The Thing [Mats Gustafsson / Ingebrigt Haker Flaten / Paal Nilssen-Love] "Mono", Smalltown Superjazzz 2011, STSJ213CD |
"Mój głos przypomina płukanie gardła żwirem przed wypiciem porannego klina" -
powiedział kiedyś o sobie Tom Waits. Równie chropawo brzmi ostatnia triowa płyta
The Thing zarejestrowana podczas koncertu w klubie Mono, na
antypodach.
To chyba także najbardziej porwana i najmniej przebojowa z ich płyt - nie mu tu chwytliwej melodyki pierwszych nagrań, czy rockowego transu i zapętlonych rytmów z albumu z Kenem Vandermarkiem. Chociaż echa tychże pobrzmiewają w ich graniu - choćby w po gustafssonowsku delikatnej (dla normalnego czytelnika - "delikatnej inaczej") balladzie "Bruremarsj" czy otwierającej płytę kompozycji Nilssen-Love'a "Viking". Jednak żywiołem ich jest improwizacja - nie wiem czy taka bardzo abstrakcyjna i porwana jej forma była zamierzona przez muzyków czy też bardziej jest wynikiem nastroju chwili, ale to poszukiwanie własnego stylu poprzez energetyczny dysonans bardzo do mnie trafia.
To jednak bardziej nagranie czasu przełomu - z jednej strony dokumentujące ich znakomitą formę, jako instrumentalistów i improwizatorów, ale także nagranie zamykające pewien rozdział w muzyce zespołu. Można także z powstałej tu formy wykuć coś nowego, można rozwinąć to, co jest w równych kierunkach. W jakich? - odpowiedzi udzieli pewnie następna studyjna płyta. Ale ona chyba nieprędko, bo w drodze piosenkowy album z Neneh Cherry. A "Mono" polecam gorąco.
To chyba także najbardziej porwana i najmniej przebojowa z ich płyt - nie mu tu chwytliwej melodyki pierwszych nagrań, czy rockowego transu i zapętlonych rytmów z albumu z Kenem Vandermarkiem. Chociaż echa tychże pobrzmiewają w ich graniu - choćby w po gustafssonowsku delikatnej (dla normalnego czytelnika - "delikatnej inaczej") balladzie "Bruremarsj" czy otwierającej płytę kompozycji Nilssen-Love'a "Viking". Jednak żywiołem ich jest improwizacja - nie wiem czy taka bardzo abstrakcyjna i porwana jej forma była zamierzona przez muzyków czy też bardziej jest wynikiem nastroju chwili, ale to poszukiwanie własnego stylu poprzez energetyczny dysonans bardzo do mnie trafia.
To jednak bardziej nagranie czasu przełomu - z jednej strony dokumentujące ich znakomitą formę, jako instrumentalistów i improwizatorów, ale także nagranie zamykające pewien rozdział w muzyce zespołu. Można także z powstałej tu formy wykuć coś nowego, można rozwinąć to, co jest w równych kierunkach. W jakich? - odpowiedzi udzieli pewnie następna studyjna płyta. Ale ona chyba nieprędko, bo w drodze piosenkowy album z Neneh Cherry. A "Mono" polecam gorąco.
The Thing:
Paal Nilssen-Love: drums
Ingebrigt Haker Flaten: bass
Mats Gustafsson: saxophones, live-electronics
utwory:
1. Viking
2. Alfie's Theme
3. Bruremarsj
4. Triple Fox
5. Silver Slipper
6. There is Shitloads of Red Meat Missing
płyta do nabycia na multikulti.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz