na mniejszy zespół instrumentalny, tak by mógł zagrać tą kompozycję w czasie swojej podróży po północnej Europie w roku 1794. Schwencke zrobił to zmieniając przy okazji nazwę na "Gran Quintetto".

Ta praktyka przearanżowywania kompozycji mistrzów na mniejsze składy była bardzo rozpowszechniona w dziewiętnastym stuleciu. Pozwoliło to na ożywienie bardzo wielu utworów wcześniejszych mistrzów - mogły być one wykonywane w prywatnych salonach arystokracji i wschodzącej burżuazji, gdyż nie potrzeba było większej liczby instrumentalistów, by je zagrać. Sprawiło to, że wiele tych kompozycji ocalało do naszych czasów, a jeszcze więcej nie popadło w całkowite zapomnienie.

Schwencke zbierał wszystko, co mógł znaleźć z dzieł Wolfganga Amadeusza Mozarta i bardzo wiele z nich wydał własnym sumptem i staraniem. Sam też dokonywał aranżacji kompozycji na mniejsze, bardziej współczesne składy instrumentalne. Tak też uczynił w tym wypadku, decydując się połączyć dwie tradycje charakterystyczne dla muzyki kameralnej tego okresu - fortepian oraz kwartet z obojem. Ówczesne pianoforte, jak i fortepian, bardzo różniły się mechanicznie od klawesynu - użycie mechanizmów z młoteczkiem skutkuje dużo większymi możliwościami dynamicznymi tych instrumentów. Obój natomiast jest bardziej dźwięczny w górnych zwłaszcza rejestrach, co przydaje jego brzmieniu lekkości, miękkości, pełni. To właśnie te cechy nowych na ówczesne czasy instrumentów, jak i cudowna, genialna orkiestracja Schwenckego pozwoliły mu przełożyć partie trzynastu instrumentów na kwintet z obojem i fortepianem.

Ewald Demeyere, wybitny pianista i klawesynista, wraz z zespołem Quatuor Dialogues sięgając po właśnie tą wersję dzieła, idą nieco pod prąd współczesnym tendencjom i trendom, wymuszającym pogoń za autentyzmem wykonawczym dawnej i klasycznej muzyki. Postanowili ocalić piękno zaklęte w stworzonych przez Mozarta i Schwencke'go harmoniach i pokazać, że ta muzyka poraża i zachwyca swoją lekkością, harmonią, wysublimowaniem. Chwała im za to, bo ich wspólne nagranie jest zaiste zachwycające.
autor: Wojciech Łastruga

Quatuor Dialogues:
Vinciane Baudhuin: oboe
Annelies Decock: violin
Mika Akiha: viola
Ronan Kernoa: cello

Ewald Demeyere: fortepiano

1. Serenade in B flat major ‘Gran Partita' K. 361/370° - Largo - Allegro molto
2. Serenade in B flat major ‘Gran Partita' K. 361/370° - Menuetto - Trio 1 - Trio 2
3. Serenade in B flat major ‘Gran Partita' K. 361/370a - Adagio
4. Serenade in B flat major ‘Gran Partita' K. 361/370° - Menuetto (Allegro) - Trio 1 - Trio 2 - Trio 3
5. Serenade in B flat major ‘Gran Partita' K. 361/370° - Romance (Adagio - Allegretto - Adagio)
6. Serenade in B flat major ‘Gran Partita' K. 361/370° - Thema con variazioni
7. Serenade in B flat major ‘Gran Partita' K. 361/370a - Allegro molto
8. From ‘Die Zauberfloete' K. 620 - Der Hoelle Rache kocht in meinem Herzen


płyta do nabycia na multikulti.com

wtorek, 28 czerwca 2016

Red Trio + John Butcher "Summer Skyshift" Clean Feed 2016, CF372

Red Trio + John Butcher "Summer Skyshift" Clean Feed 2016, CF372
Red Trio to znakomity portugalski zespół który nie pierwszy raz pojawia się katalogu oficyny Clean Feed. O ile jednak pierwsza ich płyta przynosi muzykę która hipnotyzowała energią, ale i po pewnym czasie nużyła przewidywalnością konwencji, to zupełnie inaczej ma się sprawa gdy dołącza do nich gość zza oceanu (tak było zarówno w przypadku wcześniejszych nagrań czy to z Butcherem czy też Natem Wooleyem) - muzyka nieco traci na żywiołowości, ale zyskuje zdecydowanie na otwartości i kreatywności.

Pierwsza płyta tria, jak i ich koncerty, przynosi muzykę dosyć schematycznie zbudowaną jeżeli chodzi o formę - od poszukiwania i preparacji instrumentów muzyka zyskiwała na energii aż to energetycznej erupcji gdy muzycy zapętlali jakiś krótki rytmiczny motyw, po którym następowało gwałtowne wyciszenie i proces rozpoczynał się od nowa - czasem nawet kilkakrotnie w ramach jednego utworu. Oczywiście w toku improwizacji krystalizowały się z tego małego składu dialogujące duety, było miejsce na starannie budowane partie solowe, ale forma zawsze była taka sama - od jednego energetycznego spazmu do następnego. Oczywiście skład ten jest niesłychanie zgrany i rozumie się w półdźwięku, więc słuchało się tej muzyki z dużą przyjemnością, ale po kilkukrotnym spotkaniu okazywało się, że już nie ma ona przed nami tajemnic.

Muzycy zresztą chyba myśleli i czuli podobnie, bo na kolejną płytową realizację (dla litewskiego NoBusiness) zaprosili amerykańskiego saksofonistę Johna Butchera. On otworzył ich muzykę i wyrwał ją z zaklętego kręgu napięć i rozprężeń, uczynił narrację bardziej linearną i wzbogacił warsztat poszczególnych instrumentalistów. I chociaż ten pierwszy z Johnem Butcherem album nie był płytą do końca koncepcyjnie przemyślaną, bardzo się cieszę, że kontynuowali oni współpracę, bowiem owoce jej są znakomite. Taka jest właśnie ta płyta - więcej tutaj kolektywności, a tworzący je instrumentaliści w końcu w pełni stanowią kolektyw - potrafią słuchać siebie nawzajem, inspirować, a muzyka w końcu zyskuje wyraz spójnej, zamkniętej całości. I to myślenie formą jest najważniejszą zmianą w projekcie Red Trio +. Świetne nagranie!
autor: Marek Zając

RED Trio:
Rodrigo Pinheiro: piano
Hernani Faustino: double bass
Gabriel Ferrandini: drums, percussion
+
John Butcher: tenor saxophone, soprano saxophone

1. track 1.1
2. track 1.2
3. track 1.3
4. track 2



płyta do nabycia na multikulti.com

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Transports Publics / Thomas Baeté "Anthony Poole: Sonata, Divisions & Dances" Musica Ficta 2016, MF8023

Transports Publics / Thomas Baeté "Anthony Poole: Sonata, Divisions & Dances" Musica Ficta 2016, MF8023
To chyba pierwsza płyta w całości poświęcona kompozycjom Anthony'ego Poole's. Ten Angielski jezuita i kompozytor, wirtuoz violi da gamba, był ważną postacią w czasach kiedy żył. Po święceniach osiadł w hiszpańskiej - wówczas - Flandrii, w Saint-Omer, gdzie nauczał w jezuickim kolegium. Przypisuje mu się spore znaczenie dla rozwoju ówczesnej muzyki instrumentalnej (np. jego zasługą ma być rozwój sonaty w Anglii), ale pomimo tego do dziś dnia jego kompozycje nie zostały skatalogowane ani opisane.

Ponieważ więc nagranie to jest pierwszym - Thomas Baeté wraz z Transports Publics starał się zaprezentować przekrój przez odnalezione do dziś kompozycje Anthony'ego Poole'a. Tak więc obok konsortowych sonat można tu odnaleźć także kompozycje na dwie gamby solo, na której z mistrzowskiej gry Poole słynął w swoich czasach. I mimo, iż przynależy on do świata muzyki brytyjskiej wyraźnie słychać w jego muzyce powinowactwo z muzyką francuskiego i włoskiego baroku. Nie ma tu za wiele melancholii, a wszystko to za sprawą lekkości, swady i pogody ducha w interpretacji jaką proponuje nam Transports Publics, świetnie pasującej do muzyki Anthony'ego Poole'a łączącej w jedno tradycje północy i południa Starego Kontynentu.
Nagranie przecudnej urody!
autor: Wojciech Łastruga


Transports Publics:
Thomas Baete: bass viol, direction
Annelies Decock: baroque violin
Elisabeth Seitz: hammered dulcimer
Gesina Liedmeier: violone
Jan Van Outryve: archlite & cittern
Korneel Bernolet: virginals
Freek Borstlap: bass viol


Sonata a 3
S. Justinas for viola da gamba solo
Division Ayr I
Division Ayr III
Division to a Ground
Division Ayr IV
Division Ayr V
Division Ayr VI
Fantasia
A Second Division upon a Ground Basse
Praeludium & Aria
Courante
Saraband
Alman
A Division upon a Ground Basse
Chacone



płyta do nabycia na multikulti.com

niedziela, 26 czerwca 2016

Harris Eisenstadt / Nate Wooley / Chris Dingman / Pascal Niggenkemper / Matt Bauder "Canada Day IV" Songlines 2015, SGL16142

Harris Eisenstadt / Nate Wooley / Chris Dingman / Pascal Niggenkemper / Matt Bauder "Canada Day IV" Songlines 2015, SGL16142
Niektórzy twierdzą, że to podsumowanie dotychczasowej działalności zespołu, ale w moim odczuciu to raczej skierowanie się w głąb tworzonej dotąd muzyki. Na albumie "Canada Day IV" to, co najistotniejsze dzieje się wtedy, gdy kwintet rozpada się na duety i tria, które ze sobą dialogują i wchodzą w interakcje.

Tak zresztą podchodzi do tego sam autor kompozycji i lider grupy Harris Eisenstadt, który opowiadając o kulisach powstawania tego materiału mówi, iż zaczął budować koncepcję poszczególnych kompozycji od małych składów i dopiero potem z tych duetowych, triowych czy solowych partii budował większe struktury. Oczywiście wciąż pozostaje aspekt niekontrolowany przez lidera czyli improwizacja, ale jej zakres określa z góry kanadyjski perkusista.

Wydaje mi się, że ta nowa odsłona projektu "Canada Day" ma związek z innym zespołem Eisenstadta, a mianowicie dwoma odsłonami kwartetu Golden State - to właśnie tam bowiem budował poszczególne utwory w taki sposób i chyba postanowił spróbować czegoś nowego także ze swoim najbardziej doświadczonym i silniej osadzonym w jazzowej tradycji projektem. Sama gra Eisenstadta także nieco się zmieniła, chociaż w dalszym ciągu opiera on swoje perkusyjne brzmienia na afrykańskich, polirytmicznych tradycjach. Jak opowiada, w ciągu ostatnich lat, zafascynowała go silnie muzyka latynoska i będąca jej częścią kubańska tradycja Bata. I wyraźnie słychać to w jego grze, która nabrała jeszcze większej lekkości i płynności.

Te zmiany mają jeszcze jeden efekt, i jak spojrzeć na to z dystansu, to wcale nie powinien być on zaskakujący - muzyka zyskała bardziej zespołowy, kolektywny charakter. I chociaż każdy z instrumentalistów tworzących zespół może się tu wykazać i zaznaczyć swoją obecność, to poprzez rozbudowanie całemu systemu małych struktur i kolektywów, są jeszcze silniej związani jako całość. Ale Nate Wooley, Matt Bauder czy Pascla Niggenkempler nie tracą przy tym nic ze swojej kreatywnej mocy - ich partie, indywidualne brzmienie, decydują w równej mierze o wartość płyty i zespołu, jak wprowadzane konsekwentnie w życie stylistyczne koncepcja lidera. To świetny zespół, który nie rezygnując z indywidualnych osobowości, potrafi ukazać kolektywną moc i potęgę grania, wcale przy tym nie powalając zespołową energią.

A tak w ogóle - przy wszystkich złożonościach muzyki Eisenstadta - to w dalszym ciągu kawał świetnego jazzu.
autor: Marcin Jachnik


Nate Wooley: trumpet
Matt Bauder: tenor saxophone
Chris Dingman: vibraphone
Pascal Niggenkemper: bass
Harris Eisenstadt: drums, compositions

1. After Several Snowstorms
2. Sometimes It's Hard to Get Dressed in the Morning
3. Let's Say It Comes in Waves
4. Life's Hurtling Passage Onward
5. What Can Be Set to the Side
6. What's Equal to What
7. Meli Melo






płyta do nabycia na multikulti.com

sobota, 25 czerwca 2016

Metropole Orkest / Mike del Ferro / Claron McFadden "Italian Opera Meets Jazz" Challenge Records 2016, CR73428

Metropole Orkest / Mike del Ferro / Claron McFadden "Italian Opera Meets Jazz" Challenge Records 2016, CR73428

Założona w 1945 roku Metropole Orkest - wielokrotnie nagradzana, m.in. nagrodą Amerykańskiej Akademii Filmowej - Oscarem i Grammy Awards w kategoriach Jazz / Symphonic / Orkiestra Pop, z dumą przedstawia premierowy program "Italian Opera Meets Jazz". Po wydaniu płyty "Sylva" z grupą Snarky Puppy członkowie Metropole Orkest nie zasypiają gruszek w popiele, przygotowali doskonale zapowiadający się premierowy materiał. Na płycie usłyszymy neapolitańskie pieśni i epokowe arie z oper włoskich mistrzów, jak Guiseppe Verdi i Giacomo Puccini, w wysmakowanych interpretacjach jazzowych mistrzów. bo jak inaczej nazwać pianistę Mike'a del Ferro, syna włoskiego śpiewaka operowego - Len del Ferro (1921-1992), współpracownika m.in. Marii Callas i Leonarda Bernsteina. Z solowymi recitalami wielokrotnie zjeździł cały świat. Od pewnego czasu występuje z Metropole Orkest, z którą współpracowali dotąd Joshua Redman, Kurt Elling, Cécile McLorin Salvant, Robert Glasper Experiment, John Scofield, Al Jarreau, Laura Mvula, Snarky Puppy, Antony & The Johnsons, Basement Jaxx, Tori Amos i Gregory Porter.

"Italian Opera Meets Jazz" to przykład wręcz modelowy wewnętrznego przenikania przeciwieństw. Z jednej strony mamy wystudiowaną, teatralną formę dziewiętnastowiecznej opery włoskiej, a z drugiej, skrzącą się od instrumentalnych improwizacji jazzową strukturę. Pojawiają się tutaj niezwykłe napięcia, pełne spektrum żywych emocji, a zjawiskowy głos amerykańskiej sopranistki - Claron McFadden, obdarzonej niezwykłym zmysłem dramatycznym jest prawdziwą ozdobą tej płyty. Claron McFadden ma za sobą współpracę z Tonem Koopmanem, Fabio Biondim, Markiem Minkowskim czy Williamem Christie'm, prezentuje tutaj fenomenalny warsztat wokalny, ale przede wszystkim nieoceniony talent improwizacyjny. Claron McFadden, częściej wykonująca ostatnio repertuar XX i XXI-wieczny (np. opera "Lulu" pod dyrekcją Sir Andrew Davisa czy operę Schonberga "Pierrot Lunaire" z Nash Ensemble) ma świetne ucho do repertuaru współczesnego, dlatego zapraszana jest często do takich właśnie projektów.

Metropole Orkest, Mike'owi del Ferro i Claron McFadden udała się sztuka niesłychana, w sposób maksymalnie naturalny i ekspresyjny połączyli dwie osobne tradycje, dwie odrębne emocje, w fascynujący swoją zmysłowością sposób. Bo odkryli rzadko dostrzeganą prawdę, że istota tej muzyki leży w jej zwyczajności, a równocześnie w mocnym związku muzyki i słów.
autor: Witek Leśniak

Metropole Orkest
Jules Buckley: direction
Mike del Ferro: piano
Claron McFadden: sopran

1. Brindisi (from “la Traviata” by Guiseppe Verdi) 05:57
2. Recondita Armonia (from “Tosca” by Giacomo Puccini) 05:39
3. Funiculí Funiculá 06:32
4. Torna a Surriento 04:44
5. La donna e mobile (from “Rigoletto” by Giuseppe Verdi) 04:18
6. E luceby le Stelle (from “Tosca” by Giacomo Puccini) 06:12
7. Tiritomba 03:48
8. Non ti scordar di me 07:18
9. Torna piccina mia 03:49
10. O mio babbino Caro (from “Gianni Schicchi” by Giacomo Puccini) 05:56
11. Prélude (from “Carmen” by Georges Bizet) 04:56
12. Vissi d’arte (from 'Tosca' by Giacomo Puccini) 05:54



płyta do nabycia na multikulti.com

czwartek, 23 czerwca 2016

Kaja Draksler / Susana Santos Silva "This Love" Clean Feed 2016, CF353

Kaja Draksler / Susana Santos Silva "This Love" Clean Feed 2016, CF353
"This Love" to pierwsze nagranie nowego duetu, który powinien zauroczyć jazzową publiczność. Przynajmniej tę bardziej otwartą na doświadczenia wyrastające z jazzowej awangardy. Ale chociaż obie młode improwizatorki są z tą sceną kojarzone, duetowa płyta odwołuje się w równej mierze do tradycji free, współczesnej muzyki komponowanej, jak i doświadczeń choćby Milesa Davisa. Bo czy jest w jazzie trębacz, na którego Davis nie wywarłby wpływu?

Kaja Draksler to Słowenka, ale od lat mieszka w Amsterdamie współtworząc przebogatą holenderską scenę jazzową. Młodziutka, niespełna trzydziestoletnia Draksler (rocznik 1987) należy wraz z Evą Risser, Sophie Agnel, Kris Davis i Angelicą Sanchez do grupy niezwykłych pianistek, improwizatorek i kompozytorek rewolucjonizujących współczesną scenę. Klasycznie wykształcona z równą wprawą potrafi poruszać się w świecie jazzu, jak i klasyki korzystając przy tym z całego arsenału sonorystycznych wprawek i fortepianowych preparacji. Tworzy pełne wewnętrznego napięcia, przemyślane struktury kreatyenie sięgając do dorobku totalnej pianistyki Cecila Taylora i wzbogacając ją jeszcze o tradycje europejskiej awangardy klasycznej.

Jej pełna subtelności i mocno osadzona w rytmice gra znajduje idealną partnerkę w młodej portugalskiej trębaczce Susanie Santos Silvie, która znakomicie sprawdza się w tym kameralnym projekcie. Liryzm, wyczucie formy, wyobraźnia, perfekcyjne opanowanie instrumentu - tym imponowała już ona w poprzednich, współtworzonych projektach - czy to grając z triem Lama, z De Beren Gieren, czy nagrywając z Torbjörn Zetterbergiem i organistą Hampusem Lindwallem. Tu dochodzi jeszcze pełne skupienia brzmienie odwołujące się do wspomnianego Davisa i cudowność narracji pozwalająca słuchaczom w pełni zatracić się niezwykłej muzyce duetu.

Jedna z najciekawszych duetowych płyt ostatnich lat. Pozostaje mieć nadzieję, że projekt ten będzie miał szansę rozwijać się dalej i wciąż. Koniecznie!
autor: Marek Zając

Kaja Draksler: piano
Susana Santos Silva: trumpet, flugelhorn

1. Laurie
2. This Love
3. Hymn to the Unknown
4. Foolish Little Something
5. Forgotten Lands
6. You Persevere


płyta do nabycia na multikulti.com

środa, 22 czerwca 2016

Quatuor Machaut [Quentin Biardeau / Simon Couratier / Francis Lecointe / Gabriel Lemaire] "Quatuor Machaut", Ayler Records 2015, AYLCD147

Quatuor Machaut [Quentin Biardeau / Simon Couratier / Francis Lecointe / Gabriel Lemaire] "Quatuor Machaut", Ayler Records 2015, AYLCD147
Quentin Biardeau oraz prowadzony przez niego Quatuor Machaut powracają do muzyki czternastowiecznego kompozytora Guillaume’a de Machaut. Tym razem sięgają po chyba najsłynniejsze dzieło paryskiej szkoły polifonii, jakim jest Msza Notre Dame, uznawana powszechnie za arcydzieło czternastowiecznej muzyki wielogłosowej.

W interpretacji Quatuor Machaut głosy zastępują instrumenty (saksofony), a sam zespół skupia się na eksploracji barw, faktur, harmonii i dynamiki, a także wrażeń i emocji, jakie wywołuje w muzykach kontakt z tak bardzo specyficzną, sakralną tkanką kompozycji, która pozostawia jednak znaczną przestrzeń dla wolności i improwizacji wszystkich czterech muzyków w bogatych ramach harmonicznych.

Muzyka, jaką otrzymujemy przynależy w pełni do dwóch światu - sacrum i profanum, stoi gdzieś na przecięciu dróg muzyki sakralnej i spektralnej. To mistyka, ale nieco innego rodzaju, uniwersalna, nie chrześcijańska, bo bazująca na emocjach, a nieposługująca się greckim 'logos'. Wszystko to podkreśla jeszcze nagranie dokonane w średniowiecznym opactwie w Noirlac. Piękna płyta, daleko odbiegająca formą od jazzowych czy awangardowych produkcji.
autor: Marek Zając


Quentin Biardeau: tenor saxophone
Simon Couratier: baritone saxophone
Francis Lecointe: alto and baritone saxophones
Gabriel Lemaire: alto and baritone saxophones

1. Kyrie
2. Solus
3. Gloria
4. Sanctus
5. Christe
6. Credo
7. Ite Missa Est



płyta do nabycia na multikulti.com

Harris Eisenstadt / Jeb Bishop / Tony Malaby / Jason Roebke "Old Growth Forest", Clean Feed 2016, CF359

Harris Eisenstadt / Jeb Bishop / Tony Malaby / Jason Roebke "Old Growth Forest", Clean Feed 2016, CF359
Wszystko w życiu ma podobno swój czas. Tak też - być może - było z tym nagraniem. Harris Eisenstadt wspominał bowiem że marzeniem muzyków którzy grali ze sobą w Jeb Bishop Trio (Jeb Bishop, Harris Eisenstadt, Jason Roebke) było granie w kwartecie z Tonym Malabym. Tylko ciągle coś stało na przeszkodzie - a to napięty grafik Malaby'ego, a to problemy ze słuchem Jeba Bishopa przez które nawet wycofał się on z Vandermark 5. Jednak w 2015 roku, dzięki zaproszeniu przez Johna Zorna do The Stone tą ideę w końcu udało się wcielić w życie. I tak, w końcu, po latach na scenie raz jeszcze pojawiło się stare Jeb Bishop Trio wsparte przez saksofonistę Tony'ego Malaby.

Nieprzypadkowo jednak nazwa Jeb Bishop Trio nie pojawia się na płycie. Raz, że to zespół od lat niedziałający i właściwie już chyba nieco zapomniany (więc marketingowy aspekt odpada); dwa - że ta muzyka i tworzący ją partnerzy jest już zgoła inna. Tam pisali wszyscy - tutaj to tylko i wyłącznie kompozycje Eisenstadta; tam, nawet gdy improwizowali to czuło się kto rozdaje tam karty. Tutaj jest podobnie, tylko osoba się zmieniła - Bishopa w tej roli zastąpił Eisenstadt. Wiele też odmienia - tak w warstwie melodycznej jak i harmonicznej obecność Malaby'ego. Muzyka silniej zdaje się być osadzona w jazzowym idiomie, chociaż rzadziej niż w innych projektach dochodzi tu do głosu znana umiejętność kanadyjskiego perkusisty pisania gładkich, ładnych tematów. Więcej tu barwnych plam i zabaw harmonią, a melodyka jakby schodzi na plan dalszy.

Ale muzyka nie traci przez to ani na intensywności, ani - również - komunikatywności. Eisenstadt jawi się więc - chyba już po raz kolejny - jako wizjoner i kolorysta. Pracując nad materiałem (kompozycjami) starał się on tak go napisać, by utrzymać spójność tożsamościową muzyki, całą resztę jednak pozostawić otwartą. I chyba te słowa - otwarty jazz - najlepiej opisują muzykę na płycie "Old Growth Forest". Któryś z krytyków pięknie napisał, że wszystko na tej płycie, każdy dźwięk i fraza - mimo upływu lat - brzmi jak przeznaczenie. Polecam bardzo.
autor: Marek Zając

Jeb Bishop: trombone
Tony Malaby: tenor saxophone
Jason Roebke: double bass
Harris Eisenstadt: drums, compositions

1. Larch 3:55
2. Pine 7:28
3. Hemlock 7:22
4. Redwood 7:08
5. Spruce 7:00
6. Fir 6:27
7. Big Basin 7:35
8. Cedar 7:04

płyta do nabycia na multikulti.com

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Dave Liebman / Richie Beirach "Balladscapes" Intuition 2016, INT3444

Dave Liebman / Richie Beirach "Balladscapes" Intuition 2016, INT3444
Pierwszy raz grali razem półwieku temu. Prezydentem Stanów był wtedy Lyndon Johnson, na scenie królowali The Beatles, a film "My Fair Lady" zdobył wtedy osiem Oskarów. Pierwszą wspólną płytę nagrali w 1975 roku („Forgotten Fantasies”), ale przez lata regularnie spotykali się na 19 ulicy na Manhattanie, by po prostu razem grać i cieszyć się muzyką. Regularnie też koncertowali w duecie, a w latach osiemdziesiątych razem tworzyli zespół Quest (jeszcze z Elvinem Jonesem w składzie). Teraz znów razem weszli do studia, by cieszyć się wspólnym jam session, powracając do swoich ulubionych ballad, a czasem po prostu improwizując. Czynią to w cudowny, niespieszny sposób, z oszczędnością godną dojrzałych, świadomych swej sztuki mistrzów.

Dave Liebman, po ukończeniu u Lenniego Tristano studiów w zakresie teorii muzyki i kompozycji, a saksofonu i fletu u Charlesa Lloyda, podjął – w 1971 roku – swą pierwszą pracę w zespole Elvina Jonesa z którym występował blisko dwa lata. Wcześniej, jeszcze na początku lat 70 założył warsztatową, jazz-rockową formację The Wheel Drive. Po przejściu (1973-74) do grupy Milesa Davisa, kierował równocześnie formacją Lookout Farm, jedną z wielu, które próbowały łączyć jazz z muzyką Indii. Pod koniec lat 70. koncertował z Chick’em Coreą, prowadził odnoszący spore sukcesy autorski kwintet (gdzie grali Terumasa Hino, John Scofield, Ron McLure i Adam Nussbaum). Liebman był w tym okresie jednym z czołowych saksofonistów wykonujących improwizowaną muzykę fusion. W latach 80. znów grał z Milesem Davisem, tworząc w jego zespole swoje opus magnum. Po dziś dzień saksofonista jest niezwykle aktywnym twórcą, koncertującym i nagrywającym z najwybitniejszymi artystami jazzu i muzyki awangardowej, ale jest również zaangażowany w rozmaite projekty edukacyjne, jako animator jazzowej sceny i wykładowca akademicki.

Beirach jest nowojorczykiem. Studiował muzykę klasyczną i jazz, a pianistycznie dojrzewał pod okiem Lenniego Tristano. I tutaj właśnie spotkał Dave'a Liebmana. Ukończył Berklee School of Music oraz Manhattan School of Music gdzie uzyskał dyplom z teorii muzyki oraz jazzowej kompozycji. Aktywny na scenie jazzowej od roku 1972 gdy rozpoczął współpracę ze Stanem Getzem oraz Chetem Bakerem, w swej pianistyce najczęściej odwoływał się do dokonań klasycznych jazowych twórców - Arta Tatuma i Billa Evansa, a ze współczesnych - McCoy'a Tynera i Chicka Corea'i, ale prawdziwą karierę zrobił jako kompozytor i aranżer, a nie instrumentalista (jego kompozycje - "Leaving" czy "Elm" dzisiaj zaliczane są do jazzowych standardów, ale pisał także piosenki). Ostatnimi laty z rzadka tylko aktywny jako instrumentalista.

W tym nagraniu na pierwszy plan wysuwa się pianistyka Richie'go Beirach - to on niespiesznie buduje atmosferę i harmonię, wprowadza i kończy poszczególne kompozycje, nadaje barwę i niespieszne tempo poszczególnym utworom. Partie Liebmana są natomiast dramaturgiczną osią poszczególnych kompozycji - niezależnie od tego czy gra temat czy po prostu improwizuje. Ten album to spokój i wyciszenie, niezwykły przykład na to, że w muzyce wcale nie musi się wiele wydarzyć, by powiedzieć, zagrać to, co najistotniejsze. Że samoograniczenie rodzi się dojrzałości, a umiar jest kwintesencją dobrego smaku. Jedna z prawdziwych perełek wśród balladowych, nastrojowych płyt. Koniecznie!
autor: Józef Paprocki


Dave Liebman: saxophones
Richie Beirach: piano

1. Siciliana
2. For All We Know
3. This Is New
4. Quest
5. Master of the Obvious
6. Zingaro
7. Sweet Pea
8. Kurtland
9. Moonlight in Vermont
10. Lazy Afternoon
11. Welcome / Expression
12. Day Dream

płyta do nabycia na multikulti.com

sobota, 18 czerwca 2016

Sei Miguel "(Five) Stories Untold", Clean Feed 2016, CF374

Sei Miguel "(Five) Stories Untold", Clean Feed 2016, CF374
Sei Miguel to prawdziwy weteran portugalskiej sceny awangardowej. Aktywny na niej od lat osiemdziesiątych jest muzykiem wciąż jeszcze bardzo mało znanym w Europie i rzadko poza Portugalią wydającym swoje nagrania. Ale jest przy tym postacią niezwykle wprost skupioną na swojej muzyce, nie publikującą bez sensu kolejnych, niewiele wnoszących koncertów. I świetnym dowodem na to jest właśnie niniejsza płyta.

Zebrane tutaj nagrania zarejestrowane zostały w ciągu niemal roku w rozmaitych studiach i w odmiennych składach instrumentalnych. Jednak same kompozycje powstały w ciągu wielu, wielu lat np. zamykająca album "Sentinela" datowana jest na lata 1979-1992 oraz 2015. Na płycie ułożone są według składów w jakich zostały zarejestrowane - od minimalistycznego duetu z puzonistką Falą Mariam (prócz lidera ona jedna pojawia się we wszystkich utworach) po oktet z dużą sekcją dętą. Sei Miguel buduje swoje kompozycjo-improwizacje w kompletnym oderwaniu od jazzowej tradycji, chętnie za to odwołując się do dziedzictwa Johna Cage'a oraz Alvina Luciera. Jak sam wspominał, zawsze starał się jednak, by każda w historii na płycie "była odmiennym światem". I słuchając tego albumu, wyciszonego i skupionego, ma przekonanie, że to mu się udało. To opowieści spójne i piękne, przynoszące ukojenie i - w moim odczuciu - mające w sobie wcale nie mało śródziemnomorskiego słońca mimo na wskroś współczesnego charakteru.

Nie jazz, ale zachwyca bardzo. Pełna skupienia opowieść w dźwiękach wcale niełatwych, ale zawsze - akustycznie czy elektro-akustycznie - niezwykle fascynujących.
autor: Marek Zając

1. Asterion (1999)
Sei Miguel: trumpet
Fala Mariam: trombone
Recorded November 8, 2014 at ZDB, during Creative Fest #8, by Cristiano Nunes.

2. Abrigo Dos Pássaros (2009-2014)
Sei Miguel: trumpet
Fala Mariam: trombone
Moz Carrapa: acoustic guitar
Recorded November 19, 2014 at Namouche studios by Joaquim Monte.

3. Os Céus (2010)
Sei Miguel: trumpet
Fala Mariam: trombone
Carlos Santos: computer
Hernâni Faustino: electric bass
Luis Desirat: drums
Recorded April 13, 2015 at Namouche studios by Joaquim Monte.

4. Oito Lançamentos Para Pedro Caveira (2010)
Sei Miguel: trumpet
Fala Mariam: trombone
Carlos Santos: computer
Hernâni Faustino: electric bass
Luis Desirat: drums
Recorded April 13, 2015 at Namouche studios by Joaquim Monte.

5. Sentinela (1979-1992-2015)
Sei Miguel: trumpet
Fala Mariam: alto trombone
Nuno Torres: alto saxophone
Rodrigo Amado: tenor saxophone
Bruno Parrinha: alto clarinet
Paulo Curado: flute
Pedro Lourenço: electric bass
Hernâni Faustino: electric bass
Recorded July 15, 2015 at Namouche studios by Joaquim Monte.

płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 17 czerwca 2016

Michael Blake "Fulfillment" Songlines 2016, SGL16152

Michael Blake "Fulfillment" Songlines 2016, SGL16152
W ciągu ostatnich 10 lat, nowojorski saksofonista Michael Blake wracał wielokrotnie do Vancouver, skąd wyemigrował w 1986 roku. Tam powstawały znakomite albumy, nagrane z towarzyszeniem przedstawicieli kanadyjskiej sceny kreatywnego jazzu. "Amor de Cosmos" (2007), z udziałem Chrisa Gestrina, Dylana van der Schyffa i André Lachance'a. "The Grand Scheme of Things" (2012) z jego Variety Hour quartet (Gestrin, van der Schyff i JP Carter).

Jego najnowszy album wydaje się być artystycznie najbardziej ambitnym, z dotąd zrealizowanych projektów, można go porównać chyba tylko z rozmachem "Kingdom of Champa" (1997), na której Michael Blake w doborowym składzie połączył dwa odległe światy muzyczne – dawny (tradycyjnej muzyki wietnamskiej) i współczesny (zakręconego nowojorskiego jazzu).

"Fulfillment" to swoisty hołd oddany ofiarom, jednego z przemilczanych faktów, z XX wiecznej historii Kanady, kiedy to w 1914 roku zawrócony został japoński frachtowiec, na którego pokładzie było kilkuset emigrantów z Indii (głównie Sikhów). Był to efekt działalności, rosnących w siłę kanadyjskich nacjonalistów, głoszących rasistowski postulat "Białego kraju i białej Kolumbii Brytyjskiej".

Michael Blake, saksofonista legendarnej Lounge Lizards Johne’a Luriego, autor chyba najciekawszych, najbardziej subtelnych, kameralistycznych tematów tego kolektywu, skomponował niezwykłą suitę, która w oryginale nosiła tytuł "The Komagata Maru Blues". Będąca uosobieniem tzw. trzeciej drogi we współczesnej muzyce płyta, nie jest skrzyżowaniem odmiennych idiomów - kreatywnego jazzu, muzyki etnicznej i muzyki klasycznej. Te światy pozostają sobą, łączą się one razem, dialogują ze sobą, wyłaniają się z siebie. Przez cały czas utrzymują swoją osobność i specyfikę.

Niebagatelna w tym zasługa doskonałych partnerów, zaproszonych do nagrania płyty, na trąbce i live elktronice usłyszymy J.P. Cartera, Peggy Lee na wiolonczeli, Chris Gestrin na klawiszach, Rona Samwortha na gitarze i banjo, André Lachance na kontrabasie i Dylana van der Schyffa za perkusją. Dodatkowo usłyszymy Aram Bajakian na gitarach, wokalistkę Emmę Postl i tablistę Neelamjita Dhillona.

Jest w "Fulfillment" jakaś intymność, duchowość i surowość, która rozpisana na siedmioosobowy zespół z towarzyszeniem trójki gości specjalnych chwyta za serce.

Oddając płytę do rąk słuchaczy napisał “I hope listeners are moved emotionally by the subliminal message of how important it is that we as a society must listen to each other. Even in intense and dense situations the best music is the result of skill and empathy so that everyone is involved in the process of creating something coherent. It’s really reflective of the democratic process.”

Warto wsłuchać się w to wyjątkowe po wielokroć nagranie, można tu znaleźć wiele inspirujących doznań.
autor: Mariusz Zawiślak

Michael Blake: tenor & soprano saxophones
J.P. Carter: trumpet, electronics
Peggy Lee: cello
Chris Gestrin: piano, microMoog
Ron Samworth: electric guitar, banjo
André Lachance: bass
Dylan van der Schyff: drums, percussion

special guests:
Aram Bajakian: acoustic & electric guitar (only on tracks 1, 6, 7)
Emma Postl: voice (only on tracks 1, 3)
Neelamjit Dhillon: tabla (only on track 7)

1. Sea Shanty
2. Perimeters
3. The Ballad of Gurdit Singh
4. Arrivals
5. Departures
6. Battle at Baj Baj
7. Exaltation
8. The Soldier and the Saint



płyta do nabycia na multikulti.com

czwartek, 16 czerwca 2016

Goeyvaerts String Trio "Whispers of Titans - Górecki: Genesis I Elementi per tre archi op. 19 no. 1 / Korndorf: In Honour of Alfred Schnittke (AGSCH), string trio for violin, viola and violoncello (1986)" [Hybrid SACD Hybrid Surround], Challenge Classics 2016, CC72713

Goeyvaerts String Trio "Whispers of Titans - Górecki: Genesis I Elementi per tre archi op. 19 no. 1 / Korndorf: In Honour of Alfred Schnittke (AGSCH), string trio for violin, viola and violoncello (1986)" [Hybrid SACD Hybrid Surround], Challenge Classics 2016, CC72713
"Szepty Tytanów" - tak swoją najnowszą płytę nazwało słynne Goeyvaerts String Trio prowadzone przez altowiolistę Krisa Matthynssens'a. Złożyły się na nią kompozycje Henryka Góreckiego (Genesis I: Elementi per tre archi op. 19 no.1 z roku 1962) oraz Nikolaia Korndorfa (In Honour of Alfred Schnittke z roku 1986).

Elementi są jedynym w cyklu Genesis utworem przeznaczonym na homogeniczną obsadę trzech instrumentów smyczkowych - skrzypce, altówkę i wiolonczelę. Kompozycje tą - podobnie jak wcześniejsze dzieła Góreckiego - wyznaczyły zasady serialne, ale kompozytor przyznawał, że seria była mu potrzebna raczej jako element formalny, a same zjawiska brzmieniowe, ich kolejność czy dynamikę, regulował poza nią - ufając własnemu słuchowi.

W Elementi Górecki odszedł na dobre od faktury punktualistycznej, stosując w zamian zwarte pasma dźwiękowe. Rezultat brzmieniowy, budowany za pomocą glissand, skrzypień, chrobotów i drgań kolejnych klasterów, poraża intensywnością czy wręcz agresją czystego i niezwykle skoncentrowanego brzmienia trzech instrumentów smyczkowych. Zdaniem Adriana Thomasa Elementi pozostawia na słuchaczu niezatarty ślad, będąc świadectwem sięgnięcia przez kompozytora „do najciemniejszego miejsca, do najgłębszych korzeni swego muzycznego jestestwa” (wg rozmowy z Beatą Bolesławską-Lewandowską, „Ruch Muzyczny” 2011 nr 3).

Odmienny charakter ma kompozycja Korndorfa, ponad dwadzieścia lat młodsza od Elementi. Średniowieczny klimat, minimalizm i awangarda - te trzy rzeczy wyznaczają charakter tej kompozycji. Mimo tak odmiennych punktów odniesienia, jego kompozycja nie brzmi jak eklektyczny zestaw pomysłów i technik połączonych w bezkompromisowy muzyczny język. Ten utwór jest dosyć charakterystyczny dla drugiego okresu jego twórczości (po 1980 roku), kiedy to pojawia się u niego powrót do tonalności w muzyce. Utwór ten skomponował on na cześć Alfreda Schnittke, który wcześniej był jego mentorem (jak i wielu innych kompozytorów jego pokolenia). "Był nauczycielem. Jego idee, jego twórczość, jego pozycja moralna, jego stosunek do sztuki to byli moi nauczyciele...". W rezultacie dzieło to, które opiera się na wielu aspektach techniki kompozytorskiej Schnittke, ale Korndorf wprowadza tu własną perspektywę kompozycyjną, a zwłaszcza fascynację średniowieczną rosyjską monodią.
autor: Wojciech Łastruga

Goeyvaerts String Trio:
Kristien Roels: violin
Kris Matthynssens: viola
Pieter Stas: cello

1. Genesis I: Elementi per tre archi op. 19 no. 1 13:22
2. In Honour of Alfred Schnittke (AGSCH), string trio for violin, viola and violoncello (1986) Part I: Chorale 10:42
3. In Honour of Alfred Schnittke (AGSCH), string trio for violin, viola and violoncello (1986) Part II: Toccata 09:37
4. In Honour of Alfred Schnittke (AGSCH), string trio for violin, viola and violoncello (1986) Part III: Aria 14:11




płyta do nabycia na multikulti.com

wtorek, 14 czerwca 2016

Natalia M. King "BlueZzin T’il Dawn" Challenge Records 2016, CR73421

Natalia M. King "BlueZzin T’il Dawn" Challenge Records 2016, CR73421
Wielbiciele dorobku Billie Holiday, Niny Simone, Cassandry Wilson, czy wczesnej Lizz Wright mogą się już cieszyć, bowiem usłyszą znakomitą amerykańską wokalistkę w repertuarze, który najwyraźniej bardzo jej odpowiada i do tego w formie nie gorszej niż nagrania wymienionych, bardziej znanych artystek. Amalgamat muzyki jazzowej, bluesowej i czarnego soulu, to środowisko muzyczne, w którym Natalia M. King czuje się jak ryba w wodzie. Jej głos jest intrygujący, tajemniczy, zmysłowy i zawsze nasycony bluesem. Tak jak to się w muzyce działo na przestrzeni wieków, nieliczni artyści potrafili przyswoić sobie efektownie różne formy i trendy stylistyczne, tak właśnie było z bluesem i muzyką jazzową. Tak właśnie jest z prezentowaną artystką. Pani Natalia M. King od czasów występów ze zwariowaną bluesową formacją Mojo Monks w Los Angeles, śpiewania w paryskim metrze, czy w knajpce La Bastille, do samodzielnych koncertów przeszła długą drogę, tworząc w pełni oryginalny muzyczny język, który sama nazywa "Soulblazz". Jest to artystyczny wszechświat, w którym przewodnikiem jest wyrazisty, zmysłowy głos, którego nie można pomylić z żadnym innym.

Cassandra Wilson powiedziała kiedyś w wywiadzie, że "jazz jest ulubioną córką bluesa. Córka ta zawsze myśli o swojej matce i troszczy się o nią. Matka jest wciąż obecna, a córka rozwija tradycję i przekazuje ją następnym pokoleniom". Płyta "Bluezzin Til Dawn", mało znanej wokalistki i gitarzystki Natalii M. King doskonale pasuje do takiej koncepcji. Siedem rasowych jazzowych kompozycji autorstwa liderki z bluesowym charakterem, są świadectwem wielkiej dojrzałości i erudycji.

Krążek rozpoczyna się pięknym dialogowaniem Pani M. King z klarnecistą Xavierem Sibre w piosence "Traces In The Sand", następnie pierwszy z dwóch coverów na płycie, "Don't Explain" Arthura Herzoga Jr, do tekstu Billie Holiday, który śpiewały poza Billie Holiday - Abbey Lincoln, Dinah Washington, Carmen McRae, Nina Simone, Nancy Wilson, czy Etta James. Jej interpretacja budzi respekt, pięknie kołyszą długie riffy dęciaków. Przychodzi kolej na sześć własnych kompozycji liderki - "Insatiable", "This Time Around", "Love You Madly", "Baby Brand New", w którym słuchacz przeżywa największą chyba niespodziankę, śmiało wpleciony w drugą część utworu kanoniczny "Take Five" Paula Desmonda wzburzy krew fanom jazzu. Dalej "Paint It Black & Blue" i "You Came & Go", przywodzący na myśl "It's a Man's World" Jamesa Browna. Ten utór to kandydatka na jazzową piosenkę roku. Płytę kończy, z lekka dystyngowana interpretacja "A Little Bit of Rain" Freda Neila, jednego z największych freaków amerykańskiego folku 60. i 70. lat.

Natalia M. King ma w dorobku cztery longplaye, "Milagro" z 2002 dla Sunnyside, "Fury and Sound" z 2003 i "Flesh Is Speaking" z 2005 dla Universal Jazz i "Soulblazz" z 2014 dla Jazz Village. Najnowsza, piąta płyta ukazuje się dla holenderskiej Challenge Records. I śmiało można stwierdzić, że ciekawszej jak dotąd wokalnej płyty, fani jazzu w tym roku jeszcze nie słyszeli.

Natalia M. King to rasowa songwriterka, co w dzisiejszych czasach, w których dobrze napisane piosenki jazzowe można zliczyć na palcach dwóch rąk, jest samo w sobie wielkim wydarzeniem. Na koniec dodam, że znakomicie spisują się muzycy towarzyszący, pianista Anthony Honnet, kontrabasista Anders Ulrich, perkusista Davy Honnet, trębacz Ronald Baker i Xavier Sibre na klarnecie, saksofonach tenorowym i altowym i flecie.

Jestem pewny, że ta płyta zostanie z nami na zawsze!
autor: Tomasz Konwent

Natalia M. King: electric & acoustic guitar, voice
Anders Ulrich: double bass
Anthony Honnet: piano
Davy Honnet: drums
Ronald Baker
: trumpet
Xavier Sibre: tenor & alto saxophone, clarinet, flute

1. Traces In the Sand
2. Don't Explain
3. Insatiable
4. This Time Around
5. Love You Madly
6. Baby Brand New
7. Paint It Black & Blue
8. You Came & Go
9. A Little Bit of Rain



płyta dostępna na multikulti.com

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Drifter [Alexi Tuomarila / Nicolas Kummert / Axel Gilain / Teun Verbruggen] "Flow" Edition Records 2015, EDN1059

Drifter [Alexi Tuomarila / Nicolas Kummert / Axel Gilain / Teun Verbruggen] "Flow" Edition Records 2015, EDN1059
"Flow" to nowy album międzynarodowego kwartetu Drifter, prowadzonego wspólnie przez fińskiego pianistę Alexi Tuomarilę oraz belgijskiego saksofonistę Nicolasa Kummerta. Zespół ten - funkcjonując pod nazwą Alexi Tuomarila Quartet - zyskał sobie już wcześniej niemałe uznanie w Europie i Australii. Wydawało się już w 2000 roku, że ten zespół będzie przyszłością europejskiego jazzu - już wtedy mieli oni za sobą debiut płytowy ("Voices of Pohjola" z roku 1999 roku dla belgijskiej wytwórni Igloo) oraz podpisany kontrakt z wytwórnią Warner (chociaż starała się o nich także wytwórnia Blue Note) i znakomite recenzje koncertów. Jednak właśnie wtedy Warner zawiesił wszelkie nowe projekty jazzowe klasyczne i muzycy pozostawieni zostali sami sobie.

Każdy z nich zmuszony był zając się swoją karierą i realizował własne, autorskie projekty niezależnie (Tuomarilla grywał m.in w jednej z odsłon kwartetu Tomasza Stańki), ale idea wspólnego grania nie została zapomniana. Po z górą dziesięciu latach, będąc muzykami o utrwalonej pozycji na europejskiej scenie jazzowej, postanowili zreformować nieco oryginalny kwartet i z nową energią, i poczuciem celu podjąć na nowo artystyczną współpracę.

Tuomarila mówi o nowej odsłonie kwartetu tak: "Nasza muzyka jest współczesna, inna, teraźniejsza. Dziesięć lat temu, chcieliśmy po prostu grać melodie, które kochaliśmy grać. Teraz muzyka pochodzi z wnętrza nas i jakoś oddaje uczucia z tych ostatnich dziesięciu lat: nieszczęśliwie zerwany kontrakt płytowy, ale też rozwój naszej przyjaźni jako zespołu i większe poczucie celu w naszym życiu. Ponowne wspólne granie jest dla nas strasznie ekscytujące."

Na album "Flow" złożyły się kompozycje obu liderów kwartetu, jedna basisty Axela Gilaina oraz jeden cover - instrumentalna wersja piosenki Sting "King of Pain, która w aranżacji i wykonaniu zespołu Tuomarili zyskuje nowe, niezwykle motoryczne brzmienie. Pozostałe kompozycje silnie osadzone są w podobnych klimatach - mocna, zdecydowana, motoryczna pianistyka fińskiego wirtuoza ucieka od oczywistych harmonii i szuka niebanalnych brzmień, sekcja rytmiczna nadaj muzyce energetyczny, czasem niemal agresywny (proszę jednak pamiętać, że cały czas pozostajemy w świecie jazzowego mainstreamu) charakter. Wszystko to wygładza i barwi melodią saksofon Kummerta, który jest w tym składzie chyba najsilniej związany ze światem jazzowego środka. Całość sprawia świetne wrażenie - znanego piękna z odrobiną nieprzewidywalności, gdy do głosu silniej dochodzi fiński pianista.

Świetna płyta, będąca po latach realizacją aspiracji znakomicie zapowiadającego się zespołu, która w końcu doczekała się również kompaktowej, a nie tylko winylowej odsłony. Koniecznie!
autor: Józef Paprocki

1. Crow Hill (Alexi Tuomarila)
2. The Elegist (Alexi Tuomarila)
3. Lighthouse (Nicolas Kummert)
4. Harmattan (Nicolas Kummert)
5. Nothing Ever Lasts (Music by Alexi Tuomarila Lyrics by Axel Gilain)
6. Breathing Out My Soul (Nicolas Kummert)
7. Touei (Axel Gilain)
8. King Of Pain (Sting, arr. Alexi Tuomarila)
9. Vagabond (Alexi Tuomarila)



płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 10 czerwca 2016

Eric Revis Trio [Kris Davis / Eric Revis / Gerald Cleaver] "Crowded Solitudes" Clean Feed 2016, CF363

Eric Revis Trio [Kris Davis / Eric Revis / Gerald Cleaver] "Crowded Solitudes" Clean Feed 2016, CF363
W nieco odmienionym składzie (nestora Andrew Cyrille's i John'ego Bethscha zastąpił przy perkusji niezwykle ceniony i znany z licznych awangardowych projektów czy choćby współpracy z Charlesem Lloydem i Tomaszem Stańo Gerald Cleaver) powraca trio prowadzone przez basistę Erica Revisa.

To muzyk który jako lider nie nagrał zbyt wiele do tej pory - kilka nagrań w trio, kwartet z Jasonem Moranem i Kenem Vandermarkiem to wcale nie tak wiele jak długą już sceniczną karierę muzyka. Ale jest niezwykłym i bardzo cenionym sidemanem - przez ponad siedemnaście lat był muzykiem kwartetu Brandforda Marsalisa z którym zjeździł właściwie cały świat. I ta trwająca lata współpraca jest najlepszą rekomendacją dla Revisa.

Skład tria uzupełnia młoda, ale wielce już ceniona Kris Davis, jak zwykle za klawiaturą fortepianu. Mimo, że muzyka jest inna, zasady i cele pozostają właściwie te same, a głównym hasłem pozostaje "back-to-the-future", rozumiane jednak nie jako tworzenie w duchu hardbopu czy postbopu, ale jako poszukiwanie własnej twórczej drogi czerpiąc z tradycji i szukając w niej inspiracji dla własnej twórczości, i własnego indywidualnego języka. Bo - jak mówi sam Revis - odwołują się do tradycji zarówno Peter Brotzmann jak i Kurt Rosenwinkel. Ale tradycja dla Revisa to także free jazz więc i on obecny jest w jego muzyce jako część spuścizny i tradycji, ale też twórcza wolność, którą wraz z zespołem stara się realizować.

I taka właśnie jest najnowsza płyta tria, czerpiąca z tradycji, ale szukająca nowych środków i form wyrazu, otwarta, ale ubrana w język kompozycji. Świetny warsztat, świetne granie i ani chwili nudy. Polecam!

autor: Józef Paprocki

Kris Davis: piano
Eric Revis: double bass
Gerald Cleaver: drums

1. Arcane 17
2. Bontah
3. Victoria
4. QB4R
5. D.O.C.
6. Crowded Solitudes... (for B.K)
7. Vertical Hold
8. Anamnesis... Parts I & II (for Tamir And Ms. Bland)



płyta do nabycia na multikulti.com

wtorek, 7 czerwca 2016

David Liebman / Mário Laginha / Ricardo Pinheiro / Massimo Cavalli / Eric Ineke "Is Seeing Believing?" Daybreak Records 2016, DBCHR75224

David Liebman / Mário Laginha / Ricardo Pinheiro / Massimo Cavalli / Eric Ineke "Is Seeing Believing?" Daybreak Records 2016, DBCHR75224
Ten projekt narodził się ze współpracy w sferze edukacyjnej. Wszyscy muzycy biorący udział w tym nagraniu są zaangażowani projekty edukacyjne w ramach International Association of Schools of Jazz, w którym to stowarzyszeniu Dave Liebman jest dyrektorem artystycznym. Pięciu muzyków pochodzących z czterech krajów, zaangażowanych w rozmaite stylistycznie projekty, spotkało się by nagrać bardzo osobistą płytę.

Sukces tego albumu w pierwszym rzędzie jest zasługą osobowości tworzących kwintet. Każdy z zaangażowanych w niego muzyków znany jest z bardzo indywidualnego podejścia do jazzowej improwizacji; każdy z nich wypracował własny, indywidualny język oraz brzmienie; każdy też wypracował w swoim środowisku muzycznym znaczącą pozycję. Dave'a Liebmana przedstawiać chyba nie trzeba - w ciągu czterdziestu lat scenicznej kariery grał z wieloma mistrzami w tym Milesem Davisem, Elvinem Jonesem, Chickiem Coreą, Johnem McLaughlinem, McCoy'em Tynerem. Jest niezwykle aktywny tak artystycznie, jak też jako naucztciel akademicki oraz udziela się społecznie w rozmaitych projektach edukacyjnych (International Association of Schools of Jazz). Mário Laginha, pianista, pracuje jako muzyk od blisko trzydziestu lat, zwykle łącząc w autorskich projektach jazzu i world music. Od późnych lat osiemdziesiątych prowadzi własne trio (Decateto), w którym łączy fascynacje muzyką brazylijską, indyjską i afrykańską, gdy gra z wokalistą Maria Joao wplata w to jeszcze pop, rock, ale też od początku fascynują go klasyczne kompozycje. Pokazał to w pełni w swoim pierwszym solowym projekcie w roku 2006, który w całości inspirowany był muzyką Jana Sebastiana Bacha (zbiorem jego toccat oraz fug).

Prawdziwym nestorem w tym gronie jest Eric Ineke, holenderski perkusista jazzowy, aktywny na europejskich scenach od 1960 roku. W swojej karierze grał także z europejskimi i amerykańskich gigantami jazzu jak Dexter Gordon, Johnny Griffin, George Coleman, Shirley Horn, Dizzy Gillespie, Al Cohn, Grant Stewart, Jimmy Raney, Barry Harris, Eric Alexander czy Dave Liebman. Wielokrotnie honorowany za popularyzację muzyki i jazzu, oraz fetowany na rozmaitych jazzowych festiwalach pozostaje mimo wieku niezwykle aktywnym muzykiem sesyjnym oraz realizuje wiele własnych projektów muzycznych.

Massimo Cavalli to włoski kontrabasista od lat mieszkający w Portugalii. To tutaj studiował w konserwatorium w klasie kontrabas jazzowy na Oporto University, tutaj zakładał pierwsze jazzowe zespoły koncertując i nagrywając z najważniejszymi muzykami portugalskich (i nie tylko) scen - Francesco Bearzattim, Jean Pierrem Como, Benoît Sourissetem, André Charlierem, Ericiem Sevá, Laurentem Filipem, Melissą Walker, Fernando Tordo, Amelią Muge, Jacintą & Michaelem Bluestein, Joelem Xavierem czy Filipem Melo. No i ten który przynajmniej na mnie jest prawdziwym objawieniem tego nagrania - portugalski gitarzysta Ricardo Pinheiro. Studiował u Micka Goodricka, George'a Garzone, Eda Tomassi, Kena Pulliga, Wayne'a Krantza, Johna Damiana i Kena Cervenka. Jest bardzo ceniony sidemanem na stale współpracującym z Philem Markowitzem, Aaronem Goldbergiem, Peterem Bernsteinem, Davidem Liebmanem, Markiem Turnerem i Andy LaVerne, nie całą energię kieruje jednak na działalność artystyczną. Ukończył również etnomuzykologię oraz psychologię i wciąż jeszcze pracuje również w tej dziedzinie.

Konstrukcja albumu , poszczególnych jego utworów jest dosyć czytelna - harmonię w znacznej mierze tworzy Mário Laginha wraz z czujną sekcją rytmiczną, a za warstwę melodyczną odpowiadają Liebman oraz Pinheiro. I to właśnie te partie i dialogi, starannie rozpisane na głosy z wplecionymi w warstwę kompozycyjną improwizacjami są najważniejszym i najsmakowitszym elementem tego nagrania. Słychać tu świetnie, że Liebman i Pinheiro nie spotykają się pierwszy raz - ich wspólne granie tworzy momentami idealny kontrapunkt, mimo iż świadomie starają się różnicować tempa równoczesnych improwizacji. Daje to naprawdę niezwykłe efekty harmoniczne, ale gdy nad wszystkim czuwa zgrane kolektyw rytmiczny - liderzy pozwolić mogą sobie na wiele. I mimo, iż standardy zebrane tutaj (i trzy kompozycje Cavalliego, Liebmana i Pinheiro) są świetnie znane, warto sięgnąć po to nagranie i przekonać się, iż jazz, ten mainstreamowy i standardowy, wcale nie jest martwy, ale może być twórczy, kreatywny i fascynujący. Wszystko zależy od tworzących go muzyków, a ci tutaj to prawdziwi mistrzowie. Koniecznie!
autor: Józef Paprocki

David Liebman: soprano and tenor saxophones, flute
Mário Laginha: piano
Ricardo Pinheiro: guitar
Massimo Cavalli: double bass
Eric Ineke: drums

1. Old Folks [07:07]
2. Coraçao Vagabundo [05:59]
3. Skylark [06:20]
4. Everybody’s Song But My Own [08:20]
5. Rainy Sunday [05:32]
6. I Remember You [06:38]
7. Is Seeing Believing? [08:23]
8. Ditto [04:55]
9. Beatriz [06:10]



płyta do nabycia na multikulti.com

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Henri Texier "Dakota Mab. Live At Theater Gütersloh - European Jazz Legends – 05", Intuition 2016, INTCHR71317

Henri Texier "Dakota Mab. Live At Theater Gütersloh - European Jazz Legends – 05", Intuition 2016, INTCHR71317
Wspaniale rozwija się seria wydawnicza "European Jazz Legends", zasłużonego europejskiego wydawnictwa płytowego - Intuition Records. Za nami nagrania tria Dieter Glawischnig / Hans Glawischnig / Manfred Schoof, kwartetu Jaspera van't Hofa i tria Enrico Pieranunzi / Jasper Somsen / Andre Ceccarelli. Wszystkie płyty tej serii łączy miejsce rejestracji, Theater Gütersloh w Niemczech, sali o wyjątkowej akustyce, audiofilską jakość słychać w każdym nagraniu.

Tym razem obcujemy z legendą francuskiego jazzu - Henrim Texierem, ten współpracownik Buda Powella, Kenny'ego Clarka, Johny'ego Griffina, Dona Cherry'ego, Lee Konitza, Dextera Gordona, Arta Farmera, Arta Taylora, Phila Woodsa, Michaela Portala i Jean-Luc'a Ponty'ego jest jednym z najważniejszych europejskich muzyków jazzowych. W zespole Henri Texier Hope Quartet, świetny francuski kontrabasista zgromadził doskonałych jazzmanów – gra tam jego syn Sebastien Texier (saksofon altowy i klarnety), porywający saksofonista barytonowy François Corneloup i wreszcie niesamowicie energetyczny perkusista Louis Moutin. Razem tworzą skład, w którym muzykowanie polega na precyzyjnej i pozbawionej nadmiernego wirtuozerstwa współpracy. Texier wielokrotnie pokazywał, że inspiracji szukać można nie tylko na europejskim kontynencie. Jego Indian Quartet sięgał do tradycji Indian z Ameryki Północnej („An Indin’s Week”). Trio z Aldo Romano i Louisem Sclavisem z kolei penetrowało kulturę afrykańskich plemion („African Flashback”). Texiera w pracy artystycznej charakteryzuje uważność, szacunek dla obcych kultur, ale także przekonanie do snucia intymnych, autonomicznych rozważań na temat wspólnego mianownika tych kultur, tylko z pozoru odmiennych.

Na płycie "Dakota Mab" usłyszymy tematy znane z licznych występów Henri Texier Hope Quartet. Transowy, poświęcony Elvinowi Jonesowi "O Elvin", to iście hitchcockowskie otwarcie, to formacja, pracująca na silniku precyzyjnie zgranego jazzowego combo, dwugłos barytonu i altu lub klarnetu rozgrzewa do czerwoności uszy słuchaczy. W utworze „Dakota Mab” saksofonista Francois Corneloup, w przejmujący sposób imituje głos szamana. Fascynacje kulturą indian amerykańskich, pojawiają się w innych kompozycjach - „Hopi”, czy „Comanche”. Wielkie wrażenie robi zmysłowy, wyjątkowo refleksyjny „Sueno Canto”, znany z płyty „Canto Negro”, Texier z zespołem wprowadza słuchacza w nastrój wzniosłego rozmarzenia, wszystko za sprawą prostej melodii, którą podejmują kolejne instrumenty. Nie sposób nie ulec urokowi linii melodycznej i szlachetnego brzmienia klarnetu z barytonem. Piękne nagranie, będące dowodem na to, że niewymuszona elegancja, dbałość o formę, nie są wartościami, które definitywnie przeszły do historii.

Zdaniem krytyka Daily Telegraph, w tym artyście „żyje cała historia jazzu, ale przyprawiona wspaniałą egzotyką - korsykańskim champ de foire i północnoafrykańską zabawą”. Trudno nie zgodzić się z tą opinią.

Zespół można będzie usłyszeć na żywo w Polsce niebawem, bo 24 czerwca 2016, Henri Texier Hope Quartet wystąpi w Studio Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego.
autor: Krzysztof Szamot

Sébastien Texier: alto saxophone, clarinets
François Corneloup: baritone saxophone
Henri Texier: bass
Louis Moutin: drums

1. O Elvin
2. Hopi
3. Mic Mac
4. Dakota Mab
5. Navajo Dream
6. Comanche
7. Sueno Canto
8. Interview with Henri Texier



płyta do nabycia na multikulti.com

sobota, 4 czerwca 2016

Protean Reality [Chris Pitsiokos / Noah Punkt / Philipp Scholz] "Protean Reality" Clean Feed 2016, CF358

Protean Reality [Chris Pitsiokos / Noah Punkt / Philipp Scholz] "Protean Reality" Clean Feed 2016, CF358
Pisząc o jazzie końca dwudziestego wieku podkreślało się często łączenie tego gatunku przez młodych twórców, zbuntowanych twórców gatunku z rockową, hardcorową ekspresją. Pisano tak o Zornie, o Thomasie Chapinie, potem o Kenie Vandermarku. Współcześni, młodzi buntownicy jazzu dodają do tego często jeszcze nowe brzmienie i elektronikę, ale niektórzy starają się iść odmienną drogą. Protean Reality czyli Chris Pitsiokos, Noah Punkt oraz Philipp Scholz zamiast po dosyć trywialne bity, sięgają do muzyki współczesnej.

Najkrócej można by powiedzieć, że ich muzyką jest takim dziwnym koktajlem Ornette'a Colemana, Sex Pistols i Iannisa Xenakisa. I wcale nie będzie to dalekie od prawdy, bo ślady każdego z nurtów obecne są niemal namacalnie w muzyce zespołu. Saksofonista Chris Pitsiokos pracował z takimi tuzami jak Joe Morris, Peter Evans, Tyshawn Sorey, Nate Wooley, Paul Lytton i Weasel Walter. No i także z Lydią Lunch. Noah Punkt, grający na elektrycznym basie, ma za sobą współpracę z Timem Daisy, Peterem van Huffelem i Tobiasem Pfisterem. Partnerami perkusisty Scholza byli Rudi Mahall, Claudio Puntin czy Pablo Held. I właśnie niezwykły mix tych doświadczeń wpłynął na ich własną muzykę. Intensywność, natychmiastowość reakcji i niezwykły, mocny napęd - to kluczowe elementy pozwalające opisać ich muzykę, ale obecny jest tu i liryzmu oraz zaczerpnięte z abstrakcyjnej muzyki współczesnej konceptualne myślenie formą i harmonią, obecne wręcz namacalnie w każdym z trzech długich utworów na płycie.

Piękny album trzech przedstawicieli nowej generacji improwizatorów, będący śmiałą i przekonującą deklaracją wiary w muzykę, obwieszczoną z radością, złością i inwencją. Koniecznie!
autor: Marek Zając

Chris Pitsiokos: alto saxophone
Noah Punkt: electric bass
Philipp Scholz: drums, percussion

1. Torturer's Horse
2. Green Water
3. Calmly On Hot



płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 3 czerwca 2016

Thomas Borgmann / Max Johnson / Willi Kellers "One For Cisco" [Vinyl 1LP Limited edition of 300 records], NoBusiness Records 2016, NBLP91

Thomas Borgmann / Max Johnson / Willi Kellers "One For Cisco" [Vinyl 1LP Limited edition of 300 records], NoBusiness Records 2016, NBLP91
Niemiecki saksofonista Thomas Borgmann na dobre rozpoczął swoją muzyczna karierę w roku 1980, gdy współpracując z Nickiem Steinhaus i jego Berlin Art Ensemble wyjechał w długą trasę sponsorowaną przez Instytut Goethego po Południowej Ameryce. Wkrótce regularnie koncertował z rozmaitymi projektami w Europie i został organizatorem berlińskiego festiwalu STAKKATo (od 1984 roku). W roku 1987 dołączył do sekstetu Sirone'a i wraz nim na dłuższy czas zamieszkał w Nowym Jorku. Równocześnie w Europie wciąż prowadzi własne zespoły - The Hidden Quartet (z Dietmarem Diesnerem, Erikiem Balke oraz Jonasem Akerblomem), czy też The Noise & Toys (z Valerym Dudkinem i Saschą Kondraschkinem). Nagrywa i koncertuje z Hansem Reichelem, Johnem Tchicai'em, Patem Thomase, Jay'em Oliverem, Markiem Sandersem, Lolem Coxhillem, Ernstem-Ludwigiem Petrowskym, Paulem Lovensem, Paulem Lyttonem, Evanem Parkerem, Conny Bauerem, Johannesem Bauerem, Charlesem Gaylem, Heinzem Sauerem, Philem Mintonem, Jasonem Kao Hwangiem, Thurstonem Moorem, Shoji Hano, Alexandrem von Schlippenbachem, Roy'em Campbellem, Perrym Robinsonem, Kipem Hanrahanem, Jean-Paul'em Bourellym i Peterem Brötzmannem, z którym także współtworzy trio Blue Zoo (prócz nich był tam jeszcze Borah Bergman.

W roku 1995 rozpoczął współpracę z Wilberem Morrisem i Denisem Charlesem, tworząc BMC-Trio (po śmierci Charlesa w 1998 roku zastąpił go Reggie Nicholson, a sam zespół zmienił nazwę na BMN-trio). Borgmann i Brötzmann powrócili do współpracy raz jeszcze w roku 2003,gdy stworzyli nowy kwartet (z Williamem Parkerem i Rashidem Bakrem). W ostatnich latach Thomas Borgmann był mniej aktywny okazjonalnie tylko nagrywając i koncertując - z triem "Boom Box" (Borgmann - Tony Buck - Joe Williamson) oraz z Willi Kellersem i Akirą Ando.

Płyta "One for Cisco" została zarejestrowana na żywo w Nowym Jorku podczas Tenor Sax Festival w roku 2015. Thomas Borgmann tym wystąpił ze swoim stałym, długoletnim partnerem Willi Kellersem oraz z nowojorskim basistą Maxem Johnsonem, którego o rok wcześniejsze nagranie "The Prisoner" sprawiło, że zaproszony został do tego tria. I właśnie jego młodzieńcza energia sprawia, że płyta ta jest zupełnie wyjątkowa i niezwykła. To dzięki jego otwartej postawie oraz znakomitemu panowaniu nad dźwiękiem i cudownemu porozumieniu z Kellersem, Borgmann ma komfort grania jakiego pozazdrościł by mu każdy saksofonista. Kellers i Johnson tworzą bowiem dla saksofonisty przestrzeń dla improwizacji i osadzają jego w cudownym rozedrganym, a jednocześnie otwartym na wszelkie zmiany i sonorystyczne wycieczki, swingu. I dzięki temu lider może w pełni zaprezentować swoją znakomitą, twórczą formę. Świetne, znakomicie przy tym zrealizowane nagranie!
autor: Marek Zając

Thomas Borgmann: soprano and tenor saxophone, toy-melodica
Max Johnson: bass
Willi Kellers: drums, voice

Side A:
1. One For Cisco (Part 1)

Side B:
1. One For Cisco (Part 2)

płyta do nabycia na multikulti.com