środa, 30 grudnia 2015

Steve Swell's Kende Dreams [Steve Swell / Rob Brown / Connie Crothers / William Parker / Chad Taylor] "Hommage A Bartok", Silkheart 2015, SHCD160

Steve Swell's Kende Dreams [Steve Swell / Rob Brown / Connie Crothers / William Parker / Chad Taylor] "Hommage A Bartok", Silkheart 2015, SHCD160
Podejście puzonisty Steve Swell do twórczości węgierskiego kompozytora Beli Bartoka na płycie "Kende Dreams" jest pewną syntezą, jak również spojrzeniem z własnego indywidualnego punktu widzenia. Punktu widzenia jazzowego puzonisty, wyrosłego z jazzowego tradycji (wszak Steve Swell grał w zespołach Buddy'ego Richa). Ale produkt końcowy - zapisana na dysku muzyka - pokazuje w pełni jak kreatywnym muzykiem jest Swell i towarzyszący mu partnerzy. Ich muzyka pochłania i przemienia bowiem swój pierwowzór - takie jest niezbywalne prawo kreatywnego podejścia do kompozycji Bartoka.

Steve Swell
Tak właśnie, a nie poprzez interpretację, choćby i jazzową, swingową, choćby z freejazzowymi improwizacjami, składają oni hołd jednemu z najciekawszych europejskich kompozytorów dwudziestego stulecia. Łączą odważnie klasyczną muzykę dwudziestowieczną z jazzową awangardą i efekt tego doświadczenia jest naprawdę fascynujący. Muzyka ich spójna do tego stopnia, że nie potrafię rozeznać, co wzięte z Bartoka, a co z Browna czy Swella. Świetnie wypada w tym pianista Connie Crothers, który zdaje się najpełniej czerpać z wrażliwości Bartoka, obficie korzystając przy tym z klastrów i wykorzystując rozmaite dysonanse.

Ta muzyka ma na całej płycie bardzo ekspansywny i otwarty charakter. Za to odpowiedzialni są William Parker i Chad Taylor potrafią zagrać absolutnie wszystko, nawet funk inspirowany "IV kwartetem smyczkowym" Bartoka. Potrafią z niczego wyczarować fantastyczny groove, ale i głęboko zapuścić się we współczesną sonorystykę, chociaż tutaj nie czynią tego nazbyt często. Gdy dodać do dwóch wybitnych frontmanów - wyrastającego tradycji z giętkiej, zmiennej frazy Lyonsa saksofonistę Roba Browna i arcymistrza puzonu Swella, to album jawi się jako doskonała, odważna propozycja, czerpiąca wprawdzie z dorobku Bartoka, ale pozostająca w nurcie odważnego, kreatywnego free jazzu.

To muzyka, którą można odkrywać i smakować powoli. I nawet po wielu, wielu przesłuchania wciąż jeszcze potrafi zaskoczyć czymś nowym. Znakomity album!
autor: Marek Zając

Steve Swell: trombone
Rob Brown: alto saxophone
Connie Crothers: piano
William Parker: bass
Chad Taylor: drums

1. Roswellian Folk Song 7:58
2. For Will Connell Jr 7:52
3. After SQ4 9:59
4. Attack Of The Mikkrokosmos 8:12
5. Bartok Screams 13:40
6. Lent-Oh! 14:09
7. Ultima 8:34

płyta do nabycia na multikulti.com

Marc Ducret feat. Tim Berne, Kasper Tranberg, Dominique Pifarély, Tom Rainey "Tower-Bridge" [2CD], Ayler Records 2015, AYLCD139140

Marc Ducret feat. Tim Berne, Kasper Tranberg, Dominique Pifarély, Tom Rainey "Tower-Bridge" [2CD], Ayler Records 2015, AYLCD139140
Podwójny album, Marca Ducreta "Tower-Bridge" to jakby zwieńczenie projektu realizowanego w latach 2012-2013, kiedy to ten sam cykl szkicowych kompozycji nazwany "Tower" interpretował w rozmaitych składach - z francusko-duńskim kwintetem (volume 1), francusko-amerykańskim kwartetem (volume 2), francuskim sekstetem (volume 3) i na akustycznej gitarze solo (volume 4). Tutaj jednak, podczas dwóch koncertów na trasie udało się zebrać razem wszystkich muzyków biorących udział w projekcie podczas nagrań studyjnych i dokonać pewnej syntezy. Chociaż bardziej chyba pasowało by tu słowo "pełnia".

Zebrany tu materiał rzuca bowiem zupełnie nowe światło na projekt i kompozycje Ducreta, które w nowym, orkiestrowym brzmieniu ukazują swój rzeczywisty kształt i charakter. Drapieżna, oparta często na groovie muzyka w niczym nie krępuje swych wykonawców - pozwala wykazać się kreatywnością i instrumentalną wirtuozerią, pozwala na improwizację, ale też porządkuje inwencję każdego z muzyków. Wielka w tym zasługa Ducreta,, chociaż nie wiem czy idea takiego zwieńczenia całego projektu od początku była brana pod uwagę, czy też narodziła się w trakcie jego trwania, w toku prac nad nim.

„Tower-Bridge” to dwie godziny muzyki, która potrafi zachwycić, podniecić, czasem rozmarzyć, zwrócić uwagę na detal i indywidualny charakter brzmienia każdego z instrumentalistów. To muzyka na wskroś nowoczesna, inpirowana mnogością źródeł z których - jak pisze sam Ducreta - najważniejsza jest narracyjna technika stosowana przez Władimira Nabokova w jego późnych powieściach. Ale to również film “Tower in the Mist” Sylvaina Lemaire, który można obejrzeć korzystając z dołączonego do płyty kodu.

Genialne nagranie będące zwieńczeniem wielu lat pracy Marca Ducret i niemałej grupy jego przyjaciół. Koniecznie!
autor: Marek Zając

Kasper Tranberg: trumpet
Dominique Pifarély: violin
Tim Berne: alto saxophone
Matthias Mahler: trombone
Fidel Fourneyron: trombone
Alexis Persigan: trombone
Frédéric Gastard: bass saxophone
Antonin Rayon: piano
Sylvain Lemêtre: percussion
Tom Rainey: drums
Peter Bruun: drums
Marc Ducret: electric guitar

CD 1:
1. Sur l'Electricité
2. Real Thing #1
3. Real Thing #2

CD 2:
1. Real Thing #3
2. Softly Her Tower Crumbled ... in the Sweet Silent Sun
3. L'Ombra di Verdi



płyta do nabycia na multikulti.com

niedziela, 20 grudnia 2015

Michel Godard & Le Miroir Du Temps "A Serpent's Dream" Intuition 2015, INT3440

Michel Godard & Le Miroir Du Temps "A Serpent's Dream" Intuition 2015, INT3440
Michel Godard, specjalista od wykonywania muzyki klasycznej i improwizowanej kontynuuje swoją drogę muzyka poszerzającego zakres muzycznej ekspresji w muzyce dawnej i jazzie. Jest on dzisiaj jednym z najważniejszych przedstawicieli tego wyjątkowego środowiska muzyków, niebojących się sięgać w czasy głębokiego baroku, w którym klasycznie wykształceni muzycy nie zapomnieli jeszcze o spontanicznej zdolności improwizacji. Wystarczy wymienić takich muzyków jak Christina Pluhar i jej zespół L'Arpeggiata, Hilliard Ensemble czy Maya Homburger.

Urodzony w Belfort (Francja) w 1960 r., Michel Godard szybko stał się rozpoznawalny, jako wszechstronny wykonawca grający na tubie, rozwijając swoją karierę w muzyce jazzowej i klasycznej. Obecnie jest on jednym z największych wirtuozów tuby i serpentu w świecie jazzu i muzyki improwizowanej. W roku 1979 Godard rozpoczął grę na przodku tuby – serpencie – instrumencie, który zyskał swoją nazwę dzięki swojemu kształtowi (fr. serpent – wąż, żmija). Ustnik tego instrumentu wykonany z kości słoniowej nadaje dźwiękom ciepły i intensywny ton. Dzięki swojemu drugiemu instrumentowi, Michel Godard jeszcze bardziej poszerzył zakres muzycznej ekspresji w muzyce dawnej i jazzie. Od 2002 roku Michel Godard wykłada naukę na serpencie w Conservatoire national de musique w Paryżu.

Już w wieku osiemnastu lat zostaje przyjęty do Orkiestry Filharmonicznej Francuskiego Radia, później współpracował z Francuską Orkiestrą Narodową, Ensemble Musique Vivante, kwintetem Arban Chamber Brass oraz specjalizującymi się w muzyce dawnej Ensemble La Venice i XVIII-21Musique de Lumieres. Należał do francuskiej Orchestre National de Jazz (w latach 1989 to 1991). Od tego czasu muzyk angażował się w liczne projekty z takimi artystami jak: Michel Portal, Louis Sclavis, Henry Texier, Enrico Rava, Michael Riessler, Kenny Wheeler, Ray Anderson, Rabih Abou-Khalil, Sylvie Courvoisier, Klaus König, Simon Nabatov, Wolfgang Puschnig, Linda Sharrock, Pierre Favre, Misha Mengelberg, Linda Bsiri, Gianluigi Trovesi, Christof Lauer, Maria Pia De Vito, Pino Minafra, Luciano Biondini, Willem Breuker, Herbert Joos, Dave Bargeron i wielu innych. Godard jest także kompozytorem i nagrał wiele własnych projektów jak „Archangelica”, „ImpertinAnce”, „Cousins Germains” dla CAMjazz, „Castel del monte”, „Tubatuba” dla Enja, „Deep”, „trio rouge” dla Intuition, "Monteverdi" dla Carpe Diem.

"A Serpent´s Dream" to płyta ze wszech miar wyjątkowa. Mamy tutaj zarówno współczesne interpretacje repertuaru klasycznego (duet z teorbanem, na którym gra Bruno Hellstroffer w "Miserere" anonimowego autora), stylizowane kompozycje Godarda, urzekające swoim niedzisiejszym wyrafinowaniem, pełne twórczej swobody i kulturowej otwartości ("Serpent's Dream"), mamy wreszcie prawdziwe perły stylu crossover, mieszającego epoki i harmonie, łączący jazz z barokiem jak "Le Miroir Du Temps" czy "Days of Weeping Delights". Pięknie zabrzmiała kompozycja nieodżałowanego Charliego Hadena "Our Spanish Love Song", którą znamy chociażby z płyty "Always Say Goodbye" Quartet West czy "Beyond The Missouri Sky" Pata Metheny'ego & Charlie'go Hadena.

Michel Godard z kompanią jawią się, jako wędrowni muzykanci, których wszystko ciekawi. To muzyka bardzo sugestywna, a przy tym doskonale rozrywkowa w najlepszym tego słowa znaczeniu. Muzycy Le Miroir Du Temps czują się jak ryba w wodzie na tej muzycznej rafie koralowej, a słuchanie szlachetnych brzmieniowo teorbanów, przypominającego trochę klarnet - średniowiecznego shawma, zjawiskowego serpenta i instrumentów perkusyjnych, to po prostu wielka przyjemność. Płyta, której nie można przegapić.
autor: Mateusz Krępski


Michel Godard: serpent, electric bass
Katharina Bäuml: shawm
Brunno Hellstroffer: theorbo
Lucas Niggli: drums, percussion
Airelle Besson: trumpet (track 9)

1. Serpent's Dream
2. Days of Weeping Delights
3. In Splendoribus
4. Le Miroir Du Temps
5. Miserere
6. L'École de la Procrastination
7. Le Gardien des Reves
8. Old Black Snake Blues
9. Our Spanish Love Song
10. Les Portes du 7e Ciel
11. A la Folie
12. A Trace of Grace
13. Le Sommeil



płyta do nabycia na multikulti.com

sobota, 19 grudnia 2015

Bill Frisell "Richter 858" Songlines 2005, SGL25512

Bill Frisell "Richter 858" Songlines 2005, SGL25512
"Richter 858" to unikalny projekt dedykowany malarstwu Gerharda Richtera, niemieckiemu artyście, który przeszedł bardzo długą drogę od pop-artu do abstrakcji (od lat 60. do współczesności). Gdy David Breskin, amerykański poeta, publicysta, producent muzyczny przygotowywał książkę/katalog Gerharda Richtera, w związku z jego retrospektywą w USA zaprosił do współpracy Billa Frisella, z którym znał się od dawna. Frisell, jeden z najważniejszych muzyków jazzowych miał przygotować oryginalny materiał muzyczny, który miał być integralną częścią książki "Richter 858".

Wydana przez kanadyjską wytwórnię Songlines Recordings płyta zawiera osiem kompozycji/improwizacji, zagranych przez muzyków, z którymi Frisell współpracuje często, chociażby w formacji Intercontinentals. Oprócz Billa Frisella na gitarach i elektronice usłyszymy wiolonczelistę Hanka Robertsa, skrzypaczkę Jenny Scheinman i altowiolinistę Eyvinda Kanga.

Cztery instrumenty strunowe, czterech wybitnych improwizatorów, Frisell - kompozytor wyjątkowy, wszystko to daje zdumiewający efekt, uruchamiający w słuchaczu pokłady wrażliwości, raczej skrywane głęboko. O malarstwie Gerharda Richtera pisze się w samych superlatywach, Magnus Linklater z The Times cytuje dyrektora generalnego National Gallery of Scotland John Leighton, który mówi o Richterze, jako o najbardziej wpływowym i ważnym żyjącym artyście, Robert Clark z Guardiana pisze o malarstwie Richtera, że jest bardzo inteligentne i głęboko zmysłów, a Mark Brown z Telegraph w sobie właściwy sposób robi następujące porównanie: Gerhard Richter jest malarzem współczesnym jak Miles Davis jest jazzem (Gerhard Richter is to modern painting what Miles Davis is to jazz). 

Strunowy kwartet Billa Frisella w ośmiu miniaturach muzycznych daje muzyczną impresję, czasami ich muzyka jest tajemnicza i subtelna, innym razem surowa w swoim realizmie. Raz abstrakcyjna, innym razem romantyczno-nostalgiczna. W poszukiwaniu wspólnego mianownika sztuki wizualnej i dźwiękowej "Richter 858" jest dziełem wyjątkowym.

Warto poświęcić sporo uwagi książeczce do płyty, są tam reprodukcje obrazów Richtera, wywiady z Billem Frisellem i Davidem Breskinem.
autor: Mariusz Zawiślak

Bill Frisell: guitars & electronics
Hank Roberts: cello
Jenny Scheinman: violin
Eyvind Kang: viola

1. 858-1
2. 858-2
3. 858-3
4. 858-4
5. 858-5
6. 858-6
7. 858-7
8. 858-8


płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 18 grudnia 2015

Malija "The Day I Had Everything" Edition Records 2015, EDN1064

Malija "The Day I Had Everything" Edition Records 2015, EDN1064
Pod wdzięczną nazwą Malija ukrywają się europejscy muzycy jazzowi, którzy dużej części fanów jazzu pozostają pewnie nieznani. Choć nie powinni. Lider, angielski saksofonista Mark Lockheart od 80-tych lat brał udział w niezliczonej ilości projektów. Z formacją Perfect Houseplants nagrał sześć albumów, w tym dwa z jednym z najważniejszych zespołów muzyki barokowej - The Orlando Consort (dla Linn Records i Harmonia Mundi). Z grupą The Scratch Band, wykonującą tylko kompozycje Lockhearta wydał dwa albumy. Jednak najważniejszym zespołem, który tworzył, bez wątpienia jest kwintet Polar Bear. Zespół otrzymał aż dwie nominacje do Mercury Prize: w 2005 roku za album „Held on the Tips of Fingers” i w 2014 za materiał „In Each and Every One”. W tym okresie cały czas zachowują innowacyjność i wykraczają poza gatunki, łącząc w swojej muzyce jazz, rock, hip-hop czy elektronikę. Czasopismo Jazzwise umieściło płytę "Held on the Tips of Fingers" na liście "100 Jazz Albums That Shook The World". Ponadto Lockheart współpracuje z Radiohead ("Kid A"), High Llamas ("Hawaii"), czy Stereolab ("Fluoresences").

Jasper Hoiby to filar jednego z najlepszych europejskich triowych składów - Phronesis, którego jest liderem. Jazzwise opisywał ich jako "jeden z najbardziej ekscytujących zespołów na tej planecie". Płyta "Alive" wydana w 2010 roku przez Edition Records otrzymała zaszczytny tytuł Best Album 2010 wg. Mojo i Jazzwise.

Pianista Liam Noble najbardziej znany jest ze współpracy z Ingrid Laubrock, z którą nagrał kilka płyt dla wytwórni Intakt, ale także z Drew Gressem i Tomem Rainey'em, z którymi nagrał ceniony album "Romance Among the Fishes" czy z Mary Halvorson, Johnem Hébertem, Kris Davis. John Fordham z Guardiana napisał o nim "Noble likes a mixture of staccato, drily witty themes that suggest a collision of Steve Coleman and Django Bates with Wayne Shorter – and with Canadian piano guru Paul Bley in the quieter episodes"

Trójka muzyków spotykała się ze sobą w różnych konfiguracjach wiele razy, od 2009, kiedy zagrali po raz pierwszy, konsekwentnie rozwijają swój muzyczny język, w którym słychać poza jazzowym idiomem sporo angielskiej muzyki klasycznej i folkowej, ale też tanga i bluegrassu. Ich wieloletnie wspólnotowe doświadczenie zaowocowało własnym, indywidualnym sposobem komunikacji. Powiedzieć o nich, że porozumiewają się telepatycznie byłoby dla nich krzywdzące. Niemal słychać, jak oplata całą trójkę misterna pajęczyna synapsów i nawet poruszenie powietrza czy też lekkie westchnienie spotyka się reakcją i drżeniem partnerów. Ciepło i intensywność magicznej interakcji tria jest doskonałe, chociaż dochodzi tu do głosu także typowe dla skandynawskich składów "wychłodzenie emocjonalne" poszczególnych fragmentów. Cały jednak czas pulsują one życiem.

Combo Malija wydało płytę o szlifie uniwersalnym, kameralny jazz, w swoim rdzeniu raczej ascetyczny, wielki od pierwszych taktów otwierającego "Squared" i ani przez moment nienużący. Czasem słychać tu fascynację filigranową formą spod znaku wspaniałego przecież albumu "Red Lanta" Arta Lande i Jana Garbarka ("Unknown"). Innym razem akordowa pianistyka Noble'a, będąca swoistym fundamentem, na którym Lockheart buduje prześliczne saksofonowe partie, może przywodzić najlepszych jazzowych klawiszowców ("The Pianist").

W dwóch utworach usłyszymy znakomity kwartet smyczkowy Ligeti Quartet w składzie Mandhira de Saram, Patrick Dawkins – violins, Richard Jones – viola, Val Welbanks – cello ("Mr Wrack" i "With One Voice"). Robi się wtedy transowo i drapieżnie.

Gdyby płyta nie została wydana przez niezależną wytwórnię, mogłaby pewnie zainteresować bardzo szerokie grono słuchaczy. Płyty nagranej z taką kulturą muzyczną nie miałem w odtwarzaczu od dawna. Doskonała realizacja, o której bez wątpienia można powiedzieć audiofilska, sprawia, że przyjemność jest jeszcze większa.
autor: Krzysztof Szamot

Mark Lockheart: saxophones, bass clarinet
Jasper Hoiby: double bass
Liam Noble: piano

String arrangements by Mark Lockheart
Strings on track 2 and 11 by Ligeti Quartet:
Mandhira de Saram: violin
Patrick Dawkins: violin
Richard Jones: viola
Val Welbanks: cello

1. Squared (Lockheart) 5.25
2. Mr Wrack (Noble) 4.23
3. Unknown (Hoiby) 4.22
4. The Pianist (Lockheart) 4.47
5. Wheels (Noble) 5.48
6. Malija (Hoiby) 5.40
7. Almost A Tango (Lockheart) 6.41
8. Blues (Noble) 3.33
9. One For Us (Lockheart) 4.09
10. Wayne’s World (Hoiby) 6.57
11. With One Voice (Mark Lockheart) 4.13


płyta do nabycia na multikulti.com

niedziela, 13 grudnia 2015

Tim Garland "Return to the Fire" [Vinyl 1LP], Edition Records 2015, EDNLP1063

Tim Garland "Return to the Fire" [Vinyl 1LP], Edition Records 2015, EDNLP1063
Tim Garland od wielu, wielu lat zaskakuje różnorodnością stylistycznych zainteresowań - od muzyki celtyckiej po fusion spod znaku Yellojackets, od free improv'u do klasycznego jazzu, od trzeciego nurtu spod znaku ECM po electroakustyczne fieldrecording. Jako kompozytor potrafi odwoływać się do wszystkich tych nurtów - nierzadko sięga po doświadczenia kilku z nich jednocześnie. A że technikę ma znakomitą i opowiadać także cudownie potrafi, nic więc dziwnego, że jego nagrania uwodzą z łatwością niemałe grono słuchaczy.

W najnowszym swym projekcie, dokonanym w kwintecie nagraniu (plus gdzieniegdzie zaproszeni goście) bardzo silnie odwołuje się do klasycznej formuły grania, gdzieś ze schyłku lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. To muzyka, która - jeżeli tylko instrumentaliści mają inwencję i potrafią słuchać swoich partnerów - może się rozwijać właściwie w nieskończoność. I właśnie taka jest ta wydana tylko na analogowym krążku płyta Garlanda. Fantastycznie swingująca sekcja rytmiczna (Jeremy Stacey / Mick Hutton), bardzo sprawny, pełen wyczucia formy (świetnie to słychać choćby w „Valse pour Ravel”) pianista Jason Rebelio , który potrafi zagrać pełne barw i dystansu solo, no i wreszcie dwaj frontmani - Garland i znakomity, chociaż zupełnie w Polsce nieznany trębacz i flugelhornista Gerard Presencer. Ostateczne brzmienie zespołu determinują właśnie dwaj ostatni - grający długą, giętką, doskonałą, gdy chodzi technikę i brzmienie, frazą Garland znalazł bowiem w osobie trębacza partnera idealnego. Ten mający fantastyczne, miękkie, ciepłe, delikatne, czasem niemal aksamitne, a równocześnie pełne i "mięsiste" brzmienie muzyk tworzy bowiem z liderem i saksofonistą współbrzmienia cudowne w swojej harmonii, a równocześnie niepodobne do niczego co w latach pięćdziesiątych powstało. Naturalna i ciepła, pełna koloru i barw, giętka, pulsująca wewnętrzną energią, a równocześnie jakby "skażona" melancholią - taka jest muzyka kwintetu Tima Garlanda.

Cudownie wydana, nagrana, zmasterowana i wytłoczona z olbrzymią starannością analogowa płyta. Fantastyczny album!
autor: Józef Paprocki

Tim Garland: saxophones & bass clarinet
Gerard Presencer: trumpet & flugelhorn
Jason Rebello: piano & fender rhodes
Jeremy Stacey: drums
Mick Hutton: double bass

additional musicians:
Tom Farmer: double bass
Laurence Cottle: electric bass
James Maddren: drums
Ant Law: guitar

Side A:
1. Abiding Love 9.11
2. Lament 6.55
3. Return To The Fire 5.14

Side B:
1. Valse Pour Ravel 5.16
2. Search For Peace 9.52
3. All Our Summers 4.22



płyta do nabycia na multikulti.com

sobota, 12 grudnia 2015

Drifter [Alexi Tuomarila / Nicolas Kummert / Axel Gilain / Teun Verbruggen] "Flow" [Vinyl 1LP], Edition Records 2015, EDN1059LP

Drifter [Alexi Tuomarila / Nicolas Kummert / Axel Gilain / Teun Verbruggen] "Flow" [Vinyl 1LP], Edition Records 2015, EDN1059LP
"Flow" to nowy album międzynarodowego kwartetu Drifter, prowadzonego wspólnie przez fińskiego pianistę Alexi Tuomarilę oraz belgijskiego saksofonistę Nicolasa Kummerta. Zespół ten - funkcjonując pod nazwą Alexi Tuomarila Quartet - zyskał sobie już wcześniej niemałe uznanie w Europie i Australii. Wydawało się już w 2000 roku, że ten zespół będzie przyszłością europejskiego jazzu - już wtedy mieli oni za sobą debiut płytowy ("Voices of Pohjola" z roku 1999 roku dla belgijskiej wytwórni Igloo) oraz podpisany kontrakt z wytwórnią Warner (chociaż starała się o nich także wytwórnia Blue Note) i znakomite recenzje koncertów. Jednak właśnie wtedy Warner zawiesił wszelkie nowe projekty jazzowe klasyczne i muzycy pozostawieni zostali sami sobie.

Każdy z nich zmuszony był zając się swoją karierą i realizował własne, autorskie projekty niezależnie (Tuomarilla grywał m.in w jednej z odsłon kwartetu Tomasza Stańki), ale idea wspólnego grania nie została zapomniana. Po z górą dziesięciu latach, będąc muzykami o utrwalonej pozycji na europejskiej scenie jazzowej, postanowili zreformować nieco oryginalny kwartet i z nową energią, i poczuciem celu podjąć na nowo artystyczną współpracę.

Tuomarila mówi o nowej odsłonie kwartetu tak: "Nasza muzyka jest współczesna, inna, teraźniejsza. Dziesięć lat temu, chcieliśmy po prostu grać melodie, które kochaliśmy grać. Teraz muzyka pochodzi z wnętrza nas i jakoś oddaje uczucia z tych ostatnich dziesięciu lat: nieszczęśliwie zerwany kontrakt płytowy, ale też rozwój naszej przyjaźni jako zespołu i większe poczucie celu w naszym życiu. Ponowne wspólne granie jest dla nas strasznie ekscytujące."

Na album "Flow" złożyły się kompozycje obu liderów kwartetu, jedna basisty Axela Gilaina oraz jeden cover - instrumentalna wersja piosenki Sting "King of Pain, która w aranżacji i wykonaniu zespołu Tuomarili zyskuje nowe, niezwykle motoryczne brzmienie. Pozostałe kompozycje silnie osadzone są w podobnych klimatach - mocna, zdecydowana, motoryczna pianistyka fińskiego wirtuoza ucieka od oczywistych harmonii i szuka niebanalnych brzmień, sekcja rytmiczna nadaj muzyce energetyczny, czasem niemal agresywny (proszę jednak pamiętać, że cały czas pozostajemy w świecie jazzowego mainstreamu) charakter. Wszystko to wygładza i barwi melodią saksofon Kummerta, który jest w tym składzie chyba najsilniej związany ze światem jazzowego środka. Całość sprawia świetne wrażenie - znanego piękna z odrobiną nieprzewidywalności, gdy do głosu silniej dochodzi fiński pianista.

Świetna płyta, będąca po latach realizacją aspiracji znakomicie zapowiadającego się zespołu, która póki co doczekała się tylko winylowej, świetnie brzmiącej, odsłony. Koniecznie!
autor: Józef Paprocki

Alexi Tuomarila: piano
Nicolas Kummert: tenor saxophone, vocals
Axel Gilain: double bass, vocals
Teun Verbruggen: drums

1. Crow Hill Alexi Tuomarila
2. The Elegist Alexi Tuomarila
3. Lighthouse Nicolas Kummert
4. Harmattan Nicolas Kummert
5. Nothing Ever Lasts Music By Alexi Tuomarila Lyrics By Axel Gilain
6. Breathing Out My Soul Nicolas Kummert
7. Touei Axel Gilain
8. King Of Pain Sting, Arr. Alexi Tuomarila
9. Vagabond Alexi Tuomarila



płyta do nabycia na multikulti.com

czwartek, 10 grudnia 2015

JACK Quartet / International Contemporary Ensemble "Jason Eckardt: Subject", Tzadik 2015, TZ9006

JACK Quartet / International Contemporary Ensemble "Jason Eckardt: Subject", Tzadik 2015, TZ9006
Jason Eckardt, rocznik 1971 swoją przygodę z muzyką rozpoczynał od heavy metalowych i jazzowych bandów. Do czasu aż natknął się na muzykę Antona Weberna. Dość szybko trafił do kompozytorskiego środowiska New Complexity, będącego pod wpływem amerykańskich kompozytorów Miltona Babbitta i Elliotta Cartera.

Obfitość nagród, jakie w otrzymał Jason Eckardt jest imponująca. W 2004 roku Eckardt otrzymał prestiżową nagrodę Guggenheim Fellowship. Ma na swoim koncie stypendia Rockefeller Foundation, the American Academy of Arts and Letters, Fondation Royaumont, the MacDowell and Millay Colonies, the National Foundation for Advancement in the Arts, the Fritz Reiner Center for Contemporary Music, the Composers Conference at Wellesley, the Atlantic Center for the Arts, i the Yvar Mikhashoff Trust for New Music. Jego kompozycje były wielokrotnie nagradzane - the League of Composers/ISCM (National Prize), Deutschen Musikrat-Stadt Wesel (Symposium NRW Prize), ASCAP (Morton Gould Award), the University of Illinois (Salvatore Martirano Memorial Composition Award) i Columbia University (Rapoport Prize).
Chwalony przez opiniotwórcze media "brilliant" (New York Times), "dazzling" (BBC), "emotionally resonating" (Los Angeles Times) pozostaje jednym z najważniejszych współczesnych amerykańskich kompozytorów.

Płyta "Subject" zawiera pięć kompozycji, napisanych w różnych latach, od 1994 ("Flux") po 2011 ("Subject"). Każda z nich trafiła do innych wykonawców. I tak tytułowa, 15-minutowa "Subject", napisana na kwartet smyczkowy przypadła światowej sławy JACK quartet w składzie Kevin McFarland - Cello, Christopher Otto - Violin, John Pickford Richards - Viola i Ari Streisfeld - Violin. JACK quartet jest porównywany do Arditti Quartet, Kronos Quartet czy też Muir String Quartet, zbiera na świecie doskonałe recenzje:
"explosive virtuosity" - Boston Globe
"viscerally exciting performances" - New York Times
"The string quartet may be a 250-year-old contraption, but young, brilliant groups like the JACK Quartet are keeping it thrillingly vital" - The Washington Post
'complete string quartets as being "exceptional" and "beautifully harsh" - New Yorker
Kompozycja "Subject" to iście królewskie rozpoczęcie płyty, niemalże grobowe, równoczesne ale nieuporządkowane smagnięcia smyczkami wprowadzają nas w dźwiękowy "świat duchów", by za chwilę radykalnie zmienić bieg wydarzeń, mamy do czynienia z wykwitem nieustającej energii. I tak, w otoczeniu stale zmieniających się relacji pomiędzy instrumentalistami przenosimy się do świata, w którym trzeba odrzucić prawa grawitacji.

Druga kompozycja "Paths of Resistance" na gitarę klasyczną solo zagrana została przez Jordana Dodsona. Eckardt za pomocą radykalnych jak na możliwości brzmieniowe instrumentu zmian w ramach struktury i barwy, pozostawia słuchacza zdezorientowanego. Nie jest to jednak nieprzyjemne doświadczenie.

Trzecia kompozycja, "Trespass" na fortepian i orkiestrę, pełna zwiewnych tekstur, skonfrontowanych z momentami wyczerpującymi, Eckardt tworzy tu głęboką strukturę, przez którą nie sposób przejść bez szwanku, usłyszymy ją w wykonaniu Marilyn Nonke na fortepianie i Oberlin Contemporary Ensemble pod dyrekcją Timothy'ego Weissa.

Kolejna "Flux" na flet i wiolonczelę - flecista Eric Lamb i Jay Campbell na wiolonczeli. Osią dramaturgiczną jest tutaj kontrast impresyjność/ekspresja, wspaniale wypadają instrumentaliści.

Płytę kończy "Tongues", kompozycja napisana na sopran, tu usłyszymy Tony Arnold i International Contemporary Ensemble, pod dyrekcją Davida Fulmera. Skupiona narracja prowadzi słuchacza przez rejony post-tonalnej estetyki, o postrzępionej strukturze.

Jason Eckardt porywa słuchacza żywiołową energią swej muzyki, w której ekspresja jest jednym z najważniejszych i nieodzownych składników muzyki,w tej koncepcji, pojawiające się często momenty wyciszenia, nie mieszczą się w kategoriach konwencjonalnego spokoju. To spokój już spoza spokoju, który przychodzi jakby z „innego świata”.
autor: Jarosław Lisiak

SubjectJACK Quartet

Paths of Resistance
Jordan Dodson: guitar

Trespass
Marilyn Nonken: piano
Oberlin Contemporary Ensemble
Timothy Weiss: conductor

Flux
Eric Lamb: alto flute
Jay Campbell: cello

Tongues
Tony Arnold: soprano
International Contemporary Ensemble
David Fulmer: conductor

1. Subject
2. Paths of Resistance
3. Trespass
4. Flux
5. Tongues

płyta do nabycia na multikulti.com

środa, 9 grudnia 2015

Bret Higgins' Atlas Revolt "Bret Higgins' Atlas Revolt", Tzadik 2015, TZ7813

Bret Higgins' Atlas Revolt "Bret Higgins' Atlas Revolt", Tzadik 2015, TZ7813
To pierwsze autorskie nagranie sygnowane przez kanadyjskie basistę Breta Higginsa, chociaż nie jest to postać nieznana zwłaszcza tym, którzy Tzadikowy katalog śledzą dosyć uważnie - pojawiał się on juz tutaj na płytach m.in. Franka Londona, Davida Buchbindera czy Ben Goldberg.

Bret Higgins' Atlas Revolt
Gdy słucham jego najnowszej formacji nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Tzadik jest idealnym miejscem dla realizacji pomysłów dźwiękowych Kanadyjczyka. Jego autorski zespół sytuuje się gdzieś pośrodku trójkąta tworzonego przez Electric Masadę, Dreamers oraz trio Marca Ribota (zwłaszcza to znane z nagrań Masada Book "Asmodeus"). Mocny rockowy kręgosłup opleciony jest przez starannie zmieszaną muzykę klezmerską, egzotyczne i latynoskie brzmienia, R&B, elementy soulu i muzyki filmowej. Do tego smaku dodają z lekka psychodeliczne, nieco jakby od niechcenia wplecione w ta formułę organy, a na pierwszy plan wysuwają się narracyjne dialogi prowadzone przez gitarę i skrzypce. Może trochę brakuje mi tu szaleństwa, ale płyta jest doprawdy znakomita i powinna zainteresować tych wszystkich którzy od dawna kochają tzadikowy mainstream. Polecam bardzo!
autor: Józef Paprocki

Bret Higgins: double bass
Aleksandar Gajic: violin
Robbie Grunwald: electric and acoustic pianos
Tom Juhas: electric guitar
Joshua Van Tassel: drums, percussion

1. Atlas Revolt
2. El Metate
3. All About The Starry Dark
4. Zagazig
5. Electric Sinner
6. Sanan
7. Meat
8. For Dogs
9. Flashbulb Memories
10. Vorticism
11. Jakaranda



płyta do nabycia na multikulti.com

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Gyan Riley / Taylor Levine / Joshua Lopes / James Moore "John Zorn’s Olympiad - volume 1: Dither Plays Zorn - The Early Game Pieces" Tzadik 2015, TZ8327

Gyan Riley / Taylor Levine / Joshua Lopes / James Moore "John Zorn’s Olympiad - volume 1: Dither Plays Zorn - The Early Game Pieces" Tzadik 2015, TZ8327
Dither to nowojorski kwartet eksperymentujących gitarzystów, dla których naturalnym środowiskiem muzycznym jest współczesna muzyka komponowana, improwizacja i awangardowa elektronika. Powołany do życia w 2007 roku zjeździł z koncertami spory kawałek świata. Od powstania kwartet tworzą Gyan Riley (znany w Polsce z płyty "Green Light" kwartetu Ziporyn / Zimpel / Zemler / Riley), Taylor Levine, Joshua Lopes i James Moore. Są zapraszani do współpracy przez znakomitych współczesnych kompozytorów/instrumentalistów jak Eve Beglarian, Elliott Sharp, David Lang, John Zorn, Fred Frith, Lois V. Vierk, James Tenney, Larry Polansky czy Bryce Dessner. 5 sierpnia tego roku w nowojorskim Lincoln Center z towarzyszeniem Lee Ranaldo (Sonic Youth), Yo La Tengo, Marka Stewarta i zespołu Matmos zaprezentowali m.in. epokowe dzieło Steve'a Reicha "Electric Counterpoint".

Dither
Metoda zespolenia krótkich motywów w jeden utwór jest charakterystyczna dla kompozycji Zorna do dziś. Swoją koncepcję rozwijał w idei tzw. Game Pieces, której zresztą jest pomysłodawcą. Game Pieces to najprościej mówiąc utwory oparte na schematach kompozycyjnych zgodnie z teorią gier. Utwór rozwijał się według sygnałów podawanych poprzez system znaków ustalonych przez kompozytora. Sekwencje sygnałów nigdy nie były identyczne, a w dodatku umożliwiały jedynie ograniczoną inwencję muzyków. Ale dzięki temu utwór nigdy nie był wykonywany tak samo, a w dodatku nie dało się przewidzieć, w jakim kierunku podąży muzyczna narracja. Ta technika kompozytorska zakłada udział w powstawaniu utworu każdego wykonawcy, ale role rozdziela „dyrygent”, to on rozdaje karty. Nigdy nie istnieją takie same wykonania utworu skomponowanego w technice „Game Pieces”. John Zorn zrealizował swój pomysł w kilku seriach, z których najsłynniejsza jest „Cobra”, gdzie kompozycje były grane przez przeróżne składy instrumentalne.

Kwartet Dither sięgnął do wczesnych "Game Pieces" Johna Zorna, tych nawiązujących w swoich nazwach do dyscyplin sportowych, naszpikowanych cytatami z kultury masowej, oczywiście podanych nie wprost. Porwana i poszarpana struktura, w niemałej części łagodna i zaskakująco relaksacyjna, konsekwentnie zrywająca z jakimikolwiek przyzwyczajeniami i nawykami uderza swoją intensywnością, ale także wielką swobodą, chwilami z wręcz niespotykaną frenetycznością.

To muzyka dla wyrafinowanego słuchacza, obeznanego z free jazzem i niebojącego się łamania zasad i schematów.
autor: Mariusz Zawiślak

Gyan Riley: electric guitar, acoustic guitar, banjo
Taylor Levine: electric guitar, acoustic guitar
Joshua Lopes: electric guitar, acoustic guitar, bajo sexto, zhong ruan
James Moore: electric guitar, acoustic guitar, banjo, mandolin

1. Curling (electric short)
2. Hockey (acoustic dry)
3. Fencing (electric)
4. Curling (acoustic)
5. Hockey (electric wet)
6. Fencing (acoustic)
7. Hockey (electric dry)
8. Curling (electric long)

płyta do nabycia na multikulti.com

czwartek, 3 grudnia 2015

John Zorn / Forro in the Dark "Forro Zinho: Forró in the Dark Plays Zorn" Tzadik 2015, TZ8334

John Zorn / Forro in the Dark "Forro Zinho: Forró in the Dark Plays Zorn" Tzadik 2015, TZ8334
Jeśli ktoś ma za sobą współpracę z Davidem Byrne'm, Red Hot Chili Peppers, Atoms for Peace Thoma Yorke'a, Bebel Gilberto, Gal Costą, to musi mieć w sobie coś osobliwego. Mauro Refosco (zabumba, percussion), Guilherme Monteiro (guitar) i Jorge Continentino (pífanos, flutes, saxophones) tworzący zespół Forró in the Dark jak chyba nikt dotąd spletli ze sobą taneczne rytmy forró z północno-wschodniej Brazylii z rockiem, kreatywnym jazzem, psychedelią, folkiem i avant-popem. Porywający amalgamat gatunkowy sprawił, że na nowojorskiej scenie okazali się jednym z największych odkryć ostatnich lat. Koncertują na całym świecie, by wymienić tylko Monterey Jazz Festival, Winnepeg Folk Festival, Pohoda Fest, FloydFest, Bumbershoot, Musica do Mundo (Portugal), Lake Eden Arts Festival, Shepherds Bush Empire & La Linea Festival (London), Halifax Jazz Festival, WOMAD Canary Islands (Spain), Lotus Festival, Ariano Folk Festival (Italy), Montreal Jazz Fest, Grand Bazar & Babylon (Istanbul). Nie dziwi więc fakt, że trafili właśnie pod gościnne skrzydła Johna Zorna i jego Tzadik Records.

"Forró in the Dark Plays Zorn" to jedenaście oryginalnych kompozycji Zorna, raczej tych bardziej lirycznych, które wpuszczone zostały do zwariowanego brazylijskiego magla. Zorn oddając swoją muzykę innym wykonawcom nie wymaga od nich szacunku do oryginałów. Z pewnością oczekuje czegoś zgoła odmiennego, i w osobach Mauro Refosco, Guilherme Monteiro i Jorge Continentino to znalazł. Słychać tutaj z jednej strony punkową dezynwolturę – wpompowaną w osobliwe instrumentarium, z drugiej strony jakąś latynoską miękkość w łączeniu gatunków. Brawurowe, pełne wigoru odczytania zornowskich kompozycji nie chcą usiedzieć w miejscu, narastają i drgają wielością kształtów i nastrojów, ludyzm miesza się z nostalgią, surf jazzowe riffy przełamane zostają soczystą exotic music.

Na płycie poza trójką brazylijskich instrumentalistów usłyszymy legendarnego brazylijskiego pianistę Marcosa Valle, akordeonistę Vitora Gonçalveza, doskonale znanego z Gogol Bordello basistę Rea Mochiacha i Sofię Rei z kwartetu Mycale i 'Song Project' Johna Zorna. Za produkcję odpowiedzialny jest Jesse Harris, laureat Grammy, który pisał piosenki dla Cat Power, Feist, Norah Jones, Smokey'a Robinsona, Solomona Burke'a, Willie'go Nelsona, Emmylou Harris i wielu innych wykonawców.

Ta płyta na pewno się nie znudzi!
autor: Piotr Szukała

Rea Mochiach: bass, percussion, fun machine
Marcos Valle: electric piano [wurlitzer], vocals
Vitor Gonçalves: accordion
Sofia Rei: vocals
Jesse Harris: vocals, production

1. Uluwati
2. Novato
3. Forro Zinho
4. Life is Real Only Then When “I Am”
5. Shaolin Bossa
6. Sunset Surfer
7. Zavebe
8. Ode to Delphi
9. Tempo de Festa
10. Annabel
11. The Quiet Surf



płyta do nabycia na multikulti.com

środa, 2 grudnia 2015

George Lewis "Solo Trombone Record" Sackville Records 2015, Sackville3012

George Lewis "Solo Trombone Record" Sackville Records 2015, Sackville3012
Ta płyta została zarejestrowana w 1974 r., gdy George Lewis liczył obie 24 lata. Od trzech lat był już członkiem AACM i miał już na koncie dokonane rok wcześniej nagrania z Muhalem Richardem Abramsem oraz Anthonym Braxtonem, jak i długa trasę koncertową w orkiestrze Counta Basie'go. To świadczy, że w wieku 24 lat posiadał znakomite opanowanie instrumentu, ale także olbrzymią świadomość, tak tradycji z jakiej jazz wyrastał, jak również otwartość na poszukiwanie nowych brzmień oraz brak obaw przed dźwiękowymi eksperymentami.

George Lewis
Świadczy o tym najlepiej otwierający jego solową płytę utwór "Toneburst (Piece for Three Trombones Simultaneously)". To zadziwiająco dojrzałe nagranie ukazuje maestrię Lewisa równą najlepszym instrumentalistom jazzu, ale także wizję jego muzyki. Nie jest to bowiem czysto techniczne ukazanie możliwości drzemiących w nagraniowym studiu z zastosowaniem techniki overdubów (dogrywania kolejnych śladów). Większa część tej kompozycji ma dosyć abstrakcyjny charakter, ale kontrapunkty jakie Lewis tworzy tutaj nakładając na siebie kolejne ścieżki dźwiękowe są naprawdę zadziwiające (gdyby dokonał tego nagrania dzisiaj pewnie można by mówić o fascynacji bachowskim kontrapunktem, ale wtedy???) - także gdy popatrzy się na skalę dźwiękową jaką jest w stanie wydobyć ze swojego instrumentu. Zmiany technik i stylistyki od punktowej, po orkiestrowy niemal groove spod znaku Duke'a Ellingstona świadczą o umiejętności płynnego łączenia rozmaitych technik kompozytorskich tego młodziutkiego (wtedy) puzonisty.

Druga część nagrania silniej osadzona jest w mainstremowym jazzie - "Phenomenology" osadzone jest w niemal rhythm'm'bluesowo-jazzowej stylistyce. Nieco zaskakująca jest natomiast kolejna kompozycja, najbardziej chyba (prócz może pierwszej części "Toneburst") odarta ze swingu, ale przywodząca na myśl świetną znajomość muzyki romantycznej i chyba dosyć świadomie do niej właśnie się odwołująca - świadczyć może o tym też sam tytuł "Untitled Dream Sequence" przywodzący na myśl słynną kompozycję Mendelsohna. Ostatni, zamykający płytę temat jako jedyny nie wyszedł spod pióra Lewisa - "Lush Life" to słynna kompozycja Billy'ego Strayhorna, która w wykonaniu na puzon solo jest prawdziwą perełką. Lewis gra to w przejmujący, ascetyczny sposób, ale z tak wielka miłością, że pięknu tego wykonania wprost nie można się oprzeć.

Wznowiona po latach na kompakcie (remasterowana z oryginalnych taśm analogowych) płyta Lewisa świetnie się broni - przykuwa uwagę od pierwszego dźwięku i potrafi uwieść swoim niepokojącym i abstrakcyjnym, ale i zniewalającym pięknem.
autor: Józef Paprocki

George Lewis: trombones

1. Toneburst (Piece For Three Trombones Simultaneously) - George Lewis 20:08
2. Phenomenology - George Lewis 7:48
3. Untitled Dream Sequence - George Lewis 7:13
4. Lush Life - Billy Strayhorn 5:59

płyta do nabycia na multikulti.com

wtorek, 1 grudnia 2015

Jeppe Zeeberg "Riding on the Boogie Woogie of Life" [Vinyl 1LP], Barefoot Records 2015, BFREC043LP

Jeppe Zeeberg "Riding on the Boogie Woogie of Life" [Vinyl 1LP], Barefoot Records 2015, BFREC043LP
To druga płyta w dyskografii duńskiego pianisty Jeppe Zeeberga - po wielokrotnie nagradzanych albumie debiutanckim "It's the Most Basic Thing You Can Do on a Boat" z roku 2014. I znów - podobnie jak na pierwszej płycie - wiele bardzo inspiracji składa na muzykę Zeeberga. Tutaj są to m.in. muzyka barokowa, romantyczne tria (zwłaszcza Schuberta), tradycyjny jazz, ale również awangardowa muzyka współczesna - tak komponowana jak i improwizowana.

Jeppe Zeeberg
Tych inspiracji jest na pewno znacznie więcej, bo w niektórych utworach (choćby "Still Life With Flowers") pobrzmiewają echa romantycznej, klasycznej pianistyki czy też pełnej patosu muzyki ilustracyjnej wielkich hollywoodzkich produkcji. Tym większe więc moje uznanie dla dokonań tego wciąż jeszcze niespełna trzydziestoletniego pianisty i kompozytora, bo z tego miszmaszu inspiracji i fascynacji wyłania się spójna, konsekwentna i bardzo ciekawa muzyczna wizja, bez śladu szwów. To muzyka pełna niezwykłej energii (co ciekawe - często napędza ją szybka, energiczna gra pianisty, który niewątpliwe dzieli i rządzi w tym zespole), w której mieszają się partie komponowane i improwizowane, gdzie czasami free improv grany na drobnych perkusjonaliach może być wstępem do karkołomnej, komponowanej partii pianisty. Każdy z partnerów jednak ma tu coś do powiedzenia, chociaż w moim odczuciu nie może wyjść zbyt daleko poza wyznaczoną mu przez lidera rolę.

Jeppe Zeeberg
Zeeberg nie ogranicza się do jednego instrumentu - korzysta z fortepianu, organów, syntezatorów, ale i szpinetu (wywodzącej się z siedemnastego stulecia, gabinetowej odmiany klawesynu). Zawsze jednak (proszę posłuchać choćby delikatnych fraz szpinetu w "In Medias Res" - żaden inny instrument nie podkreślił by tak cudownie tego aspektu brzmieniowego) zmiana jest przemyślana, ciekawa i służy ubogaceniu muzycznej tkanki poszczególnych utworów.

Wszystkie one nagrane są w kwintecie z podwójną sekcją rytmiczną (dwa kontrabasy oraz dwie perkusje plus liczne perkusjonalia), ale niezwykle gęsta faktura muzyki sprawia czasem wrażenie użycia znacznie większego - niż 5 osób - aparatu wykonawczego. W jednym przypadku ("Still Life Without Flowers") zespół nakłada jednak na siebie ścieżki instrumentów, dorzucając do uwtoru prócz partii fortepianu także organy i szpinet. Jednak cała pozostała część muzyki zarejestrowana została właściwie na żywo, bez dogrywek i nakładek.

Wielość inspiracji, otwartość formuły, liryzm („Christmas In Brown And Grey”), wyjątkowa precyzja, świetne porozumienie kolektywu, energia i kreacja, oraz techniczna maestria (zwłaszcza pianisty!) to jednak jeszcze nie wszystko. Ostatnim elementem jest niezwykłe poczucie humoru muzyków uczestniczących w tym nagraniu, a zwłaszcza samego lidera. To właśnie dzięki niemu te surrealistyczne kolaże muzyczne brzmią tak niezwykle i wyjątkowo. Cudowne nagranie!
autor: Marcin Jachnik

Jeppe Zeeberg: piano, spinet, organ, synthesizer
Casper Nyvang Rask: double bass
Adam Pultz Melbye: double bass
Håkon Berre: drums, percussion
Rune Lohse: drums, percussion

1. A Machine You Should Have Patented
2. Die Wahrheit
3. Still Life With Flowers
4. Riding On The Boogie Woogie Of Life (Part I)
5. Still Life Without Flowers
6. In Medias Res
7. Christmas In Brown And Grey
8. Riding On The Boogie Woogie Of Life (Part II)



płyta do nabycia na multikulti.com