The Westerlies "The Westerlies" 2CD, Songlines 2016, SGL16172 |
Czwórka przyjaciół, młodych muzyków z Seattle, którzy przenieśli się do
Nowego Jorku by tu studiować na Juilliard oraz Manhattan School of
Music, postanowiła założyć kwartet pod koniec 2011 roku odkrywając w
toku eksperymentów własną, zbiorową barwę i brzmienie, które czerpie z
amerykańskiej muzyki folk, indie rocka, jazzu i muzyki klasycznej. Przez
następne dwa lata grali stale w obu miastach (Seattle i Nowym Joru),
tworząc i wciąż rozwijając duży repertuar oryginalnych kompozycji. Na
początku 2013 roku Westerlies zostali zaproszeni przez swojego
nauczyciela z Seattle, przyjaciela i mentora, Wayne'a Horvitza, aby
stworzyć własną interpretację jego oryginalnej muzyki. Oni przystali na
to od razu - cała czwórka bowiem była już nieźle zaznajomiona z jego
kompozycjami wykorzystując je i grając w rozmaitych zespołach. Po
konsultacjach z Horvitzem wybrali szereg jego szereg melodii jazzowych,
kompozycji muzyki filmowej i klasycznych utworów kameralnych z dorobku
kompozytorskiego Horvitza ostatnich trzydziestu lat i zdecydowali się
nagrać je wraz ze swoim mentorem podczas letniej rezydencji w San Juan
Islands koło Waszyngtonu.
W tamtej, pierwszej sesji, towarzyszył im ich mentor - Wayne Horvitz. Teraz jednak do naszych rąk trafia najnowsza, podwójna płyta The Westerlies, będąca ich pierwszą w pełni autorską wypowiedzią. Autorską - także w sferze kompozycji. Muzycy przepracowali wszystkie te kompozycje w zupełnie niezwykły sposób - spędzili cztery tygodnie, grając po osiem, dziesięć godzin dziennie, tak że wchodząc do studia mieli te kompozycje dopracowane w najmniejszych detalach pod względem technicznym i strukturalnym.
Efekt tej pracy jest niesamowity - The Westerlies jawią się tutaj jako zupełnie nowe wcielenie Kronos Quartet. tym dziwniejsze, że złożone z dętych instrumentów. Są tu bowiem tylko dwie trąbki i dwa puzony. Ale mnogość inspiracji i odniesień, swoboda wypowiedzi i elokwencja, techniczna maestria i dopracowanie nagrania w najmniejszych nawet detalach jest zdumiewająco podobna. Pobrzmiewają w tej muzyce echa dokonań Billa Frisella, Wayne'a Horvitza, ale też dwudziestowiecznych amerykańskich kameralistów i minimalistów, echa muzyki świata i, nade wszystko, jazzu.
Podchodząc pierwszy raz do tego nagrania spodziewałem się nudy i przewidywalności. "dwie trąbki i dwa puzony, czym tu można zaskoczyć?" - myślałem. Ale to nagranie - rozpiętością odniesień, precyzją, ale też niesamowitą komunikatywnością muzycznego przekazu - dosłownie wbiło mnie w podłogę. Wszystko to podkreślą jeszcze niezwykle technicznie dopracowane nagranie (ponoć muzycy byli obstawieni mikrofonami z każdej możliwej strony tak, by uchwycić każdy możliwy kąt dźwięku) i takaż realizacja. Cudowne nagranie!
W tamtej, pierwszej sesji, towarzyszył im ich mentor - Wayne Horvitz. Teraz jednak do naszych rąk trafia najnowsza, podwójna płyta The Westerlies, będąca ich pierwszą w pełni autorską wypowiedzią. Autorską - także w sferze kompozycji. Muzycy przepracowali wszystkie te kompozycje w zupełnie niezwykły sposób - spędzili cztery tygodnie, grając po osiem, dziesięć godzin dziennie, tak że wchodząc do studia mieli te kompozycje dopracowane w najmniejszych detalach pod względem technicznym i strukturalnym.
Efekt tej pracy jest niesamowity - The Westerlies jawią się tutaj jako zupełnie nowe wcielenie Kronos Quartet. tym dziwniejsze, że złożone z dętych instrumentów. Są tu bowiem tylko dwie trąbki i dwa puzony. Ale mnogość inspiracji i odniesień, swoboda wypowiedzi i elokwencja, techniczna maestria i dopracowanie nagrania w najmniejszych nawet detalach jest zdumiewająco podobna. Pobrzmiewają w tej muzyce echa dokonań Billa Frisella, Wayne'a Horvitza, ale też dwudziestowiecznych amerykańskich kameralistów i minimalistów, echa muzyki świata i, nade wszystko, jazzu.
Podchodząc pierwszy raz do tego nagrania spodziewałem się nudy i przewidywalności. "dwie trąbki i dwa puzony, czym tu można zaskoczyć?" - myślałem. Ale to nagranie - rozpiętością odniesień, precyzją, ale też niesamowitą komunikatywnością muzycznego przekazu - dosłownie wbiło mnie w podłogę. Wszystko to podkreślą jeszcze niezwykle technicznie dopracowane nagranie (ponoć muzycy byli obstawieni mikrofonami z każdej możliwej strony tak, by uchwycić każdy możliwy kąt dźwięku) i takaż realizacja. Cudowne nagranie!
autor: Józef Paprocki
Riley Mulherkar: trumpet
Zubin Hensler: trumpet
Andy Clausen: trombone
Willem de Koch: trombone
CD 1:
1. A Nearer Sun
2. So So Shy
3. New Berlin, New York
4. Saro
5. Although Of Course You End Up Becoming Yourself
6. The Beekeeper
7. Where’s The Music?
8. Double Situation
9. Lopez
CD 2:
1. The Shop
2. The Beach
3. Rue des Rosiers
4. Run On Down
5. Edomala
6. Ruddy Ducker
7. Songs My Mother Taught Me
8. All To Ourselves
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz