Michel Edelin's Flute Fever Orchestra with special guest Nicole Mitchell "Kalamania" 2CD, Rogue ART 2016, ROG0070 |
Francuski flecista i kompozytor zaprosił do swojego nowego projektu najwybitniejsze francuskich flecistki (Ludivine Issambourg, Sylvaine Hélary) oraz amerykankę Nicole Mitchell, uznawaną za najwybitniejszą wirtuozkę tego instrumentu na świecie; i stworzył z nich niesamowitą fletową orkiestrę. Tak prezentuje się w skrócie pierwsza część jego nowego autorskiego projektu. Druga część bowiem to nagranie solo - i dla mnie - prawdziwa wisienka na torcie.
Pierwsza płytę otwiera dosyć szablonowa kompozycja Five O’Clock Tea – gdzie w swingujący podkład sekcji rytmicznej Peter Giron / John Betach wpleciony jest najpierw temat grany „tutti” a potem solowe, improwizowane partie poszczególnych instrumentalistów. Dużo ciekawiej robi się jednak od drugiej kompozycji na płycie – Joyful Struggle. Tutaj ten szablon ze swingiem sekcji w podkładzie zostaje porzucony, a muzyka nabiera kolorów i poszczególne partie mienią się różnymi odcieniami. Prawdziwą perełką zdaje się być Obsession, gdzie najpierw mamy cudowne, pełne pastelowych barw partie fletów, a pod koniec na ich miejsce wprowadzony zostaje wokalny kwartet tylko z towarzyszeniem instrumentu lidera.
Na tej płycie pobrzmiewają rozmaite echa i inspiracje – dużo słychać tu (nie tylko za sprawą Nicole Mitchell) odniesień do chicagowskiego AACM-u, pobrzmiewa gospel gdy chór fletów zastępują wokale, ale też wolna improwizacja wywiedziona z klasycznej europejskiej awangardy. Muzyka Edelina jest miękka, plastyczna, pełna witalnej, pozytywnej energii, ciepła i malowana żywą paletą pastelowo barwionych kolorów. A równocześnie otwarta i – prócz tego pierwszego, niezbyt udanego utworu – zaskakująca.
Odmienny charakter ma drugi dysk będący solową skupioną wypowiedzią francuskiego instrumentalisty. Solową nie znaczy jednak „na jeden instrument”. Wykorzystując bowiem współczesne nagraniowe możliwości Edelin nagrał płytę solo, ale często nakładą na siebie ścieżki równych instrumentów. Nakłada on na siebie ścieżki fletów, wykorzystuje partie syntezatorów i perkusjonalia. Tworzy w ten sposób muzykę różnorodną, ale już nie tak witalną; skupioną i silniej osadzoną w europejskiej tradycji. Najcudowniejsze są jednak te kompozycje gdzie jest tylko jedna ścieżka, i jeden instrument – flet. Wtedy Edelin nikogo nie udaje, nie imituje, nie odwołuje się do różnych wzorców i nie stara się przypodobać publiczność. Jest sobą, skupionym na brzmieniu własnego tylko instrumentu i najmniejszych jego detalach. Wyczarowuje tym samym najgłębszą i najprawdziwszą muzykę, dotykając czegoś ulotnego i głębokiego. Polecam gorąco!
Pierwsza płytę otwiera dosyć szablonowa kompozycja Five O’Clock Tea – gdzie w swingujący podkład sekcji rytmicznej Peter Giron / John Betach wpleciony jest najpierw temat grany „tutti” a potem solowe, improwizowane partie poszczególnych instrumentalistów. Dużo ciekawiej robi się jednak od drugiej kompozycji na płycie – Joyful Struggle. Tutaj ten szablon ze swingiem sekcji w podkładzie zostaje porzucony, a muzyka nabiera kolorów i poszczególne partie mienią się różnymi odcieniami. Prawdziwą perełką zdaje się być Obsession, gdzie najpierw mamy cudowne, pełne pastelowych barw partie fletów, a pod koniec na ich miejsce wprowadzony zostaje wokalny kwartet tylko z towarzyszeniem instrumentu lidera.
Na tej płycie pobrzmiewają rozmaite echa i inspiracje – dużo słychać tu (nie tylko za sprawą Nicole Mitchell) odniesień do chicagowskiego AACM-u, pobrzmiewa gospel gdy chór fletów zastępują wokale, ale też wolna improwizacja wywiedziona z klasycznej europejskiej awangardy. Muzyka Edelina jest miękka, plastyczna, pełna witalnej, pozytywnej energii, ciepła i malowana żywą paletą pastelowo barwionych kolorów. A równocześnie otwarta i – prócz tego pierwszego, niezbyt udanego utworu – zaskakująca.
Odmienny charakter ma drugi dysk będący solową skupioną wypowiedzią francuskiego instrumentalisty. Solową nie znaczy jednak „na jeden instrument”. Wykorzystując bowiem współczesne nagraniowe możliwości Edelin nagrał płytę solo, ale często nakładą na siebie ścieżki równych instrumentów. Nakłada on na siebie ścieżki fletów, wykorzystuje partie syntezatorów i perkusjonalia. Tworzy w ten sposób muzykę różnorodną, ale już nie tak witalną; skupioną i silniej osadzoną w europejskiej tradycji. Najcudowniejsze są jednak te kompozycje gdzie jest tylko jedna ścieżka, i jeden instrument – flet. Wtedy Edelin nikogo nie udaje, nie imituje, nie odwołuje się do różnych wzorców i nie stara się przypodobać publiczność. Jest sobą, skupionym na brzmieniu własnego tylko instrumentu i najmniejszych jego detalach. Wyczarowuje tym samym najgłębszą i najprawdziwszą muzykę, dotykając czegoś ulotnego i głębokiego. Polecam gorąco!
autor: Józef Paprocki
CD 1:
1. Five O’Clock Tea (11:41)
2. Joyful Struggle (7:32)
3. Obsession (4:07)
4. Marche Solennelle des Aquaziques (4:42)
5. Le Chant du Faune Fou (9:41)
6. Somewhere About Here (3:22)
7. Flying Drum (5:12)
8. Granville Island (5:06)
9. Totem (5:46)
CD 2:
1. Miss Terry (1:55)
2. Red (2:23)
3. Roots (2:30)
4. Black (4:35)
5. The Breath of Salomon Island (2:28)
6. Emerald Green (2:48)
7. Alpha (6:01)
8. Grey (1:55)
9. Elephant Cha Cha (2:38)
10. Carmine (1:29)
11. Yellow (1:38)
12. Pannonica (2:24)
13. This Way Please (3:39)
14. Mad Mouse (1:51)
15. Blue (2:12)
16. Hush! (1:42)
17. The Best Time (2:53)
Michel Edelin: flute, alto flute, bass flute, text, vocal
Sylvaine Hélary: flute, alto flute, bass flute, piccolo, vocal
Ludivine Issambourg: flute, alto flute, vocal
Peter Giron: double bass, vocal
John Betsch: drums, vocal
special guest
Nicole Mitchell: flute, alto flute, piccolo, vocal
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz