Jacques Coursil / Alan Silva " Freejazzart Sessions For Bill Dixon", Rogue ART 2014, ROG0052 |
Niektórzy podchodzili bardzo sceptycznie do tego nagrania, mówiąc:
"gdyby nagrali coś razem w 1969 lub 1970 roku... Ale dzisiaj?". O ile
bowiem ich nagrania z tamtych lat budzą podziw i ekscytację, są czymś ,
co przeszło do historii gatunku, o tyle dzisiaj o wiele większe
zainteresowanie budzą nagrania młodych adeptów gatunku. A wielka szkoda,
bo jak dowodzi ta rejestracja, starzy mistrzowie nie powiedzieli
jeszcze ostatniego słowa, a kreatywności i inwencji - nie mówiąc już o
doświadczeniu - młodzi mogą im pozazdrościć.
Jacques Coursil to trębacz-legenda. Urodzony w Paryżu w 1938 roku Francuz, który w 1965 roku przybył do Nowego Jorku i trafił w samo centrum walki czarnoskórych amerykanów o prawa obywatelskie. Szybko związał się z muzykami sceny freejazzowej, najpierw zostając uczniem pianisty Jaki Byarda, a nieco później trębacza Billa Dixona. Często koncertował m.in. z Alanem Silvą, Marionem Brownem, Arthurem Jonesem czy Frankiem Wright i Sunnym Murrayem. U tego ostatniego zadebiutował na płycie już w roku 1966 wchodząc w skład jego oryginalnego kwartetu. Nagrań z Nowego Jorku z jego udziałem nie ma zresztą wiele - jeszcze tylko jedna płyta Franka Wrighta "Your Prayer" wydana nakładem ESP. Najważniejszy dla niego czas przyszedł w roku 1969 gdy wraz z całą niemal elitą amerykańskiego free jazzu przeniósł się do Paryża. To tutaj, w słynnym studiu Saravah, udostępnionym muzykom dzięki staraniom Guntera Hampela, powstały nagrania którymi zapisał się w historii jazzu. To dwa autorskiego albumy Coursila ("way Ahead" oraz "Black Suite" - ta druga z udziałem m.in. Anthony'ego Braxtona) i album Burtona Greena "Aquariana". Ale lata sześćdziesiąte się zakończyły, a Coursil porzucił muzykę skupiając się na nauczaniu lingwistyki na uniwersytetach - najpierw we Francji, potem na Martynice, w końcu w Stanach Zjednoczonych. Tutaj, dzięki staraniom Johna Zorna, powrócił w 2005 roku do muzycznej aktywności rejestrując dla Tzadika album "Minimal Brass". Od tego czasu grywał już regularnie i od czasu do czasu wydawał płyty.
Alan Silva to postać nie mniej słynna i legendarna. "Urodził się na Bermudach, ale wychował go Harlem. Przyznaje, że życie w afro amerykańskiej dzielnicy ukształtowało jego najwcześniejsze poglądy na sztukę. Początkował chciał zostać trębaczem, ale gdy spróbował swych sił pisząc muzykę wciągnęło go to bez reszty. Silva czuł się świetnie w krainie teoretyków. Tak jest zresztą do dzisiaj - równie chętnie improwizuje, co dyskutuje: o tonalności u Schoenberga, gęstych strukturach Xenakisa, a nawet szeroko rozumianej polityce. Mieszkając w Nowym Jorku, Silva napotykał na swej drodze kolejnych muzycznych proroków. Najpierw jego idolami byli Armstrong i Ellington, później przyszedł Coleman, Coltrane, Davis i Taylor. Wtedy też chwycił za kontrabas i bardzo szybko jego gra podparta znakomitą wiedzą teoretyczną znalazła uznanie w kręgach awangardy. Grał z Sun Ra, wziął udział w słynnej sesji Aylera "Love Cry". Pod koniec lat sześćdziesiątych przeniósł się do Paryża gdzie w studiu Saravah zarejestrował pierwszą sesję monumentalnego składu Celectrial Communication Orchestra (trzypłytowy album „The Seasons”), na którym pojawia się śmietanka światowego free jazzu od Lestera Bowiego poprzez Steve’a Lacy’ego aż po Joachima Kühna. Ten przytłaczający materiał został zarejestrowany na żywo w Paryżu, nad którym wciąż unosił się wówczas duch rewolucji 1968 roku. Pozostał we Francji podejmując się najróżniejszych muzycznych projektów, Silva nieustannie rozwijał swój artystyczny język. Ułatwiał mu to fakt, iż zawsze otaczali go młodzi ludzie. We Francji założył prywatną szkołę Institute for Artistic and Cultural Perception, w której rozwijał wśród muzyków umiejętność improwizacji, ale także skupiał się na percepcji dźwięków przez niewykształconą publiczność. Silva bardzo szybko stał się również orędownikiem instrumentów elektronicznych – do dziś pociągają go syntezatory, programowanie muzyki i sampling. Jest erudytą, który wie, że muzyka ma wiele twarzy i ciągle się rozwija. I na tym polega jej piękno."
Wspólna sesja Coursila i Silvy to hołd złożony jednemu z najważniejszych muzyków i teoretyków jazzu i improwizacji - Billowi Dixonowi. To on właśnie wprowadzał Coursila w świat muzyki awangardowej w Nowym Jorku w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Ułożony na kształt trzech rozbudowanych suit materiał to jakby nostalgiczna i oniryczna podróż dźwiękowa gdzie porwane frazy trąbki Coursila nałożone są na nieprzerwany strumień basowych dźwięków generowanych z instrumentu przez Silvę z najróżniejszy sposób - arco, grając smyczkiem, jak i preparując kontrabas. Słuchając tego ma się wrażenie poruszania w rzece dźwięków - nieprzewidywalnych i nieujarzmionych, ale pozostających wciąż w melancholijnym niemal obszarze wrażliwości. Czasem wydaje się, że Coursil wraca do motywu, który pojawił się już wcześniej, ale za każdym razem forma jego jest inna. Top nagranie nie tryska witalnością i energią, za to imponuje spokojem i dojrzałością w niemal balladowej, choć zawsze otwartej, formie.
Jacques Coursil to trębacz-legenda. Urodzony w Paryżu w 1938 roku Francuz, który w 1965 roku przybył do Nowego Jorku i trafił w samo centrum walki czarnoskórych amerykanów o prawa obywatelskie. Szybko związał się z muzykami sceny freejazzowej, najpierw zostając uczniem pianisty Jaki Byarda, a nieco później trębacza Billa Dixona. Często koncertował m.in. z Alanem Silvą, Marionem Brownem, Arthurem Jonesem czy Frankiem Wright i Sunnym Murrayem. U tego ostatniego zadebiutował na płycie już w roku 1966 wchodząc w skład jego oryginalnego kwartetu. Nagrań z Nowego Jorku z jego udziałem nie ma zresztą wiele - jeszcze tylko jedna płyta Franka Wrighta "Your Prayer" wydana nakładem ESP. Najważniejszy dla niego czas przyszedł w roku 1969 gdy wraz z całą niemal elitą amerykańskiego free jazzu przeniósł się do Paryża. To tutaj, w słynnym studiu Saravah, udostępnionym muzykom dzięki staraniom Guntera Hampela, powstały nagrania którymi zapisał się w historii jazzu. To dwa autorskiego albumy Coursila ("way Ahead" oraz "Black Suite" - ta druga z udziałem m.in. Anthony'ego Braxtona) i album Burtona Greena "Aquariana". Ale lata sześćdziesiąte się zakończyły, a Coursil porzucił muzykę skupiając się na nauczaniu lingwistyki na uniwersytetach - najpierw we Francji, potem na Martynice, w końcu w Stanach Zjednoczonych. Tutaj, dzięki staraniom Johna Zorna, powrócił w 2005 roku do muzycznej aktywności rejestrując dla Tzadika album "Minimal Brass". Od tego czasu grywał już regularnie i od czasu do czasu wydawał płyty.
Alan Silva to postać nie mniej słynna i legendarna. "Urodził się na Bermudach, ale wychował go Harlem. Przyznaje, że życie w afro amerykańskiej dzielnicy ukształtowało jego najwcześniejsze poglądy na sztukę. Początkował chciał zostać trębaczem, ale gdy spróbował swych sił pisząc muzykę wciągnęło go to bez reszty. Silva czuł się świetnie w krainie teoretyków. Tak jest zresztą do dzisiaj - równie chętnie improwizuje, co dyskutuje: o tonalności u Schoenberga, gęstych strukturach Xenakisa, a nawet szeroko rozumianej polityce. Mieszkając w Nowym Jorku, Silva napotykał na swej drodze kolejnych muzycznych proroków. Najpierw jego idolami byli Armstrong i Ellington, później przyszedł Coleman, Coltrane, Davis i Taylor. Wtedy też chwycił za kontrabas i bardzo szybko jego gra podparta znakomitą wiedzą teoretyczną znalazła uznanie w kręgach awangardy. Grał z Sun Ra, wziął udział w słynnej sesji Aylera "Love Cry". Pod koniec lat sześćdziesiątych przeniósł się do Paryża gdzie w studiu Saravah zarejestrował pierwszą sesję monumentalnego składu Celectrial Communication Orchestra (trzypłytowy album „The Seasons”), na którym pojawia się śmietanka światowego free jazzu od Lestera Bowiego poprzez Steve’a Lacy’ego aż po Joachima Kühna. Ten przytłaczający materiał został zarejestrowany na żywo w Paryżu, nad którym wciąż unosił się wówczas duch rewolucji 1968 roku. Pozostał we Francji podejmując się najróżniejszych muzycznych projektów, Silva nieustannie rozwijał swój artystyczny język. Ułatwiał mu to fakt, iż zawsze otaczali go młodzi ludzie. We Francji założył prywatną szkołę Institute for Artistic and Cultural Perception, w której rozwijał wśród muzyków umiejętność improwizacji, ale także skupiał się na percepcji dźwięków przez niewykształconą publiczność. Silva bardzo szybko stał się również orędownikiem instrumentów elektronicznych – do dziś pociągają go syntezatory, programowanie muzyki i sampling. Jest erudytą, który wie, że muzyka ma wiele twarzy i ciągle się rozwija. I na tym polega jej piękno."
Wspólna sesja Coursila i Silvy to hołd złożony jednemu z najważniejszych muzyków i teoretyków jazzu i improwizacji - Billowi Dixonowi. To on właśnie wprowadzał Coursila w świat muzyki awangardowej w Nowym Jorku w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Ułożony na kształt trzech rozbudowanych suit materiał to jakby nostalgiczna i oniryczna podróż dźwiękowa gdzie porwane frazy trąbki Coursila nałożone są na nieprzerwany strumień basowych dźwięków generowanych z instrumentu przez Silvę z najróżniejszy sposób - arco, grając smyczkiem, jak i preparując kontrabas. Słuchając tego ma się wrażenie poruszania w rzece dźwięków - nieprzewidywalnych i nieujarzmionych, ale pozostających wciąż w melancholijnym niemal obszarze wrażliwości. Czasem wydaje się, że Coursil wraca do motywu, który pojawił się już wcześniej, ale za każdym razem forma jego jest inna. Top nagranie nie tryska witalnością i energią, za to imponuje spokojem i dojrzałością w niemal balladowej, choć zawsze otwartej, formie.
autor: Marek Zając
Jacques Coursil & Alan Silva |
Jacques Coursil: trumpet
Alan Silva: double bass
1. An Evening and a Night at THE ANNEX Bar - Pat 1 (3:14)
2. An Evening and a Night at THE ANNEX Bar - Pat 2 (3:51)
3. An Evening and a Night at THE ANNEX Bar - Pat 3 (2:25)
4. An Evening and a Night at THE ANNEX Bar - Pat 4 (4:01)
5. An Evening and a Night at THE ANNEX Bar - Pat 5 (2:41)
6. Brooklyn Bridge, the River, the Metal and the Wind (3:05)
7. Brooklyn Bridge, the River, the Metal and the Wind (3:08)
8. Brooklyn Bridge, the River, the Metal and the Wind (2:51)
9. Brooklyn Bridge, the River, the Metal and the Wind (2:21)
10. Brooklyn Bridge, the River, the Metal and the Wind (2:41)
11. Bennington-New York Round Trip - Part 1 (2:04)
12. Bennington-New York Round Trip - Part 2 (2:26)
13. Bennington-New York Round Trip - Part 3 (1.30)
14. Bennington-New York Round Trip - Part 4 (2:47)
15. Bennington-New York Round Trip - Part 5 (3:57)
płyta do kupienia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz