Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sorey Tyshawn. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sorey Tyshawn. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 września 2017

Christian McBride / Eric Reed / Josh Rubin / Tyshawn Sorey / Jeff Ziegler "John Zorn: Commedia Dell’Arte" Tzadik 2017, TZ8347

Christian McBride / Eric Reed / Josh Rubin / Tyshawn Sorey / Jeff Ziegler "John Zorn: Commedia Dell’Arte" Tzadik 2017, TZ8347
Commedia Dell’arte wg. Johna Zorna, zaprezentowana premierowo w trakcie 'Works & Process' w Guggenheim Museum w Nowym Jorku to pięć kompozycji, pod wdzięcznymi nazwami 'Harlequin', 'Colombian', 'Scaramouche', 'Pulcinella' i 'Pierrot', układającymi się w niezwykłą suitę.

Zorn sięgnął do włoskiej Commedia Dell’arte z pewnością nie przez przypadek, w końcu najważniejszą jej cechą jest improwizowany charakter scenicznego widowiska, dzięki czemu aktorzy stają się autorami swych postaci. Pięcioro z nich zostało sportretowanych przez nowojorskiego giganta. W każdym z utworów mamy do czynienia z innymi składami. I tak w 'Harlequin' usłyszymy kwartet w składzie flet/basowy klarnet/fagot i altówka. W 'Colombian' wokalny kwartet, w 'Scaramouche' jazzowe trio w składzie Steve Gosling/Christian McBride/Tyshawn Sorey. W 'Pulcinella' brassowy kwintet i w 'Pierrot' kwintet wiolonczelowy.

Występujący w maskach i charakterystycznych strojach aktorzy, często wieloma dialektami, wypełniali fabularną intrygę improwizowanym tekstem monologów i dialogów, działaniami scenicznymi, jak też pantomimiczną grą, chwytami właściwymi dla późniejszej filmowej burleski i błazeńskich parodystycznych popisów.

Tutaj kwintet wiolonczelowy, kwintet instrumentów dętych-drewnianych, klasyczne jazzowe trio i wokalny kwartet wypełnił zornowską partyturę zaraźliwym humorem, wielką erudycją, z lekka chuligańską energią, muzyczną wirtuozerią i artystycznym nonkonformizmem. W składzie usłyszymy między innymi Tyshawna Sorey'a, Steve'a Goslinga, Christiana McBride'a, Josha Rubina czy Jay'a Campbella.

John Zorn, enfants terribles współczesnego świata muzyki, którego jakiś czas temu przyjął w grono klasyków XXI wieku światowy establishment, kontynuuje pracę bliższą współczesnej kameralistyce niż muzyce jazzowej. Jego stylistyka, którą z powodzeniem zaczął realizować od początku lat 80., łącząca najprzeróżniejsze elementy w spójny stop, pełna niespodzianek, stała się z czasem modna i pojawiło się więcej działających w podobny sposób artystów/zespołów. Lecz to właśnie John Zorn pozostaje "ojcem założycielem" tego kierunku.

Najnowsza pozycja 'Commedia Dell’arte', wydana właśnie przez Tzadik Records, od pierwszych taktów porusza słuchacza i wprowadza w stan skupienia. Przebogata struktura poszczególnych części, zmienność nastojów i stylistyk, przejmujące partie solowe, wszystko to wymagające wielkich umiejętności całego aparatu wykonawczego. John Zorn budując własne oryginalne artystyczne uniwersum, po raz kolejny udanie przerzuca kładkę pomiędzy współczesną awangardą a kreatywną sztuką z przeszłości, tym razem z wieku XVI, stawiając pytanie o znaczenie awangardowej spuścizny dla współczesnej kultury.
autor: Witek Leśniak

Kyle Armbrust: Viola
Eliza Bagg: Voice
Sarah Braile: Voice
Rachel Calloway: Voice
Jay Campbell: Cello
Claire Chase: Flute
Kevin Cobb: Trumpet
Steve Gosling: Piano
Louis Hanzlik: Trumpet
Rebekah Heller: Bassoon
Mihai Marica: Cello
Christian McBride: Bass
Mike Nicolas: Cello
Michael Powell: Trombone
Eric Reed: Horn
John D. Rojak: Bass Trombone
Josh Rubin: Clarinet, Bass Clarinet
Kirsten Sollek: Voice
Tyshawn Sorey: Drums
Jeff Ziegler: Cello

1. Harlequin
2. Colombian
3. Scaramouche
4. Pulcinella
5. Pierrot

płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 14 kwietnia 2017

Angelica Sanchez Trio feat. Michael Formanek and Tyshawn Sorey "Float the Edge" Clean Feed 2017, CF410

Angelica Sanchez Trio feat. Michael Formanek and Tyshawn Sorey "Float the Edge" Clean Feed 2017, CF410
25 marca br. ujrzała światło dzienne najnowsza płyta pianistki, kompozytorki i improwizatorki Angelici Sanchez. Do swojego najnowszego nagrania zaprosiła dwóch niezwykle cenionych muzyków, których dzieli chyba więcej niż jedno pokolenie - weterana jazzowej sceny, basistę Michaela Formanka oraz 22 lata młodszego, ale niezwykle cenionego perkusistę Tyshawna Sorey'a. Podstawę materiału na którym skupili się w tym projekcie muzycy stanowią kompozycję Sanchez, ale wśród nich na płycie znalazły się również triowe improwizacje. Dlaczego? Czy kompozycje im niewystarczały? "Bardzo wiele z tego co robimy w trio - i czym każde z nas żyje w muzyce - porusza się na krawędzi, bez ubezpieczenia. Gdy zaczynamy grać, zagłębiamy się w niej, unosimy się nią, nie znając punktu, miejsca do którego chcemy dotrzeć. I nie wiemy czy będziemy tam potrafili bezpiecznie wylądować" - mówi liderka tria. "Ale kiedy to działa, czujesz jak unosisz się w muzyce, jest to cudowne doświadczenie lekkości. I to jest piękne."

Tak, tutaj działa to świetnie. Także w szkicowych kompozycjach Angelici Sanchez. Ona sama powtarza, że nie chciała zawierać w nich melodii, raczej skupiała się na nastroju chwili, próbowała go zarysować, a resztę wypełniali wspólnie, poruszając się w zarysowanych ramach lub strukturze. "Mike i Tyshawn to instrumentaliści ale i wizjonerzy, którzy w naturalny sposób rozwijają muzykę, i wiem, że będą grać coś lepszego, niż mogłam sobie wyobrazić. Trzeba więc zostawić im przestrzeń. To trio to także przeciwieństwo wielu podobnych składów, bo to nie fortepian prowadzi tu narrację przez cały czas. Wiem, że mogę grać wszystko i oni podążą za muzyką, ale nie o to chodzi. Chcę by ją kształtowali na równi ze mną, bo muzyka tylko na tym zyskuje. Ten album to naprawdę podróż - dla nas i dla słuchacza".

I to chyba najtrafniejszy opis tego pięknego nagrania, pełnego nastrojów i barw, uciekającego przez jakąkolwiek muzyczną sztampą, ale i nie bojącego się lirycznych momentów kształtowanych z powstającej ad hoc, jakby momentami od niechcenia, muzycznej materii. Czasem wydaje mi się, że to jakby wędrowanie światłem po ściennym malowidle - zawsze widzimy fragment, i zawsze przez mgnienie oka. Pozwala to słuchaczowi wychwycić piękno detalu, ale tylko przeczuć formę i kształt całości zamierzenia. A jednak zachwyca pięknem, nastrojem, urokiem chwili i wyłaniającym się w ciemności, zmaterializowanym kunsztem każdego z twórców płyty. Znakomite nagranie!
autor: Marek Zając

Angelica Sanchez: pianoMichael Formanek: double bass
Tyshawn Sorey: drums

1. Shapishico
2. Float the Edge
3. Pyramid
4. SOWF (Substance of We Feeling)
5. Waking Dream (change title to Hypnagogia)
6. What the Birds Tell Me
7. The Traveler
8. Black Flutter

płyta do nabycia na multikulti.com

sobota, 24 września 2016

Illtet [Mike Ladd / Jeff Parker / HPRIZM / High Priest / Tyshawn Sorey] "Gain" [Vinyl 1LP+download], Rogue ART 2016, ROG0064

Illtet [Mike Ladd / Jeff Parker / HPRIZM / High Priest / Tyshawn Sorey] "Gain" [Vinyl 1LP+download], Rogue ART 2016, ROG0064
Illtet to płyta która naprawdę potrafi zadziwić. Powstała troszkę jako kontynuacja projektów realizowanych przez pochodzącego z Nowego Yorku poetę i muzyka Mike'a Ladda dla wytwórni Pi Recordings, zwłaszcza ostatniego, zrealizowanego we współpracy z pianistą Vijay'em Iyerem "Holding It Down: The Veterans’ Dreams Project". Tym razem płyta nie ma jednak tak spójnego przesłania, jak tamten, dedykowany wojennym weteranom projekt, za to w warstwie czysto muzycznej wymyka się ona wszelkim szufladkom.

Kunsztu i wizjonerstwa instrumentalistom nie brakuje. Tyshawn Sorey mimo młodego wieku, dzięki współpracy z Johnem Zornem, Vijay'em Iyerem, Anthonym Braxtonem dał się już poznać jako muzyk z jazzu się wywodzący, ale bardzo otwarty na wszelkie awangardowe eksperymenty i doświadczenia. Chicagowski gitarzysta Jeff Parker (Isotope 217, Tortoise, Powerhouse Sound, ale też Ernest Dawkins New Horizons Ensemble) to prawdziwa gwiazda rockowej, postrockowej i jazzowej sceny, ale uczestniczący od czasu do czasu w rozmaitych awangardowych projektach. High Priest a/k/a HPrizm był do czasu tego nagrania postacią zupełnie mi nieznaną, ale to prawdziwy szaman psychodelicznych, analogowych syntezator i różnych dziwnych urządzeń elektronicznych na których odprawia swoje szamańskie gusła. No i Mike Ladd, tutaj będący nie tylko wokalistą i improwizującym poetą, ale także operującym w świecie dźwiękowej elektroniki i syntezatorów artystą.

Muzyka, poza improwizacją i muzycznymi doświadczeniami twórców, nie ma z jazzem wiele wspólnego. Bliżej jej do elektroniki i rocka czy może post rocka. Są tutaj utwory czysto instrumentalne; są takie, gdzie Ladd, deklamuje i improwizuje swoją poezję; są też takie które śmiało można uznać za piosenki ("Gain"). Ale jest w całym tym konglomeracie kosmicznych dźwięków i mikrodźwięków też niezwykły, unikatowy magnetyzm gitary Jeffa Parkera. To jest właśnie największy atut tego projektu - owo zawieszenie dźwięków Parkera w mocnym, gęstym elektronicznym i psychodeliczno-kosmicznym sosie, wsparcie delikatną perkusją Soreya jest cudowne i niezwykłe jednocześnie. A dodatkowo Ladd – jako raper, czy też melodeklamujący piosenkarz - ma w głosie taką charyzmę i emocje, że do tego nagrania – mimo, iż opis może być cokolwiek odpychający - można powracać po wielokroć.

Unikatowe brzmienie i muzyka zupełnie wymykająca się szufladkom. Dla mnie - bomba!"
autor: Marek Zając

Mike Ladd: voice, synthesiser
Jeff Parker: electric guitar
HPRIZM/High Priest: moog, voice, synthesiser
Tyshawn Sorey: drums, trombone, rhodes

Side A:
1. Lightering (5:01)
2. Look Back'08 (4:11)
3. Market Crash (6:04)
4. Andy (6:53)

Side B:
1. Gain (5:52)
2. HP One (6:24)
3. Raise The Bar (3:32)
4. Rome (9:45)



płyta do nabycia na multikulti.com

poniedziałek, 30 listopada 2015

Jay Campbell / Steve Gosling / Michael Nicolas / Chris Otto / Tyshawn Sorey "John Zorn: Hen To Pan" Tzadik 2015, TZ8329

Jay Campbell / Steve Gosling / Michael Nicolas / Chris Otto / Tyshawn Sorey "John Zorn: Hen To Pan" Tzadik 2015, TZ8329
Enfant terrible współczesnego świata muzyki, który jakiś czas temu przyjął go w grono Klasyków XXI wieku, choć sam Zorn raczej nic sobie z tego nie robi kontynuuje pracę bliższą współczesnej kameralistyce niż muzyce jazzowej. Jego stylistyka, którą z powodzeniem zaczął realizować od początku lat 80., łącząca najprzeróżniejsze elementy w spójny stop, pełna niespodzianek, stała się z czasem modna i pojawiło się więcej działających w podobny sposób artystów/zespołów. Lecz to właśnie John Zorn pozostaje "ojcem założycielem" tego kierunku.

Najnowsza pozycja 'Hen To Pan' wydana właśnie przez Tzadik Records to trzy miniatury instrumentalne, z których jedna 'Ouroboros' pojawia się w trzech wersjach, dwóch triowych i jednej duetowej.

Kluczowym instrumentalistą wszystkich wykonań, a jak dowiadujemy się z tekstu z dołączonej do płyty książeczki jest amerykański wiolonczelista Jay Campbell, występujący we wszystkich pięciu trackach. Ma on na swoim koncie wiele już nagród (First Prize winner of the 2012 Concert Artist Guild auditions, nagrody przyznane przez BMI i ASCAP foundations...). Koncerty w Carnegie Hall, Alice Tully Hall, Avery Fisher Hall, Kultur und Kongresszentrum-Luzern, na Aspen Music Festival. Jego koncertowe zainteresowania obejmują zarówno kompozytorów współczesnej muzyki klasycznej jak Tan Dun, Elliott Carter, Pierre Boulez, Kaija Saariaho, John Adams, ale także amerykański saksofonista jazzowy Steve Coleman, czy członkowie Radiohead i Einstürzende Neubauten. Jego wykonania cechuje wielka wrażliwość na dźwięk i poczucie czasu. Od pewnego czasu dość ściśle współpracuje z Johnem Zornem, pojawiając się na wielu wydawnictwach Tzadik Records, coraz odważniej prezentującej dokonania współczesnych kompozytorów klasycznych.

Trzy kompozycje, 'Ouroboros', 'The Aristos' i 'Occam's Razor' to muzyka pełna wrażliwości i mądrości, umiejąca wprawić w stan mistycznej kontemplacji, jak też w stan hipnotycznego transu, ale też przywołać nastrój beztroskiej zabawy. Wyjątkowe dzieło kompozytorskie Zorna, osoby o błyskotliwej inteligencji i sporym poczuciu humoru, pisane na wiolonczelę, z myślą właśnie o takim składzie wykonawców udowodnia, że ta muzyka, pełna niesłychanej intensywności, choć została skomponowana całkiem niedawno, bo w 2013 i 2014 roku, może dać wiele satysfakcji fanom zarówno nowej klasyki, kreatywnego jazzu jak też muzyki awangardowej.
autor: Mariusz Zawiślak
Copyright © 2015 Multikulti Project. All rights reserved

Jay Campbell: cello
Steve Gosling: piano
Michael Nicolas: cello
Chris Otto: violin
Tyshawn Sorey: drums

1. Ouroboros (trio version 1)2. Occam's Razor
3. Ouroboros (duo version)
4. The Arostos
5. Ouroboros (trio version 2)



płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 31 lipca 2015

Timucin Sahin Quintet [Timucin Sahin / Tyshawn Sorey / Christopher Tordini / Ralph Alessi / John O'Gallagher] "Inherence" Between The Lines 2013, BTLCHR71233

Timucin Sahin Quintet [Timucin Sahin / Tyshawn Sorey / Christopher Tordini / Ralph Alessi / John O'Gallagher] "Inherence" Between The Lines 2013, BTLCHR71233
Mówi się, że wielu gitarzystów korzysta z gitar o nietypowej konstrukcji tylko po to, by pokazać jacy są "cool". Gdy jednak przychodzi do grania nie potrafią oni zaprezentować nic nietypowego na swoich dziwacznych i "unikatowych" instrumentach. Takie opinie nie odnoszą się jednak do tureckiego wirtuoza tego instrumentu Timuçina Şahina, który korzystając z dwugryfowej gitary - jeden gryf jest tradycyjny, a drugi siedmiostrunowy i bezprogowy. W ten sposób stara się on poszerzyć brzmieniowe i strukturalne możliwości własnej muzyki. I uczynić brzmienie swego zespołu ciekawszym i niekonwencjonalnym.

Najnowsze jego nagranie, do którego zaprosił niezwykle znanych i cenionych instrumentalistów (m.in. Tyshawn Sorey i Raplh Alessi) jest zresztą znakomitą tego ilustracją. Jakże bowiem fantastycznie brzmią jego duety z Alessim w "Delayed", gdy chwyta on za swój bezprogowy instrument. W pierwszej chwili, nie przeglądając książeczki trudno doprawdy rozeznać jakim instrumentem się on posługuje. Jakże ciekawie brzmią skomplikowane chromatyczne pochody i duże skoki interwałowe w "Bakumbaga" gdy dodatkowo przetwarza on brzmienie swojego instrumentarium.

Timuçin Şahin i jego gitara
Ale unikatowe brzmienie to tylko jedna strona muzyki tureckiego gitarzysty. Inną są formalne komplikacje, które nadają jego muzyce zdecydowanie pozajazzowy charakter. Pobrzmiewa w jego graniu i muzyka południowych Indii, i harmolodyczne koncepcje Ornette'a Colemana, ale i odwołania do gitarowych dokonań Jimmiego Page'a z czasów świetności Led Zeppelin. Nie są one jednak nigdy tanim chwytem obliczonym na zyskanie poklasku i zachwytów publiczności. Nie znajdziemy tu bowiem prostych fraz wyrwanych z dokonań klasyków czy to free jazzu czy rocka. Şahin zawsze sięga głębiej - interesują go raczej współbrzmienia i strukturalno-forma strona własnej muzyki, niż jej rytmiczmno-melodyczne aspekty.

Wszystko to jednak, wszystkie formalne komplikacje są niczym gdy muzyka nie wzbudza emocji. A granie kwintetu Şahina nim pulsuje i aż kipi. Prowadząc narrację poszczególnych kompozycji, trochę na zasadzie zróżnicowania i kontrapunktu tworzy sola i wyodrębnia duety, z niezwykłą pieczołowitością konstruowane przez poszczególnych instrumentalistów. Umożliwia im to zwłaszcza cudowna, pełna rytmicznych załamań gra Tyshawna Soreya, który - w moim odczuciu - wyrasta obok lidera na pierwszoplanową postać tego nagrania.

Jeżeli więc poszukujecie nieoczywistości w muzyce i odrobiny brzmieniowej nowości - sięgnijcie po to nagranie. Nie zawiedziecie się, na pewno!
autor: Józef Paprocki

Timucin Sahin: 7 string fretless & 6 string fretted electric guitars
Tyshawn Sorey: drums
Christopher Tordini: bass
Ralph Alessi: trumpet 
John O'Gallagher: alto saxophone

1. Inherence 09:33
2. My Left Foot 10:06
3. Delayed 09:53
4. Tikiti (Mahir's Father) 05:47
5. At Toms 07:44
6. Bakumbaga (Mahir's Turtle) 05:15
7. Budi And Ringo 01:24




płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 24 kwietnia 2015

Mario Pavone / Matt Mitchell / Tyshawn Sorey "Blue Dialect", Clean Feed 2015, CF319

Mario Pavone / Matt Mitchell / Tyshawn Sorey "Blue Dialect", Clean Feed 2015, CF319 
To wielka radość móc sięgnąć po nowe nagranie kogoś takiego jak Mario Pavone! Przez blisko pięć dekad był on jedną z kluczowych postaci na amerykańskiej scenie jazzowej. Był niemal wszędzie tam gdzie działy się twórcze i kreatywne - grał u boku największych innowatorów i luminarzy jazzu: Paula Bley'a, Billa Dixona, Anthony'ego Braxton, Thomasa Chaplina, Wadady Leo Smith, Marty Ehrlicha, Stevena Bernsteina, Joshu'y Redmana i wielu, wielu innych. Teraz oto możemy go posłuchać w bardzo konwencjonalnym, klasycznym składzie, w którym robi to, co robi najlepiej - grającego we właściwy sobie sposób muzykę niekonwencjonalną, dla której wszakże post-bop jest punktem odniesienia.

Partnerami swoimi uczynił muzyków podobnie myślących i czujących, chociaż kilka dekad młodszych niż on. Pianista Matt Mitchell i perkusista Tyshawn Sorey to instrumentaliści potrafiący "przetworzyć w sekundę pięć tysięcy terabajtów informacji" - tak niegdyś grę pierwszego w nich podsumował trębacz Dave Douglas. Tutaj jest to bardzo, bardzo potrzebne, bowiem "Blue Dialect" to niekończący się strumień idei i pomysłów, ale mający skończoną formę - bo trio potrafi tą formą myśleć i nie zapomina ani na moment, gdzie rozpoczęła się ich wspólna, dźwiękowa podróż. Każdy utwór jest jak historia, mająca wszystko, co potrzeba by słuchacza uwieść i zachwycić. I układa się to wszystko niemal w formę powieści - bo taką dużą formą Maria Pavone i spółka także myśleć potrafią.
autor: Józef Paprocki

Mario Pavone: double bass
Matt Mitchell: piano
Tyshawn Sorey: drums

1. Suitcase in Savannah
2. Xapo
3. Reflections
4. Two One
5. Zines
6. Silver Print
7. Language
8. Trio Dialect
9. Blue



płyta do nabycia na multikulti.com

środa, 17 grudnia 2014

Marc Ribot / Trevor Dunn / Tyshawn Sorey "Valentine’s Day", Tzadik 2014, TZ8323

Marc Ribot / Trevor Dunn / Tyshawn Sorey "Valentine’s Day", Tzadik 2014, TZ8323

Marc Ribot w swoim żywiole!
Szatańska sprawność i nieposkromiona wyobraźnia tego gitarzysty sprawiły, że każdy projekt, w który jest zaangażowany pachnie z daleka wydarzeniem. Nie inaczej jest i tym razem, przedstawiciele trzech generacji nowojorskiego downtownu Marc Ribot (Ceramic Dog, Tom Waits, Elvis Costello), Trevor Dunn (Mr. Bungle, Melvins, Fantomas) i Tyshawn Sorey (Steve Coleman, Anthony Braxton, Vijay Iyer) zabierają nas w mocno pokręconą, pełną nieuczesanych dźwięków wycieczkę. Esencjonalna i diablo intensywna 'Valentine’s Day' zawiera dwanaście kompozycji Johna Zorna, poza tytułami opatrzonych podtytułami 'enigma od 1 do 12'.

Jakże inna jest to płyta od ‘Live at the Village Vanguard’ z początku 2014 roku, tam sześć utworów, po dwa Coltrane'a i Aylera, jeden Kerna/Hammersteina, jeden Neiburga/Daugherty'ego/Reynoldsa, ponad godzinę absolutnie powalającej jazzowej, improwizowanej muzyki. Tu dwanaście kompozycji Johna Zorna, o wyraźnie rockowej proweniencji, przypominające intensywność wczesnych nagrań Naked City. Brudna, zgrzytliwa gitara lidera, basowe pochod Trevora Dunna, potężnie brzmiąca perkusja Tyshawna Sorey’a przyprawiają o prawdziwy zawrót głowy.

autor: Witek Leśniak

Trevor Dunn: electric 5-string bass
Marc Ribot: electric guitar
Tyshawn Sorey: drums

1. Potions and Poisons (enigma one)
2. Fireworks (enigma two)
3. Blind Owl and Buckwheats (enigma three)
4. Abramelin (enigma four)
5. Seven Secrets (enigma five)
6. Before I Saw the Spirit of a Child (enigma six)
7. UX (enigma seven)
8. The Voynich Mandala (enigma eight)
9. Codebreaker (enigma nine)
10. Map (enigma ten)
11. Black Mirror (enigma eleven)
12. And the Clouds Drift By (enigma twelve)


płyta do kupienia na multikulti.com

środa, 24 września 2014

Steve Lehman Octet "Mise en Abime", Pi Recordings 2014, PI54

Steve Lehman Octet "Mise en Abime", Pi Recordings 2014, PI54
Steve Lehman pracuje nad autorskimi kompozycjami na duży skład od dłuższego już czasu. Pierwszy raz mieliśmy okazję zapoznać się z jego autorską muzyką na oktet pięć lat temu, gdy w wytwórni Pi ukazała się płyta "Travail, Transformation and Flow". Tym razem Lehman proponuje nam zupełnie nową odsłonę swej muzyki, wzbogacając ją jeszcze o elektroniczne preparacje dźwięku.

Steve Lehman, mimo młodego wciąż wieku, jest niezwykle uznanym i cenionym muzykiem, i kompozytorem. Urodził się w Nowym Jorku w roku 1978 i bardzo szybko zainteresował się muzyką. Najważniejszymi spośród jego nauczycieli byli Jackiem McLean oraz Anthony Braxton. To właśnie spotkanie z tym ostatnim zaważyło, na z gruntu naukowym podejściu Lehmana do kompozycji - napisał m.in. doktorat o wykorzystaniu mikrotonalnej harmonii spektralnej w muzyce improwizowanej. Jest stypendystą Fundacji Fulbrighta, ale również cenionym nauczycielem i wykładowcą.

Steve Lehman Octet

Jednak nade wszystko jest on także aktywnym muzykiem, a nie tylko i wyłącznie teoretykiem. Guzik pewnie większość słuchaczy obchodzą techniki kompozytorskie przez niego używane i matematyczne analizy, jakich - być może - dokonuje on tworząc swoje wielowątkowe, mikrotonalne kompozycje. Ważniejsze dla Was - i dla mnie - są emocje, jakie jego muzyka wyzwala. A te są niezwykłe. Czasami słuchając muzyki z najnowszej płyty przychodzą mi na myśl dojrzałe kompozycje Erica Dolphy'ego, powstałe podczas sesji do płyt "Iron Man" i "Out To Lunch". Ale o wiele mniej tu swingu a więcej odwołań - także brzmieniowych - do muzyki współczesnej. Jak chociażby w kompozycji "13 Colors" gdzie warstwa akompaniamentu rozgrywa się właściwie na kilku akordach a sam Lehman konstruuje na tym tle długą solową partię.

Na swojej najnowszej płycie Lehman oprócz własnej muzyki odtwarza także kompozycje Buda Powella. Jak sam kiedyś opowiadał - fascynację muzyką tego pianisty zawdzięcza McLeanowi, jednemu ze swoich mentorów. Powell sam był mentorem Jackie McLeana i to właśnie skłoniło Lehmana do zainteresowania się twórczością (zwłaszcza tą, która nie była wcześniej zarejestrowana i nie przetrwała w zapisie nutowym, a znana jest tylko z opisów) Buda Powella.



Najnowsza płyta oktetu Steve'a Lehmana jest fascynującą - tak emocjonalnie, jak i intelektualnie podróżą, która powinna zainteresować nie tylko miłośników awangardowych brzmień, ale i zwyczajnych jazz fanów. O miłośnikach muzyki współczesnej nie wspominając. Polecam.
autor: Marek Zając

Steve Lehman: alto saxophone, live electronics 
Jonathan Finlayson: trumpet
Mark Shim: tenor saxophone
Tim Albright: trombone
Chris Dingman: vibraphone
Jose Davila: tuba
Drew Gress: bass
Tyshawn Sorey: drums

1. Segregated and Sequential
2. 13 Colors
3. Glass Enclosure Transcription
4. Codes: Brice Wassy
5. Autumn Interlude
6. Beyond All Limits
7. Chimera/Luchini
8. Parisian Thoroughfare Transcription




płyta do kupienia na multikulti.com

piątek, 27 czerwca 2014

Stephen Gosling / Greg Cohen / Tyshawn Sorey "John Zorn: In The Hall Of Mirrors", Tzadik 2014, TZ8317

Stephen Gosling / Greg Cohen / Tyshawn Sorey "John Zorn: In The Hall Of Mirrors", Tzadik 2014, TZ8317
 Wydawać by się w pierwszej chwili mogło, że to John Zorn w najlżejszej postaci. Ale nic bardziej mylnego - chociaż obcujemy od pierwszej chwili z muzyką liryczną i pełną cudownej radości, to jednak ma ona drugie, o wiele głębsze dno.

Rozpoczyna się ta płyta utworem przywodzącym na myśl inne z zornowskich nagrań - "Alhambra Love Songs". Piękna, pulsująca delikatnym groovem melodia snuje się na tle pełnego napięcia i pogodnej histerii gry sekcji rytmicznej. Delikatnie i subtelnie. Ale już drugi na płycie "Maldoror" zapowiada zmianę - muzyka, chociaż wciąż jeszcze liryczna i pogodna o wiele silniej osadzona w tradycji współczesnej muzyki komponowanej. Tutaj Zorn nie tak wiele zostawia miejsca na improwizację - wirtuozowska partia fortepianu, napisana specjalna dla Stephena Goslinga, łączy w sobie dwie jakże odmienne tradycję - klasycznej pianistyki spod znaku dwudziestowiecznych kompozytorów - Cage'a, Berio czy Nono z jazzową pianistyką, często w tej delikatnej, przystępnej, uwodzicielskiej formule. W dorobku "papieża nowojorskiej awangardy" to pozycja zupełnie wyjątkowa, zderzająca ze sobą dwa światy jego twórczości, które dotąd raczej rzadko się ze sobą spotykały.

Jak podkreślają recenzenci - jest to jeden z najbardziej udanych projektów w dorobku nowojorczyka. I słuchając tego nagrania nie sposób się z tym niezgodzić. Po próżno szukać tu jakichkolwiek szwów - nie wiadomo gdzie kończy się dwudziestowieczna, współczesna awangarda a zaczyna liryczny pop jazz. Znakomita w tym zasługa Grega Cohena, basisty, który dzieli fascynację i scenę z Johnem Zornem od z górą dwudziestu już lat, ale i młodziutkiego perkusisty Tyshawna Soreya, który jak mało kto, potrafi ocieplić i natchnąć radosnym liryzmem muzykę Zorn.

Świetne kompozycje i cudowne nagranie. Nie można przegapić tego nagrania.
autor: Marcin Jachnik

Stephen Gosling: piano
Greg Cohen: bass
Tyshawn Sorey: drums

1. Epode
2. Maldoror
3. Tender Buttons
4. In Lovely Blueness
5. Illuminations
6. Nightwood
 
płyta do kupienia na multikulti.com

sobota, 31 maja 2014

David Binney / Craig Taborn / Eivind Opsvik / Tyshawn Sorey "Lifted Land", Criss Cross Jazz 2013, CCJ1358

David Binney / Craig Taborn / Eivind Opsvik / Tyshawn Sorey "Lifted Land", Criss Cross Jazz 2013, CCJ1358
"Lifted Land" to szósta płyta David Binney'a dla holenderskiej oficyny Criss Cross, ale też dopiero trzeci dla tej wytwórni w pełni autorski jego projekt (po "Cities and Desire" oraz "Barefooted Town").

Będąc jednym z najbardziej oryginalnych saksofonistów altowych swojego pokolenia, ale i jazzowych kompozytorów jednocześnie, Binney sprawia, iż nasycona ekspresją - ale pozostająca w typowo mainstreamowej stylistyce - muzyka jego kwartetu wprost kipi energią i radością grania. I nie ma znaczenia czy do czynienia mamy z motorycznymi kompozycjami czy też z przesyconą melancholią balladą. Radość spotkania słychać tu w każdym pojedynczym dźwięku. A że muzycy współpracują ze sobą od lat (Craig Taborn i Eivind Opsvik są stałymi partnerami Binney'a, tylko perkusista Tyshawn Sorey dołączył do zespołu przed tym nagraniem), więc rozumieją się świetnie.

Binney, chociaż stosunkowo mało znany w Europie, jest bardzo doświadczonym muzykiem. Nagrywający i koncertujący regularnie od końca lat osiemdziesiątych w ciągu ponad dwudziestu pięciu lat, pojawiał się na scenie u boku bardzo, bardzo uznanych partnerów - Edward Simon, Lonnie Plaxico, Donny McCaslin, Uri Caine, Scott Colley, Bill Frisell, Kenny Wollesen, Chris Potter, Brian Blade, Jim Black, Craig Taborn, Eivind Opsvik, Mark Turner, Gerald Cleaver, Ambrose Akinmusire, David Virelles czy Tyshawn Sorey to tylko niektórzy instrumentaliści, z którymi Binney miał okazję współpracować w tym czasie.

Tym bardziej więc - przy takich rekomendacjach - warto sięgnąć po ostatnią (jak na razie) płytę Davida Binney'a. Sam powracam do niej z zachwytem.
autor: Józef Paprocki


David Binney: alto saxophone
Craig Taborn: piano
Eivind Opsvik: bass
Tyshawn Sorey: drums

1. Fanfare For Basu (David Binney)
2. The Road To Your House (David Binney)
3. As Snow Before A Summer Sun (David Binney)
4. The Blue Whale (David Binney)
5. Curious About Texas (David Binney)
6. Lifted Land (David Binney)
7. Losing The Central Valley (David Binney)
8. Red Cloud (Craig Taborn)



płyta do kupienia na multikulti.com