Side A [Ken Vandermark / Chad Taylor / Havard Wiik] "A New Margin", Clean Feed 2011, CF235. |
Side A to zupełnie nowe trio z udziałem Kena Vandermarka. "Z udziałem", ponieważ w tym zespole nie jest on liderem - partnerzy (Havard Wiik oraz Chad Taylor) są sobie równi. Wszyscy odpowiadają za warstwę kompozycyjną materiału i współdecydują o brzmieniu muzyki tria.
Pierwsze to chyba płytowe spotkanie Vandermarka z Chadem Taylorem, muzykiem obecnym od dawna na chicagowskiej scenie. Jest on członkiem rozmaitych mutacji Chicago Underground Roba Mazurka, ale koncertował i nagrywał także w różnych składach z Fredem Andersonem czy Sticks and Stones Matany Roberts. Naturalnym więc jest skojarzenie Side A z triem Free Fall, w którym Vandermark gra razem z Havardem Wiikiem, osiadłym w Berlinie norweskim pianistą, współtworzącym m.in. skandynawski super-band Atomic. Muzyka Side A dryfuje jednak w zupełnie odmienne rejony, chociaż źródła, z których czerpie kolektyw są takie same. Z jednej strony jest to jazzowa tradycja, z drugiej - tradycja europejskiej współczesnej muzyki awangardowej (od dodekafonii Schönberga, Weberna i Berga począwszy), trwale obecna w grze Wiika. Proporcje jednak są dobrane zupełnie inaczej i pojawia się jeszcze jeden, we Free Fall nadzwyczaj delikatnie obecny czynnik - to tradycja sceny niezależnego rocka. Vandermark współpracował i po dziś współpracuje z wieloma muzykami na niej obecnymi - Bob Weston, Steve Albini, Dawid Grubbs, John Herndon, Jeff Parker, także Terrie Hessels i Andy Moor z The Ex - to muzycy znani bardzo licznym wielbicielom rocka. Także stali partnerzy Vandermarka: Dave Remis, Tim Daisy, Fred Lonberg-Holm i Nate McBride po dziś współtworzą wiele rockowych projektów. Nie inaczej jest z obecnym tu perkusistą Chadem Taylorem - oprócz odwołujących się do rocka projektów Mazurka grywa on także z formacją Iron & Wine. I właśnie ta tradycja jest podstawą porozumienia pomiędzy Taylorem i Vandermarkiem.
Chociaż muzyka ma bardzo kolektywny charakter, mylił się będzie ten, kto pomyśli, że Vandermark nie determinuje brzmienia grupy. Grając tu tylko na saksofonie tenorowym, jedynym stricte melodycznym instrumencie w trio, musi wysuwać się na plan pierwszy. Vandermark gra w dodatku niezwykle motorycznie - tutaj dodatkowo to jeszcze podkreśla - zapętlając bardzo często krótkie, rockowe riffy. Twierdzi przy tym w wywiadach, że linearne powtórzenie nie wywołują napięcia, więc konsekwentnie, za każdym razem, zmienia nieco strukturę frazy, zachowując jednak jej rytm i dynamikę. Havard Wiik zresztą także gra tutaj partie nadzwyczaj zdecydowane - nie ma tu wiele miejsca na tak dla niego charakteryczną, delikatną, "perełkową" pianistykę. I właśnie dzięki temu potrafi w tym mocno grającym składzie wyszarpać trochę miejsce dla siebie.
Jest w tej muzyce jednak także miejsce na namysł i niuans, delikatne poszukiwania, chociaż i tak na koniec noga słuchacza sama wystuka rockowej rytm. Piękna muzyka o zdecydowanym wyrazie i charakterze.
autor: Wawrzyniec Mąkinia
Ken Vandermark: tenor saxophone
Chad Taylor: drums
Havard Wiik: piano
1. Boxer
2. What Is Is
3. Trued Right
4. Fold
5. Arborization
6. Enclitics
7. The Kreuzberg Variations
8. Cometing
9. Permanent Sleeve (Walking Hand)
10. Giacometti
Side A [Ken Vandermark / Chad Taylor / Havard Wiik] |
płyta do kupienia na multikutli.com
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej płyty. Pierwsze, bodaj trzy, utwory mają faktycznie lekko rockową proweniencję i w mojej ocenie brzmią najlepiej. Słychać tu wszystko to co u V. najlepsze, a dzięki wyczekiwanej przeze mnie konfiguracji z Taylorem oraz Wiikiem, znane chwyty brzmią świeżo.
OdpowiedzUsuńGorzej jednak oceniam wszystkie te próby improwizacji, które mają nawiązywać do muzyki współczesnej przez duże W. Coraz częściej takie poszukiwania pachną mi delikatnym świętokradztwem.
Kiedy sam chodziłem do szkoły muzycznej (pierwszego stopnia) czasem znudzony ćwiczeniami na szkolnej perkusji siadałem do pianina (na którym grać nie umiałem) i uderzałem intuicyjnie w klawiaturę, wydobywając, w moim odczuciu, niesamowicie interesujące dźwięki ;). Naturalnie to przegięty przykład, tym niemniej nie sądzę, by wdrażane w improwizacji "jazzmanów" zestawienia akordów i fraz miały realny związek z tym, co jest najczęściej wynikiem intencjonalnej, żmudnej i ugruntowanej teoretycznie pracy kompozytorów. Na ten temat mógłby się jednak wypowiedzieć tylko muzykolog...
Czy może nam się to podobać? Oczywiście, że może. Pytanie tylko czy nie jest to tak na prawdę lekko naiwne, zarówno ze strony muzyków, jak i słuchaczy.
pozdrawiam
Marcin