Strony

czwartek, 23 lipca 2015

Thurston Moore "Sonic Street Chicago" Corbett vs. Dempsey 2014, CVSDCD015


Thurston Moore "Sonic Street Chicago" Corbett vs. Dempsey 2014, CVSDCD015
Niektórzy piszą, że to iście epicka wyprawa w muzyczne światy gitarowych poszukiwań Thurstona Moore'a. Nie jestem pewien, czy ze względu na skromność użytych środków można o tej realizacji tak napisać. Ale jedno mnie z autorem tego określenia łączy - jestem równie mocno jak on zafascynowany tym nagraniem.

Nie do końca jestem fanem takich instrumentalnych realizacji. Raz, że to improwizacja odarta właściwie z jakichkolwiek odniesień do jazzu, a wywiedziona w prostej linii z muzyki rockowej. To gatunek w którym ani nie czuję się bardzo kompetentnym, ani specjalnie osłuchanym. Owszem uwielbiam dokonania Gustafssona czy Vandermarka, ale jazz jest immanentną częścią ich muzyki, najważniejszą i najmocniej odciskającą piętno na ich twórczości, nawet, gdy mocniej podkreślają rockowe akcenty. Po drugie instrumentarium - gitara nie jest instrumentem, który jakoś szczególnie porusza moje emocje. A gdy dodać do tego jeszcze, że jestem wolny od uwielbienia dla Sonic Youth i jej lidera, to płyta ta raczej nie powinna trafić w moje gusta.

Thurston Moore
Materiał ten został zarejestrowany w ciągu jednej sesji w listopadzie 2013 roku. Albo raczej na jednym koncercie, jako jeden track (60 minut!), w tym kształcie w jakim słyszymy go na płycie. Bez żadnych poprawek i jakiejkolwiek ingerencji w muzyczną tkankę utworu. Thurston Moore grał na żywo do filmu amerykańskiego awangardowego twórcy Jamesa Naresa. Moore był ustawiony tyłem do ekranu i nie widział, co na ekranie się pojawia. Sam także nie znam tego obrazu, więc nie potrafię ocenić na ile dźwięki są z nim spójne, a na ile nie. Jednak muzyka Moore'a broni się sama.

Nie używa on specjalnie wiele sprzętu - jeden instrument, wzmacniacz, kilka efektów. Wszystko. Reszta to kunszt i muzyczna wyobraźnia a tej lider Sonic Youth ma chyba aż w nadmiarze. Od cichutkich, kruchych pasaży, przez warknięcia i zgrzyty po prawdziwą ścianę dźwięku - tak buduje swoją muzykę, zawsze, co warte podkreślenia, pozostając bardzo blisko czysto rockowej stylistyki. Nie mówię tu rzecz jasna o rockowej prostocie, bo muzyka Moore'a tak formalnie, jak i estetycznie jest skomplikowana. A gdy na przykład tworzy ścianę dźwięku gra czysto rockowe frazy, dalekie od estetyki noise'u. Nigdzie się nie spieszy - swoją opowieść rozwija i konstruuje świadomie, znakomicie wyczuwając powoli sączący się czas. Operuje formą i nastrojem, kolorem z unikatowym wprost wyczuciem, świadom tak atutów, jak i ograniczeń używanych środków. Ale to właśnie dzięki temu wyczuciu słuchacz nie ma wrażenia przycinania wyobraźni twórcy do skromności instrumentarium, a wprost przeciwnie - zaskakiwany jest przez tą godzinę właściwie nieustannie. I chociaż to muzyka, która wymaga uważności i skupienia, to bardzo szybko opanuje nasz mózg i sprawi, że zatracimy się w niej bez reszty. Znakomite nagranie, które szybko powinno przejść do legendy!
autor: Marek Zając

Thurston Moore: electric guitar

1. Sonic Street Chicago 1:00:07

płyta do nabycia na multikulti.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz