środa, 2 grudnia 2015

George Lewis "Solo Trombone Record" Sackville Records 2015, Sackville3012

George Lewis "Solo Trombone Record" Sackville Records 2015, Sackville3012
Ta płyta została zarejestrowana w 1974 r., gdy George Lewis liczył obie 24 lata. Od trzech lat był już członkiem AACM i miał już na koncie dokonane rok wcześniej nagrania z Muhalem Richardem Abramsem oraz Anthonym Braxtonem, jak i długa trasę koncertową w orkiestrze Counta Basie'go. To świadczy, że w wieku 24 lat posiadał znakomite opanowanie instrumentu, ale także olbrzymią świadomość, tak tradycji z jakiej jazz wyrastał, jak również otwartość na poszukiwanie nowych brzmień oraz brak obaw przed dźwiękowymi eksperymentami.

George Lewis
Świadczy o tym najlepiej otwierający jego solową płytę utwór "Toneburst (Piece for Three Trombones Simultaneously)". To zadziwiająco dojrzałe nagranie ukazuje maestrię Lewisa równą najlepszym instrumentalistom jazzu, ale także wizję jego muzyki. Nie jest to bowiem czysto techniczne ukazanie możliwości drzemiących w nagraniowym studiu z zastosowaniem techniki overdubów (dogrywania kolejnych śladów). Większa część tej kompozycji ma dosyć abstrakcyjny charakter, ale kontrapunkty jakie Lewis tworzy tutaj nakładając na siebie kolejne ścieżki dźwiękowe są naprawdę zadziwiające (gdyby dokonał tego nagrania dzisiaj pewnie można by mówić o fascynacji bachowskim kontrapunktem, ale wtedy???) - także gdy popatrzy się na skalę dźwiękową jaką jest w stanie wydobyć ze swojego instrumentu. Zmiany technik i stylistyki od punktowej, po orkiestrowy niemal groove spod znaku Duke'a Ellingstona świadczą o umiejętności płynnego łączenia rozmaitych technik kompozytorskich tego młodziutkiego (wtedy) puzonisty.

Druga część nagrania silniej osadzona jest w mainstremowym jazzie - "Phenomenology" osadzone jest w niemal rhythm'm'bluesowo-jazzowej stylistyce. Nieco zaskakująca jest natomiast kolejna kompozycja, najbardziej chyba (prócz może pierwszej części "Toneburst") odarta ze swingu, ale przywodząca na myśl świetną znajomość muzyki romantycznej i chyba dosyć świadomie do niej właśnie się odwołująca - świadczyć może o tym też sam tytuł "Untitled Dream Sequence" przywodzący na myśl słynną kompozycję Mendelsohna. Ostatni, zamykający płytę temat jako jedyny nie wyszedł spod pióra Lewisa - "Lush Life" to słynna kompozycja Billy'ego Strayhorna, która w wykonaniu na puzon solo jest prawdziwą perełką. Lewis gra to w przejmujący, ascetyczny sposób, ale z tak wielka miłością, że pięknu tego wykonania wprost nie można się oprzeć.

Wznowiona po latach na kompakcie (remasterowana z oryginalnych taśm analogowych) płyta Lewisa świetnie się broni - przykuwa uwagę od pierwszego dźwięku i potrafi uwieść swoim niepokojącym i abstrakcyjnym, ale i zniewalającym pięknem.
autor: Józef Paprocki

George Lewis: trombones

1. Toneburst (Piece For Three Trombones Simultaneously) - George Lewis 20:08
2. Phenomenology - George Lewis 7:48
3. Untitled Dream Sequence - George Lewis 7:13
4. Lush Life - Billy Strayhorn 5:59

płyta do nabycia na multikulti.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz