wtorek, 21 czerwca 2011

Giovanni Guidi Quintet [Gianluca Petrella / Michael Blake / Giovanni Guidi / Thomas Morgan / Gerald Cleaver] "We Don't Live Here Anymore", CAM Jazz 2011


Giovanni Guidi Quintet [Gianluca Petrella / Michael Blake / Giovanni Guidi / Thomas Morgan / Gerald Cleaver] "We Don't Live Here Anymore", CAM Jazz 2011, CAMJ78362.
W dość krótkim czasie, bo w ciągu zaledwie pięciu lat z muzyka lokalnego Giovanni Guidi stał się muzykiem globalnym. Najnowsza, piąta juz płyta Guidiego jako lidera to dzieło kompletne. Po pierwsze wierny jest w pełni autorskiej wizji sztuki, która przejawia się m.in. w sięganiu wyłącznie do własnego, oryginalnego repertuaru. Nie ma więc pójścia na skróty i zapełnianiu kolejnych płyt popowymi lub rockowymi piosenkami.
Po drugie zapraszając światowej sławy muzyków potrafi w pełni wykorzystać ich potencjał, nie ma tak częstego u liderów ADHD, które kończy się często zdominowaniem przez nich przestrzeni muzycznej. Po trzecie w końcu układając program na płytę nie traci z pola widzenia dramaturgii płyty jako całości. Jest w 'We don't' jakaś intymność, duchowość i surowość, która rozpisana na pięć głosów: fortepian, puzon, saksofon tenorowy, kontrabas i perkusja chwyta za serce.
autor: Tomasz Konwent

Gianluca Petrella: trombone
Michael Blake: saxophones
Giovanni Guidi: piano
Thomas Morgan: doube-bass
Gerald Cleaver: drums

1. Dess 4:53
2. Furious Seasons 4:47
3. We Don't Live Here Anymore 6:35
4. She Could Tell They Were Friends 3:34
5. Disturbing The Peace 5:52
6. The Dreamers 3:21
7. Begatto Kitchen 2:39
8. Overnight Revolution 7:50
9. What Remains 7:01
10. In Pursuit Of Silence 8:27


Giovanni Guidi Quintet


płyta do kupienia na multikutli.com

poniedziałek, 20 czerwca 2011

SPRiNG [Anders Banke / Torben Snekkestad / Jonas Westergaard / Peter Bruun] "Slides", ILK Records 2011

Rzecz rozgrywająca się zdecydowanie w XXI wieku. Co wcale nie jest regułą, wiele płyt nagranych w ostatnich latach równie dobrze mogłaby powstać w wieku ubiegłym, a jeśli spojrzymy do metryki to okaże się, że nagrano je w nowym wieku.
SPRiNG to muzyczny kolektyw z północy Europy i jak przystało na skandynawskich muzyków, mamy do czynienia z perfekcyjnymi instrumentalistami obdarzonymi ogromną wyobraźnią muzyczną. Mają za sobą współpracę z twórczymi muzykami współczesnej sceny improwizowanej jak Django Bates, Marc Ducret, John Tchicai, Barry Guy i Koichi Makigami. Te doświadczenia z pewnością miały wpływ na muzyczny kształt ich płyt. Najnowszy album formacji SPRiNG "Slides" rozpoczyna się abstrakcyjna kompozycją Jexpera Holmena "NeoN", która ucieka dość daleko od tego do czego przyzwyczaił nas XX wieczny jazz. Pięciominutowa, mocno impresyjna, oparta na czysto akustycznych mikrodźwiękach forma rozpisana na czterech doskonale rozumiejących się instrumentalistów to zaskakujące otwarcie jazzowego albumu. Sam Jexper Holmen, wysoko ceniony kompozytor ze świata współczesnej awangardy, mieszczący się gdzieś pomiędzy Xenakisem a Aphex Twinen od początku swojej kariery związany jest ze współczesną muzyką elektroakustyczną.
Kolejny, najbardziej jazzowy utwór na płycie to "SlidesTwoSpots" autorstwa Svenda Hvidtfelta Nielsena i Simona Christensena. Coraz to gasnący i budzący się quasi-funkowy rytm, zaskakujące zwroty rytmiczne sprawiają, że z pozornie prostej struktury wyłania się coś zupełnie nowego. Prawdziwą rewelacją jest trzeci na płycie "3 zenbuddhistiske melodier", autorem ponownie jest Jexper Holmen. Czy to próba przełożenia na instrumentalny język buddyjskich mantr?, czy też muzyczna fantazja kompozytora?. Odpowiedzi nie znam, jednak efekt jest piorunujący. Blisko siedemnastominutowa muzyczna medytacyjna "antymedytacja", niesamowite przeżycie. Krążek uzupełniają jeszcze "Ningbo" Jeppe Just Christensena i "Nothing so beautiful as spring", jedyny na płycie utwór autorstwa członka zespołu, perkusisty Petera Bruuna, znanego chociażby ze wspaniałej płyty "Buffalo Age" z 2007 roku.
Najnowsza płyta kwartetu SPRiNG to programowa prowokacja. Jednak tylko wielcy twórcy potrafią pójść o krok dalej, tam gdzie wyłania się szerszy obraz całości, tam gdzie rysują się nowe rozwiązania. Wielu w XX wieku szukało tzw. trzeciej drogi, byc może ci młodzi Duńczycy ją znaleźli.
autor: Krzysztof Szamot



Anders Banke: alto saxophone, clarinet & bass clarinet
Torben Snekkestad: tenor & soprano saxophones, violimba
Jonas Westergaard: double bass
Peter Bruun: drums & percussion


1. NeoN 5:03
2. SlidesTwoSpots 14:50
3. 3 zenbuddhistiske melodier 16:44
4. Ningbo 4:39
5. Nothing so beautiful as spring 3:27

czwartek, 9 czerwca 2011

Kahil El'Zabar Ritual Trio [Kahil El'Zabar / Lester Bowie / Malachi Favors] "Ancestors Are Amongst Us", Katalyst Entertainment 2011

Kahil El'Zabar Ritual Trio [Kahil El'Zabar / Lester Bowie / Malachi Favors] "Ancestors Are Amongst Us", Katalyst Entertainment 2011, KAT10053.
Taki skład nigdy już nie zagra. Przynajmniej na tym świecie. Z tego wspaniałego zespołu pozostał już tylko lider - perkusista Kahil El'Zabar, a i on ostatnio jakby w słabszej niż przed laty formie. To nagranie archiwalne i, co ciekawe, nie znalazłem informacji, kiedy i gdzie zostało dokonane. Jest to znakomita realizacja i według mojej wiedzy dokonana została w 1986 lub 87 roku na festiwalu w austriackim Saalfelden (chociaż świetna jakość nagrania zdaje się temu przeczyć). Wtedy to koncertował i nagrywał pierwszy skład Ritual Trio z Lesterem Bowiem, ale dwie nagrane przez nich płyty ("Magg Zelma" oraz "Sacred Love") nigdy nie doczekały się wznowienia.
Muzyka, jaką wtedy, przed ćwierćwieczem grali chicagowscy muzycy wymyka się zaszufladkowaniu. Bębny Kahila El'Zabara wprost sięgają rytuałów Czarnej Afryki lub - by być precyzyjnym - naszym wyobrażeniom o tych rytuałach. Są przefiltrowane przez wrażliwość członka Zachodniej cywilizacji - zgoda, ale sięgają do nich bardziej otwarcie niż to, co w Art Ensemble of Chicago grał Famoudou Don Moye. Z brzmieniem tego najsłynniejszego chicagowskiego kolektywu porównań uniknąć się nie da. Zarówno bowiem Malachi Favors jak i Lester Bowie byli członkami tego kolektywu od początku jego istnienia aż do śmierci. Źródła tej muzyki są podobne, lecz formuła grania odmienna. Brzmienie trąbki Lestera jest takie samo, ale on sam, pozbawiony wsparcia kreatywnych, szalonych saksofonistów i wpasowany w bardziej jednostajny rytm gra zupełnie inaczej. Muzyka raczej płynie, brakuje tu szarpnięć, odjazdów gwałtownych zmian czy szalonych solówek. Ale właśnie dzięki postawie trębacza jest to tak unikatowe nagranie. Lester Bowie tworzy tu muzykę jakby wbrew rytmicznemu podkładowi, otwartą i niczym nieskrępowaną, podążającą w rejony odległe od partnerów, ale jednocześnie dzięki nieczystemu, nieklasycznemu brzmieniu instrumentu świetnie z muzyką sekcji się komponującą. Bowie zdaje się tu być "wolnym elektronem", którego podróż ogranicza tylko własna, niebanalna i unikająca szablonu wyobraźnia. To płyta odmienna także od późniejszych nagrań El'Zabara, niezamknięta w formie (wszystkie utwory to czysta improwizacja), w gotowych kompozycyjnych ramach. I dlatego tak piękna. Na dzień dzisiejszy, dla mnie, to najciekawsze "archiwalium roku".
autor: Marcin Jachnik


Kahil El'Zabar: percussion, drums
Lester Bowie: trumpet
Malachi Favors: drums, percussion


1. Ju Ju Call
2. In the Belly of Now
3. Dawning of the Aware Ones
4. Inner Sanctum
5. Hip/Nuss
6. Ituri Dream
7. Celestial Dance
8. Ancestors Are Amongst Us



wywiad z Kahilem El'Zabarem


płyta do kupienia na multikutli.com

poniedziałek, 6 czerwca 2011

ELEkTRO featuring John Tchicai "ELEkTRO", Black Out Music 2011

 ELEkTRO featuring John Tchicai "ELEkTRO", Black Out Music 2011, BLACKOUT032.
Ta płyta może być zaskoczeniem dla miłośników Johna Tchicaia, bowiem muzyka jaką prezentuje tutaj zespół ELEKTRO z jego udziałem odbiega od jego wcześniejszych dokonań. Tchicai jest w świetnej instrumentalnej formie i na tej płycie to słychać, lecz jest tutaj tylko gościem, a nie liderem, stąd też jego krótkie postrzępione, co raz zawieszane frazy przydają tej płycie barw, ale nie nadają jej ostatecznego kształtu.
Muzyka tutaj - chociaż prawie w całości (prócz zamykającego płytę "Go Ahead!") wyszła spod pióra grającego na elektrycznym basie Larsa Windberga - ma charakter bardzo kolektywny. Niemały wpływ ma na to fakt, że aranżacje są dziełem wspólnym członków kwintetu. Każdy z muzyków ma tu wydzieloną przestrzeń i funkcję w zespole - bas napędza całość, a perkusja pełni funkcje czysto rytmiczne, Tobias Winberg, grający na laptopie i gitarze (szkoda, że na tym drugim instrumencie prawie go niesłychać) przybliża tę muzykę współczesnej elektronice. Za melodykę odpowiada tu dwóch świetnych instrumentalistów - często grający elektronicznie modulowanym dźwiękiem trębacz i fluglehornista Mads la Court (znany dzięki wcześniejszym nagraniom dla duńskiego STUNT'a) oraz wspomniany już John Tchicai wnoszący do muzyki avant-jazzowe rozwichrzenie. Oparta na pulsującym basie konstrukcja muzyczna sięga do muzyki elektrycznego okresu Davisa, ale czerpiąc z wpływów free czy nowych brzmień przenosi tę muzykę we współczesne czasy. Momentami muzyka ELEKTRO zazębia się z dokonaniami Pink Freud, ale o ile dokonania zespołu Wojtka Mazolewskiego składają się głównie z kalek, o tyle Duńczycy grają własną muzykę z pełną świadomością, jak ma ona brzmieć.
autor: Józef Paprocki

John Tchicai: tenor saxophone
Mads la Cour: trumpet, flugelhorn
Tobias Winberg: laptop, guitar
Adam Winberg: drums
Lars Winberg: electric bass

1. Sugar, please!
2. A Happy Man And His Dog
3. Aces
4. Before Dawn Is A Chain
5. Limping
6. Hops
7. Hanging Hogarth
8. Norway? Norway!
9. Mule
10. Shit Head
11. Unfortunatly It Happend To Be A Tango
12. ZigZag
13. Go Ahead


John Tchicai w zupłnie innej muzycznej konfiguraji
duet z pianistką Aki Takase, Newcastle, UK, czerwiec 2008


płyta do kupienia na multikutli.com

piątek, 3 czerwca 2011

Søren Kjærgaard / Ben Street / Andrew Cyrille "Open Opus", Ilk Records 2010

Søren Kjærgaard / Ben Street / Andrew Cyrille "Open Opus", Ilk Records 2010, ILK166.
Pianistyka Kjærgaarda jest dokładnym przeciwieństwem modnej muzyki naszego czasu, muzyki, której celem jest dostarczanie publiczności łatwej rozrywki. Wiele jest triowych składów epatujących banalnymi melodiami, rytmicznymi repetycjami, nieudanymi improwizacjami.
Kjærgaard inaczej niż wszyscy wchodzi w głąb dźwięku, penetruje go, smakuje i delektuje się nim. Ale bohaterów płyty jest jeszcze dwóch, Andrew Cyrille rocznik 1939 to jeden z najbardziej utytułowanych perkusistów jazzowych, przez wiele lat współpracował z Cecilem Taylorem. Na kontrabasie natomiast jeden z ciekawszych instrumentalistów swojego pokolenia, Ben Street. Druga już płyta tego składu, po znakomitej "Optics" z 2008 roku to potężna dawka muzycznej prawdy, choć to sformułowanie nie do końca tutaj pasuje. Subtelna i wytwórna zarazem, obdarzona wyjątkową czułością, pełna medytatywnej ciszy.
Søren Kjærgaard potrafił w dość krótkim czasie (rocznik 1978) stworzyć język dźwiękowy tak odrębny, że utwory jego są natychmiast rozpoznawalne. Z jednej strony nasyca swoje kompozycje melodycznymi i rytmicznymi zawiłościami (Places Birds Fly From), z drugiej ujmuje prostotą filigranowych pieśni (Fatha). Będąc wielkim fascynatem twórczości Mortona Feldmana wprowadził do swojego języka czynnik nieokreśloności, dzięki któremu muzyka nie jest ostatecznie zdefiniowana. Jego kompozycje nie są tworem skończonym, ich ostateczna forma nie jest formą, lecz rezultatem rozwoju dzieła, w równym stopniu tworzonego przez każdego z trzech muzyków.
autor: Tomasz Konwent

Søren Kjærgaard: piano
Ben Street: bass
Andrew Cyrille: drums


1. Like A Motherless Sun (For Sun Ra)
2. Floating World (Ukiyo)
3. Kanon-I-Ka
4. Open Opus 3
5. Places Birds Fly From
6. Open Opus 5
7. Fatha
8. Abrahms' Paraphrase
9. Naya


Søren Kjærgaard / Ben Street / Andrew Cyrille
Proposal No. 32 (2010)


płyta do kupienia na multikutli.com

czwartek, 2 czerwca 2011

Ernest Dawkins' New Horizons Ensemble [Ernest Dawkins / Marquis Hill / Shaun Johnson / Steve Berry / Jeff Parker / Junius Paul / Isaiah Spencer] "The Prairie Prophet", Delmark 2011.

Ernest Dawkins' New Horizons Ensemble [Ernest Dawkins / Marquis Hill / Shaun Johnson / Steve Berry / Jeff Parker / Junius Paul / Isaiah Spencer] "The Prairie Prophet", Delmark 2011, DE598.
Ernest Dawkins to postać budząca we mnie różne uczucia. Słuchając jego płyt mam wrażenie, że jest to jeden z najlepszych - tak pod względem kreatywności, jak i technicznych możliwości - saksofonistów chicagowskich. Ale ma też cechę, której naprawdę nie znoszę. Dawkins uwielbia się podobać. Gdy na koncercie nie czuje zachwytu publiczności ucieka się do coraz tańszych chwytów, by tę przychylność sobie zaskarbić, u mnie wywołując tylko narastającą irytację. I to on na tle partnerów musi wtedy błyszczeć, brakuje mu równowagi, nie potrafi oddać pola partnerom. Za to uwielbiam jego płyty. Często jest to muzyka łącząca dorobek AACM, ale świadoma starszej od niej, jazzowej tradycji. Przy tym trzeba dodać, że Dawkins jest instrumentalistą naprawdę wybitnym i świetnie się sprawdzającym zarówno w bardziej mainstreamowych formach, jak awangardowych projektach gdzie potrafi zabarwić brzmienie swego instrumentu brudem i chrapliwym charkotem.
Najnowsza jego produkcja sygnowana przez The Horizons Ensemble jest jakby potwierdzeniem tego, jak znakomitym jest liderem i instrumentalistą. Kompozycje na tej płycie są mocno zróżnicowane - od niemal bigbandowej w formie "Hymn For A Hip King" czy "Mal-Lester" wspominającej dwóch nieżyjących muzyków Art Ensemble of Chicago, przez porwane, otwarte, avantowe "Sketches" czy rozwichrzone "Shades Of The Prairie Prophet", po króciutką balladę, tęskną "Balladesque" opartą na rytmie nieśpiesznego tanga. Dawkins ma pomysły na nie i świetnie je realizuje. Potrafi używając "małych" instrumentów np. gwizdków, by łamać konstrukcję solówki partnera, rozdzierać narrację, negować schematy. Podobną funkcję pełni tutaj niekiedy również gitara Jeffa Parkera, potrafiąca zaskoczyć drapieżną frazą. To zresztą ciekawe, że najlepsze płyty Dawkinsa to te, którym drapieżności przydaje Parker, potrafiący narzucić zespołowi mocniejsze, bardziej wyraziste brzmienie. To nagranie ma wielu bohaterów - znakomicie uzupełniają się trębacze, świetnie, zwłaszcza na blachach brzmi Isaiah Spencer. Śmiałości brakuje nieco basiście (odważniej grającemu bodaj tylko w "Baghdad Boogie"), za to imponuje puzonista Steve Berry, tutaj objawiający się jako muzyk potrafiący przejąć narrację, pokierować ją w odmienne rejony. Słuchajcie więc Państwo płyt Dawkinsa i cieszcie się nimi, ale jeżeli niecenicie tanich zaczepek - unikajcie koncertów.
autor: Marcin Jachnik

Ernest Dawkins: alto and tenor saxophone, percussion, vocals (2, 7)
Marquis Hill: flugelhorn (1), trumpet (2, 3, 7)
Shaun Johnson: trumpet (1, 2, 4)
Steve Berry: trombone
Jeff Parker: guitar
Junius Paul: bass
Isaiah Spencer: drums



1. Hymn For A Hip King
2. Sketches
3. Balladesque
4. Mal-Lester
5. Shades Of The Prairie Prophet
6. Mesopotamia
7. Baghdad Boogie



Ernest Dawkins New Horizons Ensemble - trailer


płyta do kupienia na multikutli.com

środa, 1 czerwca 2011

The Thing & Jim O'Rourke [Mats Gustafsson / Ingebrigt Haker Flaten / Paal Nilssen-Love / Jim O'Rourke] "Shinjuku Growl", Smalltown Superjazzz 2010


The Thing & Jim O'Rourke [Mats Gustafsson / Ingebrigt Haker Flaten / Paal Nilssen-Love / Jim O'Rourke] "Shinjuku Growl", Smalltown Superjazzz 2010, STSJ201CD.
The Thing - czyli energetyczna, skandynawska awangarda wywodząca się z jazzu powraca. Tym razem na płycie u ich boku pojawia się Jim O'Rourke. Ten gitarzysta (niegdyś podpora Sonic Youth), wokalista, spec od używania laptopów i różnych innych elektronicznych przetworników brzmienia oraz kompozytor i muzyczny producent nie pierwszy raz współpracuje z muzykami The Thing tworzącymi. On i Gustafsson nagrywali płyty w duetach ("Xylophonen Virtuosen" i kilka utworów na "Parrot Fish Eye"), współtworzyli Diskaholics Anonymous Trio, Original Silence (także z Paalem Nilssen-Love) czy ostatnio trio z Masami Akitą, ale i Mats Gustafsson pojawiał się u boku Sonic Youth ("Hidros 3", "Andre Sider Af Sonic Youth"). Ostatnio Jim O'Rourke wsparł swoją obecnością także kolejne trio Matsa Gustafssona - Fire!. Nagranie z The Thing zostało zarejestrowane w lutym 2008 roku, w tokijskim klubie Pit Inn - O'Rourke na stałe mieszka w Japonii i nader niechętnie wyrusza poza nią.
The Thing powracają kolejnym albumem, do którego zapraszają gitarzystę i speca od elektroniki w jednaj osobie. Pierwszą taką płytą kompaktową było nagranie z Otomo Yoshihide (warto przypomnieć i o DVD, na którym u ich boku pojawia się inny tytan rockowej gitary z Sonic Youth - Thurston Moore, tych wcieleń z gitarzystami jest zresztą więcej, bowiem także Terrie Ex "wspomaga" ich czasem na koncertach). Podobna jest koncepcja płyty - obcujemy wszak z niezwykle energetyczną improwizacją na ten sam skład instrumentalny, z podobną wizją muzyki jako energetycznej fali, obejmującej wszystko, bez żadnych stylistycznych ograniczeń.
Ale są i pewne odmienności. Jim O'Rourke wywodzi się z innej niż Otomo tradycji muzycznej. Nikt nie patrzy na jego twórczy dorobek przez pryzmat jazzu, do muzyki improwizowanej doszedł on przez kreatywny rock i muzykę elektroniczną, a nie jak Otomo - Dolphy'ego, Mingusa, Takayanagi i Kaoru Abe. Nawet jeżeli gdzieś ich drogi twórcze się przecinają i biegną równolegle to jednak podejście do muzycznej tkanki jest jednak odmienne. I świetnie to na tych dwóch płytach słychać. Frazowanie O'Rourke'a jest bowiem czysto rockowe, a gdy gra akustycznie pobrzmiewa w bardziej wyciszonych momentach echo alt-country z płyt "Eureka" czy "Insignificance" O'Rourke'a. Bardziej zwarta jest tu warstwa rytmiczna, co znów zbliżą muzykę do rockowej awangardy, chociaż kreatywność na tym nie cierpi. Sekcji takiej jak Haker-Flaten / Nilssen-Love po prostu nie da się wtłoczyć w ścisłe ramy i kontrolować - oni rozwalą każdą strukturę. Czy to płyta lepsza czy gorsza od nagrania z Otomo? Na pewno odmienna, w moim odczuciu ciekawsza poprzez próbę umieszczenia muzyki tria w odmiennej (nieco) stylistyce, żarłoczne zaanektowanie przez nich kolejnego obszaru. Polecam gorąco.
 autor: Marcin Jachnik

Mats Gustafsson: alto saxophone, baritone saxophone 
Ingebrigt Haker Flaten: bass
Paal Nilssen-Love: drums
Jim O'Rourke: guitar


1. If Not Ecstatic, We Replay
2. Half A Dog Can't Even Take A Shit
3. I Can't, My Mouth Is Already Full
4. Shinjuku Growl


The Thing [Mats Gustafsson / Ingebrigt Haker Flaten / Paal Nilssen-Love]
Filmed by Helen Petts at the Vortex Jazz Club, London on the 29th November 2010.


płyta do kupienia na multikutli.com