Christian McBride / Eric Reed / Josh Rubin / Tyshawn Sorey / Jeff Ziegler "John Zorn: Commedia Dell’Arte" Tzadik 2017, TZ8347 |
Commedia Dell’arte wg. Johna Zorna, zaprezentowana premierowo w trakcie
'Works & Process' w Guggenheim Museum w Nowym Jorku to pięć
kompozycji, pod wdzięcznymi nazwami 'Harlequin', 'Colombian',
'Scaramouche', 'Pulcinella' i 'Pierrot', układającymi się w niezwykłą
suitę.
Zorn sięgnął do włoskiej Commedia Dell’arte z pewnością nie przez przypadek, w końcu najważniejszą jej cechą jest improwizowany charakter scenicznego widowiska, dzięki czemu aktorzy stają się autorami swych postaci. Pięcioro z nich zostało sportretowanych przez nowojorskiego giganta. W każdym z utworów mamy do czynienia z innymi składami. I tak w 'Harlequin' usłyszymy kwartet w składzie flet/basowy klarnet/fagot i altówka. W 'Colombian' wokalny kwartet, w 'Scaramouche' jazzowe trio w składzie Steve Gosling/Christian McBride/Tyshawn Sorey. W 'Pulcinella' brassowy kwintet i w 'Pierrot' kwintet wiolonczelowy.
Występujący w maskach i charakterystycznych strojach aktorzy, często wieloma dialektami, wypełniali fabularną intrygę improwizowanym tekstem monologów i dialogów, działaniami scenicznymi, jak też pantomimiczną grą, chwytami właściwymi dla późniejszej filmowej burleski i błazeńskich parodystycznych popisów.
Tutaj kwintet wiolonczelowy, kwintet instrumentów dętych-drewnianych, klasyczne jazzowe trio i wokalny kwartet wypełnił zornowską partyturę zaraźliwym humorem, wielką erudycją, z lekka chuligańską energią, muzyczną wirtuozerią i artystycznym nonkonformizmem. W składzie usłyszymy między innymi Tyshawna Sorey'a, Steve'a Goslinga, Christiana McBride'a, Josha Rubina czy Jay'a Campbella.
John Zorn, enfants terribles współczesnego świata muzyki, którego jakiś czas temu przyjął w grono klasyków XXI wieku światowy establishment, kontynuuje pracę bliższą współczesnej kameralistyce niż muzyce jazzowej. Jego stylistyka, którą z powodzeniem zaczął realizować od początku lat 80., łącząca najprzeróżniejsze elementy w spójny stop, pełna niespodzianek, stała się z czasem modna i pojawiło się więcej działających w podobny sposób artystów/zespołów. Lecz to właśnie John Zorn pozostaje "ojcem założycielem" tego kierunku.
Najnowsza pozycja 'Commedia Dell’arte', wydana właśnie przez Tzadik Records, od pierwszych taktów porusza słuchacza i wprowadza w stan skupienia. Przebogata struktura poszczególnych części, zmienność nastojów i stylistyk, przejmujące partie solowe, wszystko to wymagające wielkich umiejętności całego aparatu wykonawczego. John Zorn budując własne oryginalne artystyczne uniwersum, po raz kolejny udanie przerzuca kładkę pomiędzy współczesną awangardą a kreatywną sztuką z przeszłości, tym razem z wieku XVI, stawiając pytanie o znaczenie awangardowej spuścizny dla współczesnej kultury.
Zorn sięgnął do włoskiej Commedia Dell’arte z pewnością nie przez przypadek, w końcu najważniejszą jej cechą jest improwizowany charakter scenicznego widowiska, dzięki czemu aktorzy stają się autorami swych postaci. Pięcioro z nich zostało sportretowanych przez nowojorskiego giganta. W każdym z utworów mamy do czynienia z innymi składami. I tak w 'Harlequin' usłyszymy kwartet w składzie flet/basowy klarnet/fagot i altówka. W 'Colombian' wokalny kwartet, w 'Scaramouche' jazzowe trio w składzie Steve Gosling/Christian McBride/Tyshawn Sorey. W 'Pulcinella' brassowy kwintet i w 'Pierrot' kwintet wiolonczelowy.
Występujący w maskach i charakterystycznych strojach aktorzy, często wieloma dialektami, wypełniali fabularną intrygę improwizowanym tekstem monologów i dialogów, działaniami scenicznymi, jak też pantomimiczną grą, chwytami właściwymi dla późniejszej filmowej burleski i błazeńskich parodystycznych popisów.
Tutaj kwintet wiolonczelowy, kwintet instrumentów dętych-drewnianych, klasyczne jazzowe trio i wokalny kwartet wypełnił zornowską partyturę zaraźliwym humorem, wielką erudycją, z lekka chuligańską energią, muzyczną wirtuozerią i artystycznym nonkonformizmem. W składzie usłyszymy między innymi Tyshawna Sorey'a, Steve'a Goslinga, Christiana McBride'a, Josha Rubina czy Jay'a Campbella.
John Zorn, enfants terribles współczesnego świata muzyki, którego jakiś czas temu przyjął w grono klasyków XXI wieku światowy establishment, kontynuuje pracę bliższą współczesnej kameralistyce niż muzyce jazzowej. Jego stylistyka, którą z powodzeniem zaczął realizować od początku lat 80., łącząca najprzeróżniejsze elementy w spójny stop, pełna niespodzianek, stała się z czasem modna i pojawiło się więcej działających w podobny sposób artystów/zespołów. Lecz to właśnie John Zorn pozostaje "ojcem założycielem" tego kierunku.
Najnowsza pozycja 'Commedia Dell’arte', wydana właśnie przez Tzadik Records, od pierwszych taktów porusza słuchacza i wprowadza w stan skupienia. Przebogata struktura poszczególnych części, zmienność nastojów i stylistyk, przejmujące partie solowe, wszystko to wymagające wielkich umiejętności całego aparatu wykonawczego. John Zorn budując własne oryginalne artystyczne uniwersum, po raz kolejny udanie przerzuca kładkę pomiędzy współczesną awangardą a kreatywną sztuką z przeszłości, tym razem z wieku XVI, stawiając pytanie o znaczenie awangardowej spuścizny dla współczesnej kultury.
autor: Witek Leśniak
Eliza Bagg: Voice
Sarah Braile: Voice
Rachel Calloway: Voice
Jay Campbell: Cello
Claire Chase: Flute
Kevin Cobb: Trumpet
Steve Gosling: Piano
Louis Hanzlik: Trumpet
Rebekah Heller: Bassoon
Mihai Marica: Cello
Christian McBride: Bass
Mike Nicolas: Cello
Michael Powell: Trombone
Eric Reed: Horn
John D. Rojak: Bass Trombone
Josh Rubin: Clarinet, Bass Clarinet
Kirsten Sollek: Voice
Tyshawn Sorey: Drums
Jeff Ziegler: Cello
1. Harlequin
2. Colombian
3. Scaramouche
4. Pulcinella
5. Pierrot
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz