Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Random Chance Records. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Random Chance Records. Pokaż wszystkie posty

piątek, 14 kwietnia 2017

Randy Weston And His African Rhythms Trio "Zep Tepi" Random Chance Records 2013, RCD27

Randy Weston And His African Rhythms Trio "Zep Tepi" Random Chance Records 2013, RCD27
Randy Weston to zdecydowanie niedoceniony artysta. Ten muzyk obok Abdullaha Ibrahima to w końcu najważniejszy pianista wprowadzający do jazzowego języka bogactwo kulturalne Afryki. Jego płyta "The Spirits Of Our Ancestors", na której można usłyszeć Dizzy'ego Gillespie'ego i Pharoaha Sandersa zaliczna jest to kamieni milowych gatunku.  Krążek Randy Weston And His African Rhythms Trio "Zep Tepi" pewnie nie zmieni tego faktu. Randy Weston nie był nigdy obiektem zainteresowania wysokonakładowych mediów, nie był bohaterem skandali, nie miał też nigdy zacięcia do schlebiania popularnym gustom szerokiej publiczności. Przez krytyków jazzowych porównywany do Duke'a Ellingtona czy Theloniousa Monka, pozostawał w cieniu bardziej znanych muzyków jazzowych.

Wznowiona teraz płyta "Zep Tepi", oryginalnie wydana przez Random Chance w 2006 roku prezentuje pianistę przeżywającego swoją druga młodość (nagrywając ją Weston miał 80 lat). Jego pianistyka nadal jest bardzo charakterystyczna, pełna wspaniałych, ciemnych akordów i zaraźliwych rytmów. Już od otwierające płytę "Blue Moses" i "African Sunrise" wprowadzają słuchacza w świat magicznych, rytualnych dźwięków północnej Afryki. Nikt nie potrafi tak jak Randy Weston scalić tamtejszego dziedzictwa kulturalnego i kreatywnego jazzu, jego taniec prawą ręką, sprawiający, że poszczególne melodie rozkwitają niczym rzadki kwiat.

"Zep Tepi" to nie tylko wspólny język improwizacji na najwyższym poziomie, ale przede wszystkim uchwycenie fenomenu „afrykańskiego jazzu”, przesiąkniętego magią styku dwóch kultur, amerykańskiej i północno-afrykańskiej. Maestria wykonawcza muzyków sprawia, że płyta powinna być gratką nie tylko dla fanów Randy'ego Westona.
autor: Piotr Szukała

Randy Weston: pianoAlex Blake: double bass
Neil Clarke: African percussion
1. Blue Moses (Weston)
2. African Sunrise (Weston)
3. Berkshire Blues (Weston)
4. Route of the Nile (Weston)
5. Ballad for T (Weston)
6. Portrait of Frank Edward Weston (Weston)
7. Hi-Fly (Weston)
8. Tamashii (Weston)
9. The Healers (Weston)
10. Love the Mystery Of (Koffi Ghanaba)

płyta do nabycia na multikulti.com

sobota, 21 czerwca 2014

Eric Dolphy "Softly, As In A Morning Sunrise", Random Chance Records 2004, RCD13

Eric Dolphy "Softly, As In A Morning Sunrise", Random Chance Records 2004, RCD13
Muzycznie to przecudne nagranie - Eric Dolphy w najlepszym, najbardziej produktywnym dla siebie roku 1961 pożycza dwóch muzyków ze składu Johna Coltrane'a, dołącza jeszcze do nich perkusistę Mela Lewisa i nagrywa koncertowy album. Ale cóż, sama realizacja - mimo starannego remasteringu - pozostawia wiele do życzenia. Niestety, rejestracja nie była tu profesjonalna i nikt nagrywając ten koncert nie myślał, że kiedyś może być ono upublicznione w formie nagrania.

Tylko cztery utwory, ale każdy z nich rozrasta się tutaj do rozmiarów suity - Oleo Sonny Rollinsa ma 18 minut, a On Green Dolphin Street nieco ponad 23 minuty. I - co charakterystyczne dla koncertów tamtych lat - nie ma tu miejsca na chwilkę przestoju czy nudy. Muzycy potrafią prowadzić konsekwentną narrację przez kilkanaście minut, bo świadomi są cały czas struktury kompozycji, myślą formą - wielu dzisiejszych muzyków wychowanych na cztero-, pięciominutowych piosenkach już tego zwyczajnie nie potrafi.

To były czasy! W dodatku każdy z muzyków mógł swobodnie improwizować przez kilkanaście minut, wplatając w narrację tematy innych kompozycji lub tylko je sygnalizując. I ta swoboda - dziś bodaj jeden Anthony Braxton ma taką swobodę i lekkość grając na alcie jak Dolphy w 1961 roku.

Porównując to nagrania z innymi płytami Dolphy'ego słychać, jak wiele zmienia w muzyce obecność McCoya Tynera. I chociaż jego styl nie wydaje mi się tu jeszcze w pełni skrystalizowany, to słychać jak odmiennym i wyjątkowym od początku był muzykiem. Sekcja gra tak jak powinna, równo, mocno, nadając muzyce wyraźny groove. Zaskakuje czasem Mel Lewis, który w tej dwójce zdaje się mieć zdecydowanie więcej inwencji i swobody.

Być może jest tak, że jakoś nagrania psuje odczucie muzyki na tym krążku. Ale jeśli nie jesteś w tej kwestii (realizacji) purystą, winienneś koniecznie sięgnąć po tę płytę. Nie zawiedziesz się, na pewno.
autor: Józef Paprocki

Eric Dolphy: bass clarinet, alto saxophone
Mel Lewis: drums
Mccoy Tyner: piano
Reggie Workman: bass

1. On Green Dolphin Street
2. Softly, As In A Morning Sunrise
3. The Way You Look Tonight
4. Oleo

płyta do kupienia na multikulti.com