Made To Break [Ken Vandermark / Christof Kurzmann / Devin Hoff / Tim Daisy] "Cherchez la Femme" Trost 2014, TR127. |
Trzecia płyta kwartetu nagrana została w tym samym składzie osobowym, co
dwie pierwsze realizacje Made to Break. Vandermark rozwija tu i
penetruje przy tym te same obszary, co na dwóch poprzednich albumach,
ale w odróżnieniu od nich - jest to pierwsze nagranie zarejestrowane w
sterylnej przestrzeni studia nagraniowego.
Niewiele się zmienia więc w odniesieniu do struktury kompozycji, ale zamknięta przestrzeń pozwala na bardzo precyzyjną realizację projektu z niezwykłą dbałością o detale. Dzięki temu znakomita jakość nagrania ukazuje muzykę kwartetu w zupełnie nowym świetle. To, co na płytach "Provoke" i "Lacerba" wydawało się improwizacją czy chociażby jej elementem, niczym w muzyce wcześniejszego projektu Kena - Vandermark 5 - tutaj okazuje się być organiczną, zaprojektowaną przez autora kompozycji strukturą. Nie znaczy to przy tym wcale, że dwie poprzednie realizacje są złe, nie. Ale dopiero na "Cherchez La Femme" możemy w pełni docenić zamysł twórcy kwartetu oraz wkład pracy zespołu, dzięki czemu muzyka brzmi w tak nierozerwalny, organiczny sposób.
Made to Break jawi mi się przy tym, jako kontynuacja idei rozwijanych wcześniej w V5. Oczywiście odmienny skład - obecność elektroniki i elektrycznego basu zamiast wiolonczeli i akustycznego instrumentu Kenta Kesslera - sytuują muzykę zespołu w zgoła odmiennych rejonach, ale w gruncie rzeczy - pomysły są takie same. Polemizowałbym też z tymi, którzy widzą tu odmienne podejście do muzycznej materii. Co bowiem oznacza "modułowa struktura"? Czyż moduły nie występowały w kompozycjach z okresu V5? Czyż nie tak zbudowana była choćby "Camera" jeszcze z okresie, gdy na puzonie grał tam Jeb Bishop? Czy nie tak powstawały rozbudowane, wielowątkowe kompozycje dla Resonance? To, że są elementy noise'u, współczesnej elektroniki; to, że brakuje elementów swingu nie oznacza jeszcze jakieś radykalnej zmiany. Zgoda, muzyka brzmi inaczej, ale mamy do czynienia z pewnym rozwojem pomysłów na wspólne granie, a nie z radykalną jego zmianą. To, że w warstwie brzmieniowej jest odmiennie - zgoda, ale spójrzmy pod powłokę, zerknijmy głębiej, a przekonamy się, że tak wiele tych projektów nie różni.
Energia, brutalna momentami w partiach saksofonu, pozostaje bez wątpienia od lat ta sama. I to zdecydowanie, od pierwszych nut, zbliża te projekty do siebie. Jednak Ken z upływem czasu zdaje się obejmować wzrokiem i zagarniać do swojej muzyki coraz to nowe obszary. Przetwarza je i włącza, jako inspiracje w obszar swojej twórczości. I to tak naprawdę jedyna różnica między Made to Break i dawnym kwintetem. Ale i świadectwo ciągłego, nieprzerwanego rozwoju. Chociaż on sam w głębi duszy (w jego grze słychać to chyba najpełniej) pozostaje wciąż taki sam.
A płyta - cóż, to znakomita mieszanka jazzu, noise'u, współczesnej elektroniki i muzyki komponowanej z elementami improwizacji, połączonych tak, że nie sposób już rozeznać gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie. Po prostu - znakomita!
Niewiele się zmienia więc w odniesieniu do struktury kompozycji, ale zamknięta przestrzeń pozwala na bardzo precyzyjną realizację projektu z niezwykłą dbałością o detale. Dzięki temu znakomita jakość nagrania ukazuje muzykę kwartetu w zupełnie nowym świetle. To, co na płytach "Provoke" i "Lacerba" wydawało się improwizacją czy chociażby jej elementem, niczym w muzyce wcześniejszego projektu Kena - Vandermark 5 - tutaj okazuje się być organiczną, zaprojektowaną przez autora kompozycji strukturą. Nie znaczy to przy tym wcale, że dwie poprzednie realizacje są złe, nie. Ale dopiero na "Cherchez La Femme" możemy w pełni docenić zamysł twórcy kwartetu oraz wkład pracy zespołu, dzięki czemu muzyka brzmi w tak nierozerwalny, organiczny sposób.
Made to Break jawi mi się przy tym, jako kontynuacja idei rozwijanych wcześniej w V5. Oczywiście odmienny skład - obecność elektroniki i elektrycznego basu zamiast wiolonczeli i akustycznego instrumentu Kenta Kesslera - sytuują muzykę zespołu w zgoła odmiennych rejonach, ale w gruncie rzeczy - pomysły są takie same. Polemizowałbym też z tymi, którzy widzą tu odmienne podejście do muzycznej materii. Co bowiem oznacza "modułowa struktura"? Czyż moduły nie występowały w kompozycjach z okresu V5? Czyż nie tak zbudowana była choćby "Camera" jeszcze z okresie, gdy na puzonie grał tam Jeb Bishop? Czy nie tak powstawały rozbudowane, wielowątkowe kompozycje dla Resonance? To, że są elementy noise'u, współczesnej elektroniki; to, że brakuje elementów swingu nie oznacza jeszcze jakieś radykalnej zmiany. Zgoda, muzyka brzmi inaczej, ale mamy do czynienia z pewnym rozwojem pomysłów na wspólne granie, a nie z radykalną jego zmianą. To, że w warstwie brzmieniowej jest odmiennie - zgoda, ale spójrzmy pod powłokę, zerknijmy głębiej, a przekonamy się, że tak wiele tych projektów nie różni.
Energia, brutalna momentami w partiach saksofonu, pozostaje bez wątpienia od lat ta sama. I to zdecydowanie, od pierwszych nut, zbliża te projekty do siebie. Jednak Ken z upływem czasu zdaje się obejmować wzrokiem i zagarniać do swojej muzyki coraz to nowe obszary. Przetwarza je i włącza, jako inspiracje w obszar swojej twórczości. I to tak naprawdę jedyna różnica między Made to Break i dawnym kwintetem. Ale i świadectwo ciągłego, nieprzerwanego rozwoju. Chociaż on sam w głębi duszy (w jego grze słychać to chyba najpełniej) pozostaje wciąż taki sam.
A płyta - cóż, to znakomita mieszanka jazzu, noise'u, współczesnej elektroniki i muzyki komponowanej z elementami improwizacji, połączonych tak, że nie sposób już rozeznać gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie. Po prostu - znakomita!
autor: Wawrzyniec Mąkinia
Christof Kurzmann: electronics
Devin Hoff: bass
Ken Vandermark: reeds
Tim Daisy: drums
Devin Hoff: bass
Ken Vandermark: reeds
Tim Daisy: drums
Made to Break [Tim Daisy, Christof Kurzmann, Devin Hoff, Ken Vandermark]; photo by Cesar Merino |
1. Sans Serif - For Betty Davis and Sleater Kinney [14:04]
2. Capital Black - For Helen Frankenthalter and Joan Mitchell [18:20]
3. The Other Lottery - For Helen Levitt and Susan Meiselas [14:14]
2. Capital Black - For Helen Frankenthalter and Joan Mitchell [18:20]
3. The Other Lottery - For Helen Levitt and Susan Meiselas [14:14]
Płyta do kupienia na multikulti.com także w wersji winylowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz